— Chcesz użyć tak prymitywnej metody? Tak chcesz to rozegrać? Strachem?
— Mam rozumieć, że twoja odpowiedź brzmi nie? Trudno. Poradzimy sobie sami.
— Wezmę naszych chłopców. Wiesz, gdzie mnie szukać...
Lo nie słuchał już Sorena, tylko pociągnął go w niewiadomą stronę.
— Twój... Pan myśli, że ja chcę cię przestraszyć. Nie. Ja chcę cię zaangażować do małej zabawy na wstępie. I całkowicie przez to złamać. Zaraz zresztą się przekonasz.
— Karta czy gotówka? — rozbrzmiał nagle czyjś męski, nieprzyjemny głos.
— Karta. Cena taka jak zwykle, czy coś się zmieniło ostatnio? — odparł Loren.
George denerwował się coraz bardziej. Był nie wiadomo gdzie. Syn dyrektora ciągnął go ku... podejrzanej rozrywce? Mógł to tak nazwać? Za co on właściwie płacił? Nie podobało mu się to.
— Cena wzrosła o dziesięć procent. Ale i tak się opłaca, bo chłopcy o niebo lepsi niż ostatnio. Może i trochę poturbowani, a niektórzy nieco zasmarkani, ale za to młodsi. Dużo młodsi.
— Rozumiem, że i tym razem mogę sobie wybrać?
— Szef kazał Panu pozwalać, więc tak.
— Znakomicie. Dajcie mi więc najmłodszego. Ile ma lat?
— Sześć. Świeżutko złapany. Strasznie wierzga i bluzga. Kto by pomyślał, że smarkacz będzie taki odważny. Zwykle ryczą, jak ich się oderwie od rodzinki. No, ale ten to synalek jakiegoś polityka. Wkurwił czymś nieźle naszego szefa. Śmiał stawiać warunki, więc... przeznaczyliśmy jego synka na zabawę, jak dostanie jego zdjęcie po wszystkim, zastanowi się dwa razy, nim coś głupio powie. Ma jeszcze kilkoro dzieci.
— Świetnie. Zapłacone. Już mogę wchodzić?
— Proszę dać nam minutę.
Dobra... to jest dziwne! Co on chce zrobić z sześciolatkiem?! On chyba nie chce go...?!
— Już może Pan wchodzić. Wszystko gotowe.
— Wspaniale. Zabawimy się troszkę szczeniaczku. — Popchnął go ku jakiemuś wejściu. — Uwaga, próg — ostrzegł go rozbawiony po fakcie. Wywrócił się na posadzkę i syknął, gdy obił sobie kolana. — Mały niezdarny szczeniaczek. — Drzwi zamknęły się z trzaskiem. Wampir ściągnął mu przepaskę z oczu.
Zamrugał od nagłego dopływu światła. Mrużył przez chwilę oczy. Prędko przyzwyczaił się do Panującej w pomieszczeniu jasności. Mógł się rozejrzeć. To, co zobaczył, nie podobało mu się ani trochę.
Wyglądało na to, że znaleźli się w czymś w rodzaju jednostanowiskowej mini strzelnicy, gdzie na końcu toru strzeleckiego znajdowało się dziecko, zapewne to, o którym Lo rozmawiał wcześniej z jakimś mężczyzną. Chłopiec przylegał plecami do drewnianej tarczy, przyczepiony do niej z szeroko rozstawionymi członkami. Nawet z odległości kilkunastu metrów Geo widział w nim strach. Dzieciak próbował się uwolnić i ewidentnie krzyczeć, ale z jego ust za sprawą knebla wydobywały się tylko niewyraźne jęki.
Po prawej stronie pomieszczenia znajdowała się mała zakratowana cela, gdzie cicho płacząc, znajdowali się inni chłopcy, niektórzy w podobnym wieku do tego przyczepionego dziecka, a niektórzy odrobinę starsi. Trzęśli się ze strachu i z chyba z zimna, bo nie było ty zbyt ciepło.
ŞİMDİ OKUDUĞUN
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantastikOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~18.~~~~
En başından başla
