~31~

726 80 39
                                    

[Mitsuki]
(Dwudziesty piąty października, środa)

-Kochanie ty tak na poważnie? Od wczoraj się do mnie nie odzywasz.

-Na właśnie dziecko nasłałeś bohaterów!

-Nie ufam tej jego rzekomej Alfie!

-Ale ja mu ufam! Co ty sobie do cholery jasnej kurwa wyobrażałeś?! Chciałeś by Katsuki stracił kogoś kogo kocha, a nasz wnuk nigdy nie zobaczył ojca? Już nie wspominając o tym, że mógł poronić! Debil! Idiota!

-Sama chciałaś by wrócił do domu.

-Jeszcze bardziej chcę jego szczęścia.- Warknęłam.- Nie chcę cię kurwa widzieć! Żeby na własne dziecko donieść!- Skierowałam się do przedpokoju i zaczęłam buty ubierać

-Gdzie idziesz?

-Daleko.

Udałam się przejść. Wieczorem mam iść do swojej koleżanki na noc więc się trochę pomartwi, jaka szkoda.

[Izuku]

-Kacchan oddychaj spokojnie...

-Wody...- Szepnął cicho.

-Już.

Właśnie siedzimy w łazience. Kacchana znów męczą wymioty. Zdołał zjeść obiad składający się z ryżu i warzyw po czym pobiegł do łazienki. A teraz ja siedzę tu z nim, podtrzymuje mu włosy i wspieram.

-Słabo mi trochę...

-Będziesz jeszcze wymiotował?

-Chyba nie...

-To zaniosę cię do łóżka kochanie.- Podniosłem go na ręce i zaniosłem do sypialni. Kacchan był okropnie blady i ledwie patrzył na oczy.

-Izu, która godzina?

-Trzynastą kochanie. Coś się dzieje?

-Przyprowadzisz dziś moją mamę?

-Tak jak obiecałem.

-A za ile..?

-Jak się prześpisz chociaż dwie godziny.

-Muszę..?

-Tak.

-Ale położysz się obok mnie?

-Już to nawet robię słońce.

Kacchan się we mnie od razu wtulił i chwilę później już spokojnei spał. Obudził się po trzech godzinach, gdy ja akurat dostałem informację gdzie jest jego mama.

Jak dobrze, że Compress jest moim zwiadowcą.

-Ile spałem..?

-Jakieś trzy godziny. Lepiej się czujesz?

-O dziwo tak. Nawet się trochę Wyspałem...

-To dobrze, bo zaraz pójdępo twoją mamę. Chcesz się przebrać czy coś?

-A pokażesz się jej jak wyglądasz?

-Wiesz, że dla bezpieczeństwa nie mogę.

-To ja nie muszę się przebierać. Jestem w twojej koszulce i w spodenkach, chyba nie wyglądam jak dziwka co?

-A w pyszczek chcesz za te określenie?- Zapytałem z cichym śmiechem.- Wyglądasz jak zaspane dziecko... Moje dziecko.

-Twoje dziecko to ja mam w brzuchu. Nie dopisuj sobie.

-Mój mate.- Mruknąłem tuląc go.- Mój mate, mój chłopak, mój Omega.

-Tak, tak wszyscy wiemy, że jestem twój. Idę na dół zrobię herbaty.

Więzień  [DekuBaku]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang