Chapter 54

70 6 34
                                    

- Rozumiem twoje poddenerwowanie, Ezro - zaczął Ezop, krocząc za mocno zirytowaną gryfonką.

W takich chwilach czuł, że kompletnie zawodzi. Przez niebezpieczeństwa związane z jego dawnym zawodem nigdy nie doczekał się własnej rodziny, przez co nie wiedział, co robić, gdy Ezra potrzebowała nie opiekuna prawnego, tylko prawdziwego rodzica. W wielu sytuacjach, próbując troszczyć się o nią, dbając po prostu robił to, co powinien jako dorosły wobec dziecka, nadal trzymając się relacji dorosły - podopieczny, co za tym szło bardziej bywał nauczycielem niż rodzicem. A w tym momencie Ezra potrzebowała ojca. Kogoś, kto pociągnie ją w górę, kiedy opadała na dół. Nie było jednak innego wyjścia. Jemu ani Crowley nie wolno było się wtrącić w wydany wyrok.

Z dziką satysfakcją Ezra patrzyła jak państwo Rampel jest wyprowadzane z sali rozpraw, zapewne wywiezione do Azkabanu, gdzie czekał słodko-uśmiercający pocałunek dementora. Jednak Felicity tu pozostała. Wpatrywała się wyczekująco w Ministra Magii, jakby ten od początku nie miał pomysłu, co zrobić z nieletnią czarownicą. Francuskie Ministerstwo całkowicie odcięło się od nich i oddało na łaskę brytyjskiego urzędu. Minister podrapał się po szorstkim policzku, a potem orzekł głośno:

- Felicity Giselle Rampel zostanie przeniesiona do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, gdzie będzie pod czujną obserwacją byłej niewymownej Dinah Hecate, zgodnie z procedurą szkoły zostanie przydzielona do jednego z domu. Były auror, Ezop Sharp również będzie doglądał nieletniej. Jakikolwiek wybryk zostanie od razu potraktowany jako złamanie warunkowego zwolenienia i panna Rampel zostanie skazana na dożywocie w Azkabanie.

Wyrok okrutny, lecz zdaniem Ezry mało sprawiedliwy. W końcu to ta suka doniosła na nią rodzicom, przez co ci sami wzięli sprawy w swoje ręce. A teraz od przyszłego tygodnia Ezra będzie musiała oglądać twarz Felicity codziennie. Wściekała się o to, ale póki znajdowała się na terenie Ministerstwa nie mogła pozwolić starożytnej magii wydostać się na wolność. Z pewnością Felicity potraktuje to jako szansę, by szpiegować Ezrę, zdobyć na nią jakieś brudy i pogrążyć w ramach zemsty. A jeśli odkryje, co kombinuje z Sebastianem? Albo, o zgrozo, dowie się, że Sebastian Sallow parał się czarną magią i doniesie także na niego? Nie mogła ściągnąć na nich kolejnego zagrożenia, wystarczył Vundomhive czyhający w cieniach.

- Niestety nie możemy podważyć decyzji Wizengamotu - powiedział, kierując się z dziewczyną ku wyjściu. - Oczekuję jednak, że zachowasz odpowiednią dojrzałość i zignorujesz obecność Rampel w szkole. - Ezra przystanęła tuż przed kominkiem. Popatrzyła niezrozumiale na Sharpa, choć mężczyzna dostrzegł w jej oczach wielki żal. - Mam na myśli, że ty mogłaś zacząć od nowa w Hogwarcie...

- A przez kogo musiałam?! - warknęła wściekle, a między palcami zatańczyły srebrne iskry. Sharp złapał ją za nadgarstek.

- Po prostu pozwól jej na to samo - mówił ściszonym głosem. - Nie rozpowiadaj w szkole o tym, co się wydarzyło...

Coś w Crowley pękło. Nie było to to samo uczucie, kiedy Ezop podstępem podał jej serum prawdy. Była gotowa mu to w końcu wybaczyć, ale teraz... Zdradził ją po raz kolejny. Ezra została sierotą, nie zapanowała nad magią na tyle, by zasłużyć na czułość rodziców, aby odzyskać to, co utraciła wraz z pojawieniem się mocy. Nie oni podpisali jej zgodę na wyjścia do Hogsmeade, nie spędziła z nimi prawdziwych świąt. Nie mieli szansy stać się kochającą rodziną, a sprawczyni, którą nazywała przyjaciółką, miała kręcić się między korytarzami, gdzie odzyskała spokój? Felicity na to nie zasługiwała. Powinna gnić w Azkabanie już teraz. Patrzeć na śmierć rodziców. Trzymać ich w ramionach, jak Ezra, kiedy próbowała obudzić matkę. Ezop Sharp, jej opiekun, jedyna opoka, stawała po stronie tej francuskiej gnidy. Przyzwalał na to wszystko i oczekiwał, że Ezra pozwoli żyć spokojnie Felicity? Chciał, aby francuska uczennica odnalazła własne ukojenie?

Ancient Magic | Ominis GauntΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα