Chapter 5

175 16 10
                                    

— Nie.

Powiedzieli jednocześnie ślizgoni, zamykając skutecznie usta Ezry. Oczywiście, nie spodziewała się, że zdobywanie wiedzy będzie łatwe, zwłaszcza na tematy skrupulatnie ukryte. Postanowiła więc więcej nie pytać. Przynajmniej na razie. Przez resztę podróży odpowiadała na pytania Sebastiana, samej przy tym dowiadując się różnych ciekawostek. Ominis milczał i nie zamierzał wtrącać się do tej dyskusji.

Z jakiegoś powodu Sebastian wziął sobie za cel towarzyszenie Crowley aż do Wielkiej Sali. Nawet nie przejął się tym, że ślepy Ominis wolał udać się samotnie do celu, niż spędzić z nim więcej czasu. Hogwart na żywo sprawiał, że Ezra nie była w stanie wypowiedzieć choćby słowa. Starała się nie wpadać w zbyt wielki zachwyt, na wypadek, gdyby jej ,,starożytna magia" postanowiła wybuchnąć żarem. Podążała za Sebastianem aż pod wrota Wielkiej Sali, gdzie czekali pierwszoroczni. Ezra musiała zostać wśród nich, by wziąć udział w Ceremonii Przydziału i poznać swój nowy dom.

— Pierwszoroczni — odezwała się starsza kobieta. — Za mną.

Nieznana czarownica poprowadziła Ezrę i pozostałych uczniów przez środek Wielkiej Sali. Dziewczyna od razu dostrzegła przy stole Slytherinu znajomych chłopaków. Siedzieli nieco oddaleni od siebie. Ezra w tłumie jedenastoletnich dzieciaków wyróżniała się, zwłaszcza wzrostem. Cierpliwie czekała na swoją kolej, stresujące się. Czuła jak magia wrze w jej żyłach i pragnie wyjść na zewnątrz.

— Carol Bolett — odczytała starsza kobieta, która po przedstawieniu się, okazała się być wicedyrektorką, Matyldą Weasley.

Wyczytany chłopiec usiadł na taborecie postawionym na podwyższeniu przed stołem dla nauczycieli, a na jego głowie wylądowała legendarna Tiara Przydziału.

— Hufflepuff! — krzyknęła czapka i w sali rozległy się gromkie brawa, zwłaszcza wśród Puchonów.

— Irene West.

— Slytherin!

— Hans McLeroy.

— Hufflepuff!

W końcu nadeszła kolej Ezry. Oczywiście widok starszej koleżanki wzbudził sensację u niektórych uczniów. W zeszłym roku pojawił się nowy uczeń piątego roku, a tu nagle kolejny na szóstym. Gdyby w przyszłym roku stanął przed nimi nowy siódmoklasista, nikt już by nie był zdziwiony. Wyczytana dziewczyna pokonała schodek i zajęła miejsce na taborecie, obawiając się, gdzie umieściłaby ją Tiara Przydziału.

Ambicja, trochę jej tego brakowało.

Lojalność, była lojalna tylko wobec siebie.

Rozum, tego nie posiadała prawie wcale, a przynajmniej tak sądziła.

Odwaga — cóż by w niej było odważnego? Otóż nic.

Jednak Tiara potrafiła przejrzeć człowieka, rozpoznać jego serce i odgadnąć najgłębiej skrywane pragnienia. W tym momencie Ezra bardzo się bała i życzyła sobie więcej odwagi. Tiara zrozumiała to na swój sposób, ponieważ chciała dać jej możliwość sprawdzenia się.

— Ezra, Ezra — powtarzała Tiara. — Crowley... Nightingale... Podobne nazwiska?

— Ani trochę — szepnęła dziewczyna, zaciskając palce na brzegach krzesła.

— Skoro tak uważasz... — Tiara raz jeszcze zastanowiła się, a potem głośno krzyknęła: — Gryffindor!

Ezra najpierw spojrzała na wujka Ezopa. Nie wydawał się być rozczarowany tym wyborem. A kiedy spojrzała w stronę ślizgońskiego stołu, dostrzegła Sebastiana, który lekko kiwał głową. Uczniowie w czarnych szatach, podszytych czerwonym materiałem z emblematem lwa na piersi zaklaskali głośno i zaprosili nową uczennicę do siebie. Ezra usiadła między nieznaną dziewczyną i chłopcem w okularach. Po przemowie dyrektora na stole pojawiła się masa jedzenia, na widok który Ezrze poleciała ślinka. Tyle jedzenia!

Ancient Magic | Ominis GauntWhere stories live. Discover now