Chapter 52

77 7 37
                                    

Zwycięstwo w meczu z krukonami zapewniło Crowley swego rodzaju sławę. To była dość efektowna rozgrywka, a lot stojąc na miotle zrobił ogromne wrażenie, nawet na najbardziej upartych uczniach. Gryfonkę przechadzając się korytarzami pozdrawiali uczniowie z każdego domu. Gratulowali jej świetnie rozegranego meczu, choć następnego dnia Ezra złożyła Harribel rezygnację. Nie zwalczyła lęku wysokości, a nie chciała za każdym razem polegać na tajemniczym opętaniu przez Aileen.

Jeden ze ślizgonów na siódmym roku wyraził otwarcie swój podziw wobec Ezry, nie zważając na innych uczniów. Ta zarumieniona udała się na śniadanie, chcąc na chwilę się od tego odciąć. Od łatki ,,nowej Nightingale", poprzez ,,wścibską" zyskała miano ,, prawdziwej legendy". Imelda Reyes przestała patrzeć na nią spod byka jak było na początku roku szkolnego. W ciemnych oczach dziewczyny dało się widzieć iskierki szacunku i podziwu. Najwidoczniej, aby zyskać przychylność Imeldy trzeba było zrobić na niej wrażanie na miotle. Od jakiegoś czasu ślizgonka nie trzymała się już z Amandą Sanders. Ta kręciła się wokół swojej kuzynki odtrąconej przez Ominisa. A jeśli chodziło o samego zainteresowanego... Cóż, to, co wydarzyło się między nimi w szatni pozostawiło pewien niedosyt. I choć Ezra chciała zadać mnóstwo pytań, nie mogła się do niego zbliżyć, pamiętając, że ostrzegał ją przed tym — nie mogli być widzieni razem. Odczuwała cień zazdrości widząc, że Anne Sallow nie miała z tym żadnego problemu. Mogła być tak blisko jak chciała. Co ciekawsze... Anne i Ominis siedzieli na śniadaniu razem, a Sebastian trzymał się na uboczu.

— Ez, będzie to jadła? — spytał Garreth, wskazując na czekoladową muffinkę na jej talerzu. Ezra spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. — No wiesz, mam taki chytry plan, aby wziąć twoją muffinkę i sprzedać ją za parę galeonów.

— Że co?

— No wiesz... Zyskałaś na popularności. Dziś kilku drugoklasistów prosiło mnie, abym was zapoznał. — Uśmiechnął się chytrze, wyciągając rękę ku słodkości na talerzu koleżanki.

Syknął z bólu, gdy zamiast złapać za muffinkę, dostał mocne uderzenie dłonią Ezry. Gryfonka odsunęła talerz poza zasięg kolegi, nie mając zamiaru dzielić się z nim swoim jedzeniem. Odwróciła się mimowolnie w stronę stołu Slytherinu, znów tęsknię wpatrując się w Gaunta. Nadal czuła ciężar jego ust na swoich wargach i tylko cudem powstrzymała się przed muśnięciem palcami ciepłych ust. Pamiętała też jego dłonie głaszczący jej policzki. Nie potrafiła wyzbyć się z myśli tego żarliwego pocałunku. Z nikim nie była tak blisko, nawet Andrew Larson zdołał skraść kilka całusów w policzki.

— Droga Ezro, jako twój cenny przyjaciel...

— Nie podzielę się z tobą muffinką, Garreth — skwitowała, gasząc jego entuzjazm.

Weasley jednak nie przestawał się uśmiechać, zerkając ukradkiem na czekoladową muffinkę. Wyczekiwał odpowiedni moment, aby ją dorwać. W ogóle nie zauważył zamyślenia przyjaciółki, której myśli biegły w różnych kierunkach. W przyszłym tygodniu zostaje zwolniona z zajęć, aby wyjechać do Ministerstwach Magii w celu wzięcia udziału w rozprawie morderców jej rodziny. Z drugiej strony nadal w głowie miała młodego Gaunta. Chciał jej bliskości, ale z jakiegoś powodu musiał trzymać się z dala. Ludzie im źle życzyli, a może raczej... tylko dziewczynie? Przyznał, że stała się jego obsesją, na samą myśl poczuła dziwne trzepotanie w żołądku, który odmówił przyjęcia pokarmu. Między Garrethem i Ezrą pojawiła się Josephine Harribel.

— Gołąbeczki! — zaćwierkała wesoło, a Garreth wykorzystał ten moment, dorywając muffinkę i ugryzł ją. — Gryffindor dzisiaj świętuje zwycięstwo w sezonie Pod Trzema Miotłami. Obecność obowiązkowa.

— Chyba złożyłam ci dzisiaj rezygnację? — przypomniała Ezra, posyłając mordercze spojrzenie rudzielcowi.

— Nad czym bardzo ubolewam — westchnęła pani kapitan. — Tylko fakt, że Yvone wydobrzeje do następnego meczu sprzyjał mojej decyzji, aczkolwiek czuj się honorowym członkiem drużyny quidditcha. — Josephine uśmiechnęła się tak szeroko i szczerze, że Crowley zrobiło się naprawdę miło na sercu. — Możecie przyprowadzić kogo chcecie.

Ancient Magic | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz