~34~

747 69 47
                                    

[Katsuki]
(Dwudziesty dziewiąty października, niedziela)

-Dekuu!- Zawołałem skacząc na Alfe.

-Tak Kacchan?

-Teleportuj mnie do Yuriko.

-Huuuh? Po co?- Zapytał zdziwiony, obserwując mnie dokładnie.

-Idziemy dziś na randkę, tak?

-No tak.

-To... Teleportuj mnie do Yuriko. Pisałem z nią i stwierdziła, że pomoże mi się uszykować, bo ja nigdy nie wiem jak się ubrać gdy gdzieś idziemy.

-Chcesz się specjalnie dla mnie wystroić?- Zapytał a na jego usta w pełzł zadziornym uśmiech.

-Nie. Wiesz? Dla tego obok się uszykuje.- Prychnąłem schodząc z niego.- To jak możesz?

-O której?

-Wychodzimy o dwudziestej pierwszej... To może tak osiemnasta?

-No dobra, o dwudziestej ma przyjść moja mama do Rina... Myślisz, że dzieciak nie będzie się bał?

-Powiem mu, że ma być grzeczny.

-Ciebie się chociaż słucha...- Mruknął podchodząc do blatu w kuchni i biorąc łyka kawy.

Mamy godzinę jedenastą. Od dziesiątej dopiero jesteśmy na nogach... No nie licząc Rin'a który od siódmej rano usiłował nas wybudzić, a co do czego poszedł rysować. Dzieciak dał sobie za zadanie nauczyć się rysować lepiej ode mnie w momencie gdy tylko Powiedziałem, że kiedyś tak samo jak on gówno potrafiłem.
O tyle, też dobrze, że coraz mniej zaczyna się bać Deku. Prawda, nie chcę zostawać z nim sam na sam i krzywo się patrzy za każdym razem jak Izuku usiłuje mnie podnieść, przytulić czy pocałować, ale przynajmniej nie rzuca się już z pazurami i kłami na niego.

Ale zauważyłem, że Rin ma mnie za wzór. Z czym tylko może, z tym naśladuje.

Mówiąc szczerze, sam nie wiem, czy będę chciał go gdziekolwiek oddać...

-Gdzie idziesz Kacchan?

-Do ogrodu, Rin tam jest, chcę zobaczyć co robi.

-Przywiązałeś się już do tego szczeniaka?- Zapytał podejrzliwie.

-Nie. Ale nie chcę by coś odjebał.

-Dobrze, dobrze... Ja się teleportuje i załatwię mu jakieś rzeczy. Inaczej nie będziemy mieć wcale czasu dla siebie.

-Dobra.

Sam poszedłem na te podwórze, dziwnie było gdy za ogrodzeniem nie było już koni, a jedynie psy się ganiały.
Siedziałem tam z dzieciakiem ze dwie godziny. Izuku gdy wrócił dał młodemu kilka zabawek i szkicownik więc dzieciaka mieliśmy z głowy, co mi odpowiadało... No może nie byłem cholernie szczęśliwy ale też nie marudziłem.

W końcu nastała ta osiemnasta a Izuku przeniósł mnie do Yuriko. Fioletowy pokój z wielkim dwuosobowym czarno fioletowym łożem, białe meble, pełno kwiatów... No co dużo mówić, idealnie odwzorowywał jej właścicielkę, która jak się okazało, siedziała w przebieralni.

-To ja wracam tam, niedługo moja mama przyjdzie do Rin'a.

-Leć.- Mruknąłem całując go przelotnie, a po chwili już znikł.

-Katsuki!- Usłyszałem Pisk dziewczyny, a po chwili już mnie ściskała.- Boże jak ja się cieszę! Dziś się robimy na dwie dziwki, co ty na to?

-Czekaj co? Nie zamierzam się kurwić, zostawiam tobie to stanowisko i nie będę Ci robić konkurencji na rynku pracy.- Prychnąłem siadając na cholernie miękkim łóżku.

Więzień  [DekuBaku]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum