Chapter 15

130 16 11
                                    

- Wróżenie z kryształowej kuli... - odczytał na głos Andrew, zaczytując się w jednej z wypożyczonych ksiąg. Ezra opierała głowę na ręce, przyglądając mu się z zainteresowaniem. - Ogólnie nie przepadam za tym przedmiotem - przerwał, podnosząc wzrok na gryfonkę.- Czasem brak tu logiki, aczkolwiek czasem dobrze wiedzieć, co cię czeka w przyszłości.

- Jestem wdzięczna, że mi przy tym pomagasz, inaczej siedziałabym przy tym cały wieczór! - jęknęła.

Przejrzeli jeszcze dwie księgi, pisząc referat dla profesor Onai. Ezra przestała pisać, by rozmasować obolały nadgarstek. Żałowała, że jej starożytna magia nie może tego zrobić za nią. W ogóle nie wiedziała, jak ta moc działa i czym różniła się od zwykłej magii. Czy tamten uczeń też miał z tym problem? Jak wykorzystywał swój dar?

- Andrew - zaczęła, lekko ziewając, niedługo powinni iść na kolację. - Ostatnio mówiłeś, że dziwisz się, że Ominis i Sebastian nie opowiadali mi o Nightingale. Kim właściwie ona była? Co się z nią stało?

- W zeszłym roku... - Andrew zamknął księgę przed sobą i odłożył ją na bok, spoglądając badawczo na Ezrę. - Wybuchł bunt goblinów, w wyniku którego zginął jeden z nauczycieli, profesor Fig. Jest to temat tabu, ponieważ to ciężkie do przełknięcia, był to naprawdę świetny człowiek. Sam osobiście nie rozmawiałem za wiele z Nightingale, ciągle kręciła się z Sallowem i Gauntem.

- Profesor Fig zginął w wyniku buntu, a czy... Nightingale też? - Jej oczy błysnęły, czuła coraz większą ekscytację.

Andrew spuścił wzrok, łącząc ze sobą palce swoich dłoni.

- Nie wtedy. - Rozejrzał się dookoła, czy nikt przypadkiem nie podsłuchuje. - To się wydarzyło później. Coś kombinowali, Nightingale, Sallow i jego siostra. Gaunt też przy tym był. - Czyli wszystko, co Ezra wiedziała do tej pory. - Zniknęli całą czwórką, ale wrócili bez Nightingale. Różne plotki chodzą, w zeszłym roku chodziły pogłoski o tym, że Sallow praktykuje czarną magię.

Ezra uniosła wysoko brwi, nie wierząc w słowa krukona. Nie miał powodu, by kłamać, ale skąd w takim razie takie plotki? Czyżby to miało coś wspólnego ze zniknięciem Nightingale? Czy to był powód, dla którego Sebastian i Ominis się ze sobą nie rozmawiali? Wiedziała, że nic więcej nie wyciągnie z Larsona, ale i tak była mu wdzięczna, bo dzięki temu wiele elementów układanki sprawnie wskoczyło na swoje miejsce.

Ale krukon próbował powiedzieć coś jeszcze, wydawał się być nagle mniej pewny siebie, a przecież to Ezra powinna być onieśmielona - przebywała w towarzystwie jedynego z najprzystojniejszy uczniów w Hogwarcie. Przynajmniej tak mówiła Yvone, która brała udział w tworzeniu jakiegoś rankigu z dziewczynami z innych domów.

- Wiesz... Niedługo będzie Święto Zmarłych - podjął temat, prostując się przy tym. - Od kilku lat jest tradycja dla uczniów od piątych klas wzwyż. Organizowana jest mała impreza, mająca integrować uczniów. Nauczyciele niby o niej wiedzą, i jest to dozwolne, o ile nie dasz się przyłapać. Co roku inny dom jest gospodarzem. W tym roku to Slytherin będzie nas gościł, czy chciałabyś... Znaczy się, pomyślałem, że może...

Obok Ezry pojawił się zdyszany Sebastian, który przerwał próby wysłowienia się przez Andrew. Chwycił gryfonkę za ramię, próbując złapać oddech. Dopiero po chwili, gdy się uspokoił, zorientował się, w jakiej chwili odnalazł Ezrę. Przebywała w bibliotece... z Andrew. Nie spodziewał się, że ma taki gust odnośnie chłopców, jednak nie zamierzał tego kwestionować. Posłał pytające spojrzenie koleżance, która pokręciła w odpowiedzi głową, by nie pytał.

- Pewnie, że z tobą pójdę, Andrew. To naprawdę miłe, że mnie zapraszasz. Nadal nie znam wszystkich uczniów - odpowiedziała mu, a na twarzy Larsona pojawił się szczery, tryumfujący uśmiech. - A teraz muszę cię przeprosić... widzimy się na kolacji? - Krukon przytaknął zadowolony z siebie.

Ezra pozbierała swoje rzeczy do torby i ruszyła za Sebastianem. Ślizgon wydawał się być nieco zamyślony. Nadal nie powiedział, po co szukał Ezry. Szli zatem w ciszy na błonie szkoły, powoli zaczynało się ściemniać. Jeszcze kilku uczniów przebywało na zewnątrz, ciesząc się ostatnimi promieniami tego dnia słońca. Ezra nie miała na sobie płaszcza Gryffindoru, więc zrobiło jej się trochę chłodniej.

Sebastian poprowadził ją przez drewniany most, w stronę Zakazanego Lasu. Z tyłu głowy wciąż rozpamiętywała słowa Andrew o tym, jak Sebastiana praktykuje czarną magię. Czego mogliby szukać w Zakazanym Lasie? Zatrzymała się na jego skraju, nie pozwalając się zaciągnąć znacznie dalej.

- Sebastianie... Czego szukasz w Zakazanym Lesie? - spytała, a Ślizgon oprzytomniał, przypominając sobie, że nie jest tu sam.

- Proszę, czy możesz mi zaufać? - Wyciągnął ku niej dłoń. Ezra miała opory przed podjęciem tego kroku. Znali się niecałe dwa miesiące, a on prowadził ją do najbardziej niebezpiecznego miejsca na terenie szkoły. - Chciałbym ci coś pokazać.

- Będziemy mieć kłopoty.

- Tylko, jeśli damy się złapać. Ezro, czy możesz mi zaufać? Proszę, ten jeden raz.

Przecież nie rzuci na nią żadnej paskudnej klątwy, prawda? Z oporem się zgodziła i chwyciła za jego dłoń, pozwalając się prowadzić w mroczny las. Czuła, że ktoś ich obserwuje, ale było to bardzo możliwe, biorąc pod uwagę istoty zamieszkujące to miejsce. Im dalej kroczyli w las i zostawiali za sobą mury szkoły, tym dziwniej Ezra się czuła. Wyczuwała coś unoszącego się w powietrzu, co ją przyduszało. Dobrze, że Sebastian ją trzymał za rękę, bo dzięki temu czuła, że może utrzymać się w pionie.

- Też to czujesz? - Pociągnęła lekko za dłoń ślizgona, a ten obejrzał się za nią. - Co to za uczucie?

- Sebastian! Ezra!

Słyszeli swoje imiona wykrzykiwane przez znajomy głos. Sebastian od razu się zatrzymał, przez co Crowley wpadła na niego. Rozmasowywała obolały nos. Ku nim kroczył, z wyciągnięta przed siebie różdżką, Ominis. Pojawienie się chłopaka w środku Zakazanego Lasu było co najmniej dziwne, aczkolwiek Ezra cieszyła się z dodatkowego towarzystwa. Ominis otwarcie potępiał czarną magię, nie pozwoliłby zrobić nic złego Sebastianowi.

- Co wy tu robicie o tej porze? Kolacja się zaczęła, a Natsai mówiła, że widziała jak wychodzicie z zamku. Czemu zabrałeś tu Ezrę? - dopytywał niewidomy ślizgon. Odwrócił się w stronę, gdzie stała Ezra. - Nie pozwolę narazić ci kolejnej osoby.

- Nic nie rozumiesz, Ominis, to jej nie skrzywdzi - uspokajał przyjaciela. - Chcę tylko coś sprawdzić. Naprawdę to nic...

- Sprawdzić? Niby co? - oburzyła się Ezra, nie wiedząc, czego się spodziewać. Sebastian zapewniał, że to nic strasznego
Wskazał ręką odległy punkt, a Ezra zaczęła wypatrywać czegokolwiek. - Wy... też to widzicie?

Minęła chłopców i zbliżyła się do białego ognika. Tego samego, który uciekł przy pojawieniu się Ezopa Sharpa w pierwszych dniach szkoły. Ani Sebastian ani Ominis nie reagowali w żaden sposób. Dziewczyna wyciągnęła dla ostrożności różdżkę, a biały ognik otoczyły dziwne macki sięgające ku różdżce dziewczyny. Poczuła, jak magia w jej żyłach wzrasta, burzy się niczym fale morza podczas sztormu.

Biały ognik wnikał w różdżkę Ezry. Sebastian otworzył szeroko oczy, szybko szepcząc coś do Ominisa, by uświadomić go, co się działo przed nimi. Gdy ognik zniknął, wszystko zalała czerń. Dopiero zaklęcie Lumos rozjaśniło mrok.

- Co się właśnie wydarzyło? - zdziwiła się Ezra, uważnie się sobie przyglądając.

- Pochłaniasz starożytną magię- oznajmił jej Sebastian. - Wiedziałaś o tym?

Ezra zachwiała się na nogach, czując się zdemaskowana. Nikt nie kazał jej utrzymywać tego w tajemnicy, ale nie zamierzała rozpowiadać o sobie każdemu. Przyłapali się, ale czy to znaczyło, że mogła to wykorzystać?

- Ona też to potrafiła, prawda? - Ominis odwrócił głowę. - Nightingale też używała starożytnej Magii.

- Tak - odpowiedzieli jednocześnie. Zupełnie tak samo jak wtedy, gdy razem skłamali, że nigdy nie słyszeli o czymś takim jak starożytna magia.

Ancient Magic | Ominis GauntWhere stories live. Discover now