Chapter 26

121 13 20
                                    

Do wieczora wszyscy już wiedzieli o rozstaniu Ezry z Andrew Larsonem. To właśnie za powód niechęci pójścia na imprezę do ślizgonów wzięły jej współlokatorki. Yvone wciąż powtarzała, że drań pożałuje swojej decyzji i będzie błagał ją o przebaczenie. Gwendolyn i Alina śmiały się, twierdząc, że posiadanie jednego faceta to zbyt wielkie ograniczenie. Z kolei Natsai kręciła głową, twierdząc, że nie pozwoli Crowley spędzić nocy samotnie w dormitorium. Na złamane serce dobrym lekiem jest świetna zabawa w jeszcze świetniejszym towarzystwie.

Jakoś to przekonało Ezrę. Nie zamierzała się zbytnio stroić. W sumie to zamierzała iść w mundurku, na co Alina krzyknęła zdenerwowana. Za świętą misję ustaliła sobie przebranie Ezry za kobietę otumianiającą mężczyzn. Jeżeli jakimś cudem Andrew zdecydowałby się przyjść, mógł podziwiać klejnot, który porzucił, gdy jeszcze był zwykłym karmieniem.

Ezra nawet nie sądziła, że na świecie istnieją takie skąpe ubrania, odkrywające tyle kobiecego ciała. Czarna suknia przylegająca do jej ciała miała odkryte ramiona, ale rękawy sięgały nieco przed nadgarstek. Ołówkowa spódnica kończyła się na kolanach i posiadała lekkie rozcięcie z boku.

- I to jest nowy trend we Francji, wkrótce będzie i w Anglii. W magazynie ,,Czarownica" coraz śmielej mówią o pokazywaniu nadgarstków i kostek! - zaśmiała się Alina z niekrytym podziwem obserwując swoje dzieło.

- Ale ono... Tyle odkrywa - mruknęła zawstydzona Ezra.

Shannon patrzyła na wszystko przez palce dłoni, którymi zakrywała twarz. Przecież tak nie wypada! Co jeśli ktoś przyłapie Ezrę w tak niegodnym stroju! O dziwo, Alina założyła podobną suknię, ale kompletnie bez rękawów i w kolorze soczystej czerwieni, pasującej do jej płomiennych włosów.

- O Merlinie, jesteś niemalże naga! - piszczała Shannon, na co Alina wzruszyła ramionami. - Ezro, chyba tak nie pójdziesz?!

Ale Ezra nie odpowiedziała. Przed oczami mignął jej obraz Penelope i jej warg dotykających najpierw policzka Ominisa, a później ust. Czemu się tym przejmowała? Przecież to była jego sprawa, w czyim towarzystwie się obracał. Obejrzała się raz jeszcze w lustrze, twierdząc, że jedynie czego dziś potrzebuje to gryfońskiej odwagi.

I w butach na niskim obcasie opuściła swój pokój, czując dziwny chłód i dyskomfort spowodowany odkrytymi ramionami i nagimi nogami. Nawet nie założyła rajstop! Ani pończoch. Shannon miała rację, była prawie naga jak jakaś ladacznica. Towarzystwo koleżanek zachęciło ją, by brnąć w ten teatrzyk. Przed wejściem do pokoju wspólnego Slytherinu znów kręcił się jakiś chłopak, wpuszczający innych uczniów do środka. Na widok lubieżnego wyglądu Aliny, a potem także i Ezry zaniemówił na moment. Dopiero głos Onai przywrócił go do rzeczywistości.

- To wpuścisz nas? - łypnęła na niego, niezadowolona jego zachowaniem.

Ten tylko pokiwał głową i wpuścił je, wypowiadając hasło. Ezra, mimo że już raz gościła w dormitorium Slytherinu, to nadal była pełna podziwu wobec wystroju, tak surowego, jednakże nadal eleganckiego. Niektórzy już bawili się, będąc pod wpływem procentowych trunków, specjalnie zaczarowanych, by uczniowie od piątego roku i niżej nie mogli ich próbować, od razu wykręcało im języki i bełkotali śmieszne słowa.

Kilka osób otworzyło szeroko oczy, widząc przybyłe gryfonki. Jedynie Alina czuła się swobodnie w swoim stroju, jakby stanowił jej drugą skórę i nie ma czego się wstydzić. Rzeczywiście, nie miała. Alina była piękną dziewczyną, podobnie jak jej siostra o ciemniejszych włosach. Gwendolyn na imprezę założyła dłuższą, zieloną suknię, ale z odkrytymi ramionami i drapieżnym wcięciem na plecach. Obie prędko zaczęły się kołysać w rytm grającej muzyki.

Ancient Magic | Ominis GauntWhere stories live. Discover now