Odstawiłem dziewczynę a po chwili już wracałem z Yuriko i Garakim do siedziby Yukimury.
-I jak?
-Był nadajnik.- Westchnąłem siadając obok Kacchana.- Już się tym zajęliśmy. Nie jesteś zagrożony, ale bądź uważny na wszelki wypadek.
-Cholera jasna!- Warknął brunet.
-Nie panikuj. Chikayo usunęła dane lokalizacji, a wstawiła jakieś byle jakie i to do tego do McDonalda. Małe szanse, że odkryją.
-Midoriya, zbyt spokojny się kurwa ostatnio stałeś.- Zaczął chodzić nerwowo po całym pomieszczeniu.- Masz na głowie wielką organizacje, przypomnę ci kurwa że nielegalną. A z twoim podejściem nie zdziwię się jeżeli za chwilę do drzwi mi kurwa skarbówka zapuka!
-Yukimura nie krzycz tak.- Powiedział Katsuki.- Co się stało, to tego kurwa nie zmienisz. Nie nasza jebana wina, że zostaliśmy zaatakowani. Ona kurwa do nich nie podeszła i się nie przedstawiła. Nie mam jebanego pojęcia skąd wiedzieli kim jesteśmy ale kurwa się stało.
-To ona kurwa się nie pilnowała na jednej z misji. Jestem tego święcie przekonany. A Midoriya się zachowuje jakby ktoś w sklepie wydał o dziesięć jenów za dużo w reszcie. Do cholery jasnej! Tylko ja to traktuje poważnie?!
-Kurwa każdy się tym przejął. Ale ty zamiast pomyśleć o tym, że twoja narzeczona prawie się wykrwawiła martwisz się o pierdolonych więźniów których możesz katować. Nie interesuje cię to, że gdyby nie ja. Ona by tam kurwa nie przeżyła. Ewentualnie by ją zamknęli i chuja byś o tym wiedział.
I zamilkł. Nie wiedział co powiedzieć.
-Izuku. Zabierz mnie stąd bo zaraz coś rozpierdolę.
-Idziemy.- Mruknąłem teleportując nas do domu.
-Tato, to ty?!- Zawołał chłopiec podbiegając.- Mama? Już jesteś? Czemu tak szybko?
-Musiałem zmienić plany. To źle, że wróciłem?- Zapytał z cichym śmiechem.
-Tak, bo zepsułeś mi i tacie niespodziankę.- Mruknął niezadowolony.
-Ah... To przepraszam.- Westchnął cicho.
Szczerość tego dziecka, czasami na prawdę dobija.
-Idę do mojego pokoju, nie będę podglądał.- Prychnął, czochrając po włosach chłopca i udał się na górę.
-Rin, nie tak bezpośrednio...
-Przepraszam, ale taka prawda. Już wszystko prawie zrobiłem, bo długo cię nie było... Chodź zobacz!
-Już, już...
Rzeczywiście, chłopiec zrobił na prawdę dużo. Pomogłem mu dokończyć, a już po chwili wchodziliśmy do sypialni gdzie na łóżku leżał Kacchan. Zaczęliśmy mu śpiewać sto lat, podchodząc z tortem a on zdmuchnął świeczki.
-Mamo! Pomyślałeś życzenie?
-Oczywiście, że tak Rin. - Zaśmiał się cicho.- Jesteście niesamowici.
-Większość ja zrobiłem, bo tata wyszedł. Nie chciał mi powiedzieć dlaczego i na ile więc robiłem ile mogłem.
-Tata musiał do mnie szybko przyjść, nie wiń go.- Zaśmiał się, mówiąc ściszonym tonem.- Ale w takim wypadku... To ty Rin jesteś niesamowity.
-Dziękuję!- Zawołał przytulając blondyna, gdy ja odstawiałem tort na szafkę.
-Kochanie miałem w planach zapro...
-Nie zapraszaj nikogo.- Przerwał mi.- Nie chcę.
-Dlaczego?
-Nie mam ochoty się z kimkolwiek widzieć...- Mruknął.- Z chęcią spędzę czas tylko z wami.
أنت تقرأ
Więzień [DekuBaku]
عشوائيSzesnastoletni Omega Bakugo Katsuki właśnie jest w połowie pierwszego roku szkolnego w prestiżowym liceum UA. Codziennie zażywa leki blokujące feromony i za wszelką cenę stara się, by nikt niechciany nie dowiedział się o tym, że jest Omegą. Jedynie...