~35~

647 73 18
                                    

[Izuku]
(Dwudziesty ósmy października, poniedziałek)

O godzinie dwunastej dopiero zaczęliśmy się zbierać, bo wcześniej Kacchan nie miał siły się ruszyć.  W sumie mu się nawet nie dziwiłem. 

Ale aktualnie Kacchan zakładał na siebie spodnie i koszulkę ze wczoraj, pomijając już te wszelkie dodatki które z resztą i tak rozerwałem wczorajszego dnia, a dzisiejszego wyrzuciłem do śmieci.

-Idziemy?

-Taaak...- Westchnął przeciągając się delikatnie.- Wszystko mnie boli...

-Będziemy w domu, to położysz się do łóżka i nie będziesz z niego się ruszał.

-Powinienem zrobić trening, bo nie długo to mi się zacznie ulewać.- Prychnął łapiąc się za brzuch.

-Marudzisz, jest pięknie.

-Marudzę i będę. Nie mam już tak zarysowanych mięśni jak w momencie gdy cię poznałem.

-Nie zauważyłem.

-Ale ja tak. Tyle mi wystarczy. Idziemy?

-To chodź.- Zaśmiałem się rozkładając ręce. 

Kacchan od razu się we  mnie wtulił a ja nas teleportowałem do domu. A raczej przed jego samo wejście.

Bowiem, jestem ciekawy, jak zareaguje dzieciak widząc Kacchana, no i jak mój partner się zachowa.

To było ich pierwsze rozstanie na dłużej niż godzinę i to mówiąc tu o bycie w dwóch różnych pokojach no i nie licząc nocy gdy spali.
A wiem, że oboje zaczęli się do się do siebie przywiązywać. Rin pewnie dlatego, że Katsuki to jedyna osoba która mu pomogła i okazała się łagodna do niego.
No a mój Omega... Stracił ciążę. Zalążki instynktu na pewno miał a dzieciak mógł, je w nim obudzić.

Z resztą... Do końca tego tygodnia Kacchan musi się określić co robić. Czy ten mały demon zostaje, czy zabieram mu moce i oddaje do domu dziecka. Innym wyjściem jest też zabicie go. Ale na to mi blondyn nie pozwoli.
A ja sam mam zasadę, że dzieci się nie tyka. Nie krzywdzi, nie gwałci, nie morduje.

Weszliśmy do środka i rozebraliśmy. Kacchan ledwie wstąpił do salonu, a już został napadnięty przez dzieciaka.

-Katsu!- Zawołał tuląc się do blondyna który od razu podniósł go na ręce.- Tęskniłem.

-Hej... Mówiłem, że wrócę dziś. Powiedz Rin, jak się bawiłeś?

-Było super! Babcia się ze mną bawiła, zrobiliśmy  naleśniki i zobacz! dostałem robota! On chodzi!

-Babcia?- Zapytał pochmurniejąc lekko.

-Babcia Inko. Pokazać ci robota? Mam takie coś i on dzięki temu chodzi i mówi!- Zeskoczył z rąk mojego partnera i zaczął go ciągnąć w głąb salonu.

Ja natomiast podszedłem do mojej matki i poprosiłem ją na słówko.

Bo jakim chujem i pozwoleniem on mówi do niej babciu.

-No co tam Izuku?- Zapytała wchodząc do kuchni.- Chcecie kawy?

-Dlaczego Rin mówi do ciebie "babciu"?

-A dlaczego nie? Skoro go adoptujecie to...

-Nie. Nikt nie powiedział, że u nas zostanie.- Powiedziałem cicho, tak by chłopczyk nie słyszał, a moja mama ze zdziwieniem mnie obserwowała.- Kacchan ma zdecydować do końca tygodnia co z nim robimy. Równie i dobrze, mogę go jutro oddać do domu dziecka.

-Ou... To dlatego tak się zdziwił...

-No właśnie dlatego.

-No ale Rin tak opowiadał o Katsusiu... Mówił, że się nim zajmuje i bawi... Myślałam, że chcecie go przygarnąć i no wiesz...

Więzień  [DekuBaku]Where stories live. Discover now