~11~

1.3K 76 109
                                    

(Dwudziesty pierwszy września, poniedziałek)
[Katsuki]

Gdy się obudziłem Deku nie było. Za to leżałem przytulony do jego bluzy którą miał wczoraj na sobie.
Mozolnie wstałem, zobaczyłem, że jest po dziesiątej i zgarnąłem ciuchy by się ogarnąć.
Założyłem na siebie czarną koszulkę, czarne dresy i tę bordową bluzę Deku z którą spałem. Była na mnie o wiele za duża i strasznie luźna. Sięgała mi jakoś do połowy uda, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
Umyłem zęby, przemyłem twarz... moje oczy nie były już opuchnięte ani zaczerwienione. Jedynie miałem delikatne wory pod nimi.

-Jebać ten wygląd...- Westchnąłem patrząc w lustro po czym wróciłem do pokoju.

Jak się okazało, na biurku leżały gotowe kanapki. Kurwa sterta kanapek, których na pewno nie przejem. Obok nich leżała kolekcja książek kryminalnych, przenośne nintendo, mp3 z jak się okazało zapasem mojej ulubionej muzyki no i słuchawki do tego. A także szkicownik z zestawem ołówków, kredek i markerów, do tego pudełko z czekoladkami. Na jednej z książek była karteczka z napisem

"Mam nadzieję, że jakkolwiek zabijesz czas i się to przyda.
Jeszcze raz przepraszam za wczoraj.
~Twój Deku <3"

-Mhm może jednak nie będę obrażony przez kolejne dwa dni.- Prychnąłem pod nosem.- A czekoladki to co? Na osłodzenie czasu?

Jednak mimo narzekania, zabrałem opakowanie słodyczy i konsolę.
Taa... Kanapki zjem potem.

Rozjebałem się na łóżku i odpaliłem pierwszą lepszą grę zręcznościową, przy okazji zjadając czekoladę. W między czasie założyłem słuchawki i odpaliłem muzykę. Grałem na tym gównie ze dwie godziny, aż zgłodniałem i wstałem po kanapki. Ledwie jedną z nich ugryzłem a w pokoju rozniósł się zielony dym i pojawił się Deku.

-Oh... Przeprosiny przyjęte..?- Zapytał obserwując mnie i zsuwając maskę z twarzy.

-Tsa stwierdźmy, że to prawda. Wracając... Co tu robisz?

-Huh? Mieszkam?

-Idiota...- Prychnąłem a on się zaśmiał i podszedł mnie przytulić.- Czemu nie jesteś w terenie?

-Chciałem sprawdzić jak się czujesz.

-Mhm zajebiście. Zjadłem wszystkie czekoladki, teraz będę gruby.- Westchnąłem wtulając się w niego.- Twoja wina.

-Twoje ciało jest idealne. Kilka cukierków nie zaszkodzi.

-Pierdolenie. Nawet mojego ciała nie widziałeś.

-Ale dotykałem.

-Spierdalaj.- Warknąłem, odsuwając się od niego.- Zbereźnik.

-Ej no! Kacchan!- Zawołał niby urażony, a ja z pełną wyjebką wróciłem na łóżko.

-Co? Przybyłeś sprawdzić czy dobrze się czuje. Prawda? Czuje się zajebiście.

-Czy ty chcesz mnie wygonić?

-Nie. Ale masz te swoją "pracę", nie chcę przeszkadzać.- Stwierdziłem obserwując go. On natomiast podszedł do mnie, pocałował w czoło i powiedział.

-Słodko, że się martwisz. Ale sam ustalam przerwy i zadania które wykonam... Mogę zostać tu kilka minut dłużej.

-Albo wrócić szybciej do mnie po pracy.- Zauważyłem, a on chyba się zamyślił.

-W sumie masz rację Kacchan... Jak nie dziś jutro będę musiał nadrabiać...

-Widzisz. Jednak myślisz.- Zaśmiałem się. A on klęknął przede mną.

Więzień  [DekuBaku]Where stories live. Discover now