Zanurzył się zgodnie z rozkazem, wiedząc, że inaczej zamarznie i na pewno się rozchoruje. Sądził, że choroba w Akademii to nic przyjemnego i raczej nikt nie otoczy go troskliwą opieką. Wprost przeciwnie, dostanie mu się za rozchorowanie się.
Całe ciało piekło. Trząsł się okropnie. Ledwo trzymał się na nogach. Całą siłą woli robił co w jego mocy, aby się nie przewrócić. Gdyby jeszcze temperatura była niższa, to by chyba zemdlał.
Treser chodził na brzegu zadowolony, że zabaweczki wykonują polecenia. George wyzywał go w myślach od najgorszych, życząc śmierci w straszliwych męczarniach.
Do śmierci to bliżej jest mi. Jak za chwilę nie wyjdę z tej wody, to padnę. Nie... Nie dam rady!
Ruszył do brzegu, ledwo poruszając skostniałymi nogami. Wynurzał się powoli z lodowatej toni.
— Jeszcze nie kazałem ci wychodzić psie!
— J-j-ja n-nie d-dam rr-ady. Z-zimno. — Szczękał zębami.
— Wracasz kurwa na miejsce, albo pożałujesz!
— P-panie...
— Dobra! Koniec tego dobrego! Wyłazić! — zakomenderował łaskawie opiekun. Bał się, że okropnie go zdenerwował. Na samą myśl kary robiło mu się niedobrze.
Może jak okażę mu posłuszeństwo, to się zlituje?
Padł przed nim na kolana, kiedy tylko wyszedł z wody. Marzył o jak najszybszym powrocie do budynku. Wszystkie mięśnie napięły mu się z zimna. Drżał jak w febrze.
— Co to ma niby być?! Pozwoliłem ci decydować o końcu ćwiczenia? Mówiłem wyraźnie, kwadrans! Czy to według ciebie był kwadrans kundlu?
— N-nie, P-panie.
— Masz kurwa absolutną rację, nie był. Nie dostaniesz nic do jedzenia aż do obiadu! Ruszać się, wracamy!
***
Za swoje nieposłuszeństwo na zewnątrz otrzymał dwadzieścia uderzeń pasem na zmarzniętą skórę. Po takim bolesnym upomnieniu wcale nie odczuwał już chłodu, przeciwnie. Skóra paliła. Ledwo utrzymywał się na nogach i chciało mu się wyć, gdy pomyślał, jak fatalnie zaczął się jego dzień. Gdyby tylko już się kończył. Ale nie... jeszcze słońce porządnie nie wstało.
Zgodnie z zapowiedzią opiekuna nic nie dostał do jedzenia. Kolejny raz tego dnia po prostu poszedł do łazienki, wykąpał się i został zaprowadzony przez Pana do pomieszczenia, którego jeszcze nie miał okazji poznać. Podejrzewał, iż szybko miało to ulec zmianie. Nie mylił się. Nadszedł bowiem czas na naukę obciągania.
Soren chyba nie mając nic lepszego do roboty, usiadł na jednym z kilku krzeseł w dosyć sporej sali i zajął się dwójką niewolników. Max robił za podnóżek, a Jo ściągnął mu buty i wykonywał delikatny masaż stóp, od czasu do czasu je liżąc i całując.
Lo w tym czasie obszedł klęczącego mniej więcej na środku pokoju George'a i przyjrzał mu się dokładnie z każdej strony.
— Nie uważasz, że ma nieco za długie włosy, Sorenie?
— Może odrobinkę, każę mu potem przyciąć je na końcach. Nie za dużo, musi być wygodnie za nie łapać.
— Oczy ma całkiem ładne. O barwie szafiru. Tacy zawsze dobrze się sprzedają. Jest drobniutki. To też dobrze. Mógłby być nieco wyższy... chociaż... osobiście wolę drobniejszych. Takich jak on. Tak... weźmiemy za niego niezłą sumkę. Wystarczy go wszystkiego nauczyć i będzie idealną zabaweczką. — Poklepał go po policzku. — Sprawiał od wczoraj jakieś problemy wychowawcze?
YOU ARE READING
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
~~~~10.~~~~
Start from the beginning
