~~~~10.~~~~

Mulai dari awal
                                        

— Włóż w to więcej uczucia! Co to ma być?! Swojego Pana też tak będziesz lizał?! Gwarantuję ci, że skończysz marnie, jeśli się nie przyłożysz! — treser strofował Jo. — A ty co się tak wiercisz? Owsików dostałeś? Nieruchomo kurwa! — tym razem słowną reprymendę otrzymał Max. — Nieco przed twoją zabawą ze mną, ale już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Prawda kundlu? — odpowiedział na pytanie.

— Tak, Panie — potwierdził niechętnie. Skutki „wyjaśnień" jeszcze bardzo dobrze czuł, zapewne Lo mógł je sobie pooglądać.

— Taki niegrzeczny piesek. To pewnie przez brak wyobraźni... chociaż nie. Widział, co robimy z nieposłusznymi niewolnikami. Może... to wszystko jeszcze go przerasta. Wszystkiego go jednak nauczymy.

— Masz czas do ósmej rano. Pośpiesz się. Potem jest apel. Ktoś dziś mocno dostanie po łapach. — Spojrzał wymownie na George'a, na co on przełknął ślinę. Zaczynał się tu dopiero jego trzeci dzień, nie wiedział więc, jak taki apel wygląda. Chyba wolałby nie brać w nim udziału.

— Spokojnie. Półtorej godziny mi wystarczy. — Wziął sobie jedno z krzeseł i przeciągnął je w pobliże nastolatka. — Zaczniemy od podstaw. Podejdź tu.

Zbliżył się do niego nieco na kolanach. Od jego krocza dzieliło go niewiele przestrzeni. Zbyt niewiele.

— Odepnij mi pasek.

Wyciągnął nieco drżące ręce do paska jego spodni. Siłował się przez kilka sekund z klamerką. Puściła.

— Rozporek.

Raz jeszcze wyciągnął dłonie, tym razem wolniej, w stronę rozporka.

— Ząbkami niewolniku. Ząbkami. No co tak patrzysz? Masz sprawić Panu jak najwięcej przyjemności. Zbliż swoją śliczną główkę do rozporka i chwyć ząbkami suwak. Niech się na coś przydadzą oprócz bezsensownego przeżuwania jedzenia.

Na samo słowo „jedzenie" żołądek szalał mu z głodu.

Centymetr po centymetrze zbliżał głowę, a tym samym usta w miejsce, do którego zbliżać ich nie chciał. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko, odgiął nosem materiał zakrywający suwak i starał się go chwycić zębami, co jakoś nie udawało mu się. Dopiero po chwili męczarni złapał kawałek metalu między siekacze i pociągnął w dół. Rozporek został rozpięty.

— Beznadzieja — ocenił Lo. — Będę się musiał na tym skupić. Nauczysz się. — Sam rozpiął guzik spodni. — Ściągasz mi spodnie i bokserki. — Uniósł się nieco, aby mógł to zrobić. Czerwieniąc się, obniżył za jednym zamachem obie części garderoby.

Ze spodni wynurzył się ten sam penis co wczoraj. Tak samo gładki, budzący się do życia.

Dobrze, że nie jest jakimś pieprzonym owłosionym goryliskiem. Włosy nie powchodzą mi do nosa i ust. Smakował też nawet nieźle.

— Nawilż usta. Obliż się. Nie tak! Bardziej zmysłowo. Kusząco. Wolniej. Nie liżesz, nie wiadomo czego, na wyścigi. Spokojnie. Powoli.

Oblizywał wargi powoli, patrząc cały czas w podłogę. Czy to kwalifikowało się jako zmysłowe? Kto to wie? Na pewno nie on.

— Spójrz na mnie.

Spojrzał onieśmielony. Przy tym treserze wydawał się taki mały i nic nieznaczący, że aż źle się poczuł. Odnosił wrażenie, że mógłby go bez problemu zabić. Zresztą nie tylko on, a wszyscy Panowie w Akademii.

— W połączeniu ze spojrzeniem nie jest tak najgorzej, ale do ideału jeszcze daleka droga. Na razie wyglądasz, jakbyś miał jakiś niedowład języka. I w twoim spojrzeniu nie ma żadnego zachwytu. Nie wielbisz mnie. A to ma zobaczyć twój Pan. Całkowite oddanie. Uwielbienie. Zachwyt nad swoją wspaniałością. To spojrzenie w połączeniu z kuszącym oblizywaniem się ma pokazywać, jak bardzo chętny jesteś, aby mnie zaspokoić swoimi ślicznymi usteczkami. Nie widzę tego. To ostatecznie chcę uzyskać i tak się stanie. Prędzej czy później.

Pojebało go. Jak mam niby udawać, że mi się to podoba, skoro mi się nie podoba? I jak patrzeć na kogoś z uwielbieniem, tym bardziej na swojego oprawcę? To awykonalne!

— Teraz poćwiczymy trochę ponownie twoje gardełko. Wsadzasz całego penisa do ust. Całego.

Mając w pamięci mdły smak prącia syna dyrektora, zabrał się do tego nawet wcale nie tak niechętnie. Zawsze mogło być gorzej. Ten mógłby nie dbać o higienę i jego członek mógłby śmierdzieć i smakować czymś seropodobnym, nie było tak, co zaliczało się do niewątpliwych plusów.

Włożył jego penisa głęboko do gardła. Znów nie miał odruchów wymiotnych. Wczoraj cieszył się z pochwały, jaką za to otrzymał i mając to w pamięci, postanowił uważać, aby nie cieszyć się w sposób widoczny. Chociaż czy należało się cieszyć z czegoś podobnego? Wątpliwa sprawa. Z drugiej jednak strony w swoim beznadziejnym położeniu każda okazja do zadowolenia była czymś cennym, należało cieszyć się nawet z czegoś tak okropnego. Innego wyjścia nie miał.

Treser poruszał się w jego gardle bardzo agresywnie, szybko. Cały czas kazał utrzymywać z nim kontakt wzrokowy, robił więc to. Trochę bolały go usta, ale nie mógł nawet zaprotestować. Zresztą bardzo się bał, wiedząc, co mogliby mu zrobić gdyby się sprzeciwiał czemukolwiek. Lepiej siedzieć cicho niż oberwać i cierpieć bez sensu.

Trwało to długo, nim Lo wytrysnął prosto do jego przełyku. Zakrztusił się sporą porcją gęstego nasienia i spanikował, że się udusi. Próbował się uwolnić.

— Spokojnie psie! Musisz się do tego przyzwyczaić. Panowie lubią spuszczać się głęboko w gardłach swych zabaweczek. Ja też. — Pozwolił mu się odsunąć, gdy jakoś wszystko przełknął i uspokoił nieco. Wreszcie mógł głęboko odetchnąć. — Całkiem, całkiem. Od wczoraj nic się nie zmieniło. Brak odruchu wymiotnego bardzo wiele ułatwia. Zwykle dużo czasu zajmuje opanowywanie go. My oszczędzamy czas, więc popracujemy dłużej nad innymi rzeczami. Teraz bierzesz go z powrotem do ust i zajmujesz się główką. Zaczynamy zabawę z czymś subtelniejszym niż głębokim gardłem. Z czymś równie przyjemnym. Kto wie, czy nawet nie bardziej. Wreszcie popracujesz trochę tym swoim języczkiem. No, do roboty. Kutas w usta. Albo nie! Najpierw go pocałuj!

Cudownie! Po prostu pięknie! To jest właśnie to, co chcę robić wcześnie rano! Całować penisy swoich treserów — pomyślał smętnie, ale złożył długi pocałunek na żołędziu syna dyrektora. Lepiej, aby był ze mnie zadowolony. Jeszcze poskarży się na coś tatusiowi i czeka mnie wpierdol.

Slave Academy. Yaoi (18+)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang