Chapter 46

92 6 35
                                    

Do północy zostało tylko kilka minut. Profesor Sharp przekonał pielęgniarkę, aby wypuścić Ezrę nieco wcześniej, pozwalając jej obejrzeć uczczenie Nowego Roku. Był to jej pierwszy raz, więc postarał się, by podopieczna, choć nadal na niego zła, poznała kolejną cudowną rzecz w życiu. Ezra zarzuciła na ramiona szlafrok i pozwoliła się poprowadzić wujkowi, Sebastianowi i Ominisowi na błonia szkoły. Mrok całkowicie zalał niebo, przez co nikt nie spodziewałby się, co za chwilę się miało wydarzyć. Sebastian wycelował swoją różdżkę ku niebu, najprostsze zaklęcie sprawiło, że kolorowa poświata wystrzeliła z różdżki i rozprysła się na nieboskłonie. Przez moment Ezra sądziła, że ten błysk przywołał wszystkie zagubione gwiazdy z powrotem na niebo, ale to nie były gwiazdy. Z oddali dało się widzieć setki kolorowych iskier, podobnych do tej sebastianowej, rozświetlając niebo całkowicie.

Ezra z wielkim podziwem oglądała fajerwerki z Hogsmeade. Kilkoro uczniów pozostałych w zamku i nauczycieli, dołączyło do nich, by celebrować nadejście Nowego Roku. Sebastian złapał się za boki, przystając obok niewidomego przyjaciela. Światła tylko odbijały się na jego bladej twarzy.

- Jest piękna... - powiedział Sebastian. Oboje wiedzieli, że wcale nie mówi o fajerwerkach. - Żałuj, że nie możesz tego zobaczyć.

Chłopak skinął mu głową, nie bardzo się tym przejmując. Nigdy nie żałował dnia, że nie posiada wzroku tak bardzo, jak ostatnimi czasy. Już dawno nawykł, by w Sylwestra jedynie słuchać wystrzałów fajerwerek, niekiedy czując na swojej twarzy ich ciepło. Tym razem pragnął zaszyć się w swoim dormitorium, ale kiedy usłyszał, że Ezra znów wylądowała w Skrzydle Szpitalnym, wbrew sobie, poszedł jej na spotkanie. Kiedy chciał się trzymać od niej z daleka, aby chronić ją przed jego okrutną rodziną, zawsze szukał najmniejszego pretekstu, by jednak przy niej zostać chwilę dłużej. W kieszeni jego płaszcza wciąż spoczywał prezent świąteczny dla dziewczyny. Poczuł nagle jak ktoś muska jego dłoń. To nie była ręka Sallowa. Delikatne muśnięcie zmieniło się w mocny chwyt. Ktoś splótł z nim palce.

- Szczęśliwego Nowego Roku, Ominisie - powiedziała łagodnie Ezra.

Ten głos, który wyobrażał sobie, kiedy popadał w szaleństwo spowodowane klątwą Cruciatusa. Wymawiała jego imię tak niewinnie, tak słodko, że to zakopane głęboko w nim szaleństwo naprawdę próbowało się wydostać. W końcu, w którymś momencie ich znajomości, niechęć zmieniła się w obojętność, następnie w ciekawość, by ostatecznie popadł w obsesję na jej punkcie. Chciał trzymać jej rękę teraz i zawsze.

Ale musiał ustąpić pierwszy. Ludzie wokół zachwycali się światłami na niebie. Słyszał też doskonale zachwyt w głosie Ezry. Mimo to zwalczył wszelkie swe pragnienia i wyrwał dłoń z jej uścisku, kierując się z różdżką z powrotem ku zamkowi. Ezra z bólem wpatrywała się w oddalającą się jego postać. Zastanawiała się, czy nadal był na nią zły za Kryptę?

Ezra pozostała jeszcze na błoniach z pozostałymi do czasu, aż wszystkie światła i fajerwerki zgasły. Postanowiła zacząć ten rok najlepiej jak potrafiła. Przede wszystkim zdecydowała się wybaczyć wujkowi eliksir prawdy, który podał jej podstępem. Postanowiła mu powiedzieć o tym przy najbliższej okazji. Sebastian zrównał z nią krok, kiedy wracali do zamku i objął ją ramieniem.

- Jak wrażenia po swoim pierwszym Nowym Roku? - zagaił ją. Nie prowadził ją do Skrzydła, gdzie miała wrócić po pokazie, lecz z powrotem do lochów.

- Nie spodziewałam się, że to takie piękne... A mogłoby być jeszcze piękniej... Ominis chyba w dalszym ciągu mnie nienawidzi. - Ezra wyciągnęła przed siebie dłoń, która jeszcze niedawno dotykała zimnej skóry Gaunta. - Czy... Rozmawiałeś z nim o Hogsmeade?

- Wierz mi lub nie, ale Ominis naprawdę jest uparty. Mam wrażenie, że coś się wydarzyło na tej kolacji u niego w domu.

Już odpuścił sobie mówienie dziewczynie, że Ominis przez pierwsze dwa dni kulał, jakby każdy stawiany przez niego krok sprawiał mu niewyobrażalny ból. Wydawał się być bardziej rozdrażniony, ostrożny, jakby wciąż coś się na niego czaiło. Zwykle taki był po... tym, jak ojciec lub bracia traktowali go zaklęciem torturującym. Nie zdradził tego Crowley, nie chcąc dokładać jej więcej zmartwień.

Ancient Magic | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz