Radiation

208 11 0
                                    

- Za tymi drzwiami - Maya doprowadziła nas do celu - Poziom jest napromieniowany, wiec nikogo tam nie będzie - przez maskę widać jak rzadko bierze wdechy i jak ciężkie to dla niej jest - Wszyscy są na piątce.

- Ty tez tam idź - Jasper bardzo się o nią martwi - Pójdę z tobą..

- Ja z nią pójdę - zaoferowała się Octavia - W razie problemów zdziałam więcej niż ty - trochę zabrzmiało to arogancko, ale mimo wszystko ma racje. Na prawdę dobrze walczy.

Dziewczyny szybko pobiegły, a ja z całą resztą weszłam do pomieszczenia wskazanego przez brunetkę. Mnóstwo monitorów, przycisków i dźwigni. Idzie się pogubić.

- O mój Boże - na jednym z monitorów dostrzegłam uwięzionych ludzi. Naszych ludzi.

Zostali oni przypięci do ściany i niewątpliwie pobici.
Na środku  pomieszczenia znajduje się łóżko, na którym leży.. Raven?  A ona skąd tu się wzięła?

Ręce zaczęły mi się pocić ze strachu i stresu.

Nagle po pomieszczeniu zaczęli się przemieszczać górale. Okrążyli oni unieruchomioną dziewczynę, która ze wszystkich sił stara się uwolnić.

Jeden z nich ma w ręce wiertarkę.
Przybliża ją do jej skory i...
Pobierają szpik.

Bez zgody, bez sterylnych warunków, bez znieczulenia.

- Trzeba coś zrobić - słyszę cichy szept Jasper'a, który również przygoda się ekranowi - Idę tam.

- To nieroz..

- Pójdę z tobą - zignorowałam Clark - Masz - wyciągnęłam z prawej nogawki spodni mały nóż. Sobie zatrzymałam ten z lewej - Dyskretnie poprzecinamy liny - jak nasi będą wolni, będą mogli walczyć. - I zrobimy zamieszanie.

-  A ja w tym czasie zobaczę co mogę zrobić stąd - zaoferował się Monty.

- To zbyt niebezpieczne - upiera się Clark.

- Wszystko co robimy jest niebezpieczne - przewróciłam oczami - Zróbcie co będzie trzeba - przeskanowałem wzrokiem każdego z nich - Chodź - szturchnęłam chłopaka za ramie.

- Czekaj - na głos Bellamy'ego zatrzymałam się. Jeśli on również sprzeciwi się temu pomysłowi..- Uważaj na siebie - spojrzał mi w oczy - Uważajcie - dodał po chwili, zerkając na Jasper'a. Pokiwałam na to jedynie głową. Nic nie mogę obiecać.

Zaczęliśmy iść po krętych korytarzach bunkra. Szczerze mówiąc, to nie wiele różnią się one od tych w Arce.

Jasper zaprowadził nas na schody, skąd weszliśmy na poziom piąty.  To ostatni moment, by się wycofać.

- Musimy wyglądać realistycznie - gdy zobaczymy strażnika, musimy uciekać. I zrobić wszystko by dogonił nas, nic nie podejrzewając.

- W tym jestem mistrzem - nie czekając na mnie otworzył drzwi i wyszedł na korytarz, skąd odrazu zauważyło nas dwóch strażników. Po dwóch różnych stronach.

- Ręce do góry i na kolana! - krzyknęli równocześnie celując w nas bronią. Nie mamy nawet gdzie uciec.

- Jesteś idiotą Jasper! - krzyknęłam. Mężczyźni zaczęli się przybliżać - Mówiłeś, ze tu jest bezpiecznie! - mam nadzieje, że zrozumie

- Bo tak myślałem! - zrozumiał.

- Na kolana! - bez zbędnych sprzeciwów spełniliśmy wole strażnika. Podczas, gdy jeden przykuwał nasze ręce kajdankami, drugi celował do nas bronią - Zabierz ich do reszty. Ja sprawdzę czy nie ma tu tez innych - porozumiewają się między sobą.

Murderer  | The 100Where stories live. Discover now