Chapter 45

100 7 24
                                    

Zegar wybijał godzinę trzynastą. Ostatnie godziny tego roku, gdyż o północy cały świat będzie świętował nadchodzący Nowy Rok. Ezra chciała wykazać się chociaż raz dojrzałością, jakiej oczekiwali od niej rodzice i postanowiła zamknąć pewne sprawy jeszcze dzisiaj. Przełamała się i tak w ten sposób nogi powiodły ją do komnaty profesora Sharpa. Dla duchów i pozostałych nauczycieli w zamku nie było to niczym specjalnym, że uczennica przemierza skrzydło nauczycieli. Stanęła przed drzwiami, lecz nim zdołała zapukać, mężczyzna otworzył przed nią drzwi, jakby na kogoś czekał.

Na nią.

Dlatego od godziny siedzieli na przeciwko siebie przy filiżance herbaty, która zdążyła dwukrotnie ostygnąć i być podgrzana. Ezra nie zamierzała pić herbaty, chociażby usychała z pragnienia, nie potrafiła drugi raz zaufać Ezopowi. Może tym razem dolał tam trucizny? Mężczyzna westchnął, po czym sięgnął po odpieczętowaną kopertę umieszczoną na stoliku do kawy.

- Z samego rana dostałem sowę - zaczął dość ostrożnie, nie bardzo wiedząc, jak przekazać... niezbyt wygodne wiadomości.

- Nie obchodzi mnie z kim korespondujesz, jesteś jeszcze kawalerem to się umów na randkę, mnie o zgodę pytasz? - sapnęła jadowicie. Naprawdę starała się być uprzejma, ale nie potrafiła wybaczyć i zapomnieć jak boleśnie ją zdradził. Był ostatnią osobą, która została jej na świecie i nie potrafił być wobec niej uczciwy.

- Chodzi o ciebie - rzekł, ignorując jej zaczepkę.

Ezra podniosła wzrok, po raz pierwszy patrząc nauczycielowi w oczy. Nie mogła nic odczytać z jego twarzy, poza tym, że sprawa była poważna.

- Otrzymałem sowę z Ministerstwa Magii. List dotyczy wydarzeń sprzed kilku miesięcy.

A kilka miesięcy temu... jej rodzina została zamordowana, co uczyniło ją sierotą i umiejscowiło w obecnym miejscu. Chociaż przez ten czas zdobyła kilku przyjaciół, a właściwie tylko Sebastiana ze Slytherinu, ponieważ inni spoglądali na nią zupełnie inaczej. Andrew próbował znów z nią rozmawiać, z kolei Ominis uparcie ją ignorował. Od sytuacji z Hogsmeade unikał jej jak ognia. Poppy, chociaż przyjazna, nie rozmawiała z nią tyle, ile Ezra by chciała. A Natty widziała w niej to, co Gaunt na początku roku - wścibstwo i chęć zgłębiania nieswoich sekretów.

Ani razu nie usiadła nad tym tematem i nie zastanawiała się, czemu to się wydarzyło. Przecież orzeczono jej niewinność i brak powiązań z czarną magią, choć jeszcze niedawno rzuciła na zdradzieckiego Aurora klątwę Imperiusa. Teraz osadzenie jej w Azkabanie miałoby sens, a oskarżenia swoją słuszność. A jednak jej rodziców uznano przez czyjś samosąd za takich samych okropnych ludzi jak członków innych czystokrwistych rodów; chociażby rodzinę Malfoy, Black, Avery albo Lestrange! I jeżeli plotki o rodzinie Ominisa były prawdziwe...

Ezra zbyt długo się zastanawiała, bo wuj zdążył podgrzać herbatę po raz trzeci. Nie wnikał, co też zaprzątało obecnie umysł jego młodej podopiecznej. Może niepotrzebnie poruszył temat rodziców? Może było za wcześnie? Nie przeszła do końca żałoby albo... Nawet raz o tym nie rozmawiali.

- Nie chcę zadośćuczynienia - mruknęła cicho.

- Nie o to chodzi.

Ezra zmrużyła podejrzliwie oczy. Czego mogło chcieć od niej Ministerstwo po takim czasie? Czyżby ktoś zgłosił, że w Hogsmeade użyła Zaklęcia Niewybaczalnego?!

- Aurorom udało się odnaleźć sprawców i ich ująć - powiadomił ją, a Gryfonka na moment zapomniała jak się oddycha. - Ich rozprawa odbędzie się dziesiątego stycznia. Ministerstwo Magii składa raz jeszcze kondolecje oraz pyta, czy chcesz przed tym wszystkim zobaczyć twarze tych osób?

Ancient Magic | Ominis GauntOn viuen les histories. Descobreix ara