Real Me

357 19 2
                                    

Jak on mógł?!
Tak na niego czekałam. Miałam taką nadzieje, że jakoś do mnie dotrze, a kiedy już to nastąpiło żałuje, że kiedykolwiek chciałam, aby tu przyleciał. 

Zdradził mój sekret, a kiedy ludzie z Arki tu przylecą, oni im to zdradzą, i zabiją i mnie, za okłamywanie władz i mojego ojca.
Bezsensu.

Gdy tylko doszłam do obozu, wrzuciłam pochodnie do ogniska i tak jak zawsze poszłam w stronę „swojego" miejsca.
Mimo tego, że nie spałam całą noc, a już zaczyna robić się jasno, emocje, które mi towarzyszą,za nic nie pozwolą mi zasnąć.
Głupi Chris.

Wyciągnęłam z kieszeni nóż i zaczęłam rzucać nim tak, aby wbił się w drzewo przede mną.
Przypomniałam sobie teraz o wskazówce, którą dał mi Murphy i z ciekawości ją sprawdziłam.

Faktycznie wbił się głębiej.

-Ashley?  - usłyszałam za sobą głos Chrisa.

- Daj mi spokój - nie odwróciłam się w jego stronę

- Daj mi wyjaśnić..

-  Tak? To proszę bardzo - mówię cicho, aby nie obudzić jeszcze śpiących ludzi - Wyjaśnij mi, czemu mnie zdradziłeś?  Mnie, mojego ojca. - rzuciłam nożem - Naprawdę nie rozumiesz, że gdy tylko kanclerz trafi na ziemie, ci ludzie, którym powiedziałeś,  powiedzą mu?  Czemu to zrobiłeś?! - nie wytrzymałam i odwróciłam się w jego stronę.

Oprócz stojącego przyjaciela, ujrzałam również Clark, Fina, Raven i Bellamy'ego.
Mogłam się tego spodziewać.

- Nie powiedział bym im, gdyby na Arce coś się nie stało - zaczął mówić po chwili ciszy.

- Co niby skłoniło cię do złamania obietnicy? - złożyłam ręce skrzyznie - No. Słucham - widzę, że sie waha.

- Na Arce zaczęło brakować tlenu - odezwała sie za niego Raven - Aby go zaoszczędzić, kanclerz zdecydował, o zabiciu stu osób.  O dziwo nie musiał on wybierać, bo ludzie zaczęli sami sie zglaszac. Chcieli ratować w ten sposób swoich bliskich.

- Nadal nie rozumiem, co to ma wspólnego z..

- Dwa dni temu, gdy byłem na warcie, spotkałem twojego ojca. Stał w kolejce do listy - nie. To bezsensu - Chciałem go przekonać, aby zmienił zdanie, ale on był uparty - widzę żal w jego oczach - Kazał Ci przekazać, że nie miał wyboru i żebyś była dzielna - moje oczy zrobiły sie szklane.
Nie ma opcji, ze rozpłacze się przy tylu ludziach .
- Dlatego im powiedziałem. Nie chce, abyś więcej musiała ponosić konsekwencje tego, czego nie zrobiłaś.

Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Zamknęłam oczy starając się nie wypuścić emocji na zewnątrz.

- Czyli to nie ty...

- Nie. Nie ja zabiłam twojego ojca Bellamy - puściłam blondyna i spojrzałam na brazowookiego - I dopóki mi o tym nie powiedziałeś,  myślałam, ze był to człowiek bez rodziny.  Tak mówił mi ojciec. - widzę zdziwienie zarówno na twarzy Bellamy'ego, jak i wszystkich innych.

- Przykro mi..

- Jak zdołałaś ukrywać prawdę przez tyle lat? - kondolencje Clark przerwało pytanie Fina. Teraz to już wszystko jedno czy im o tym opowiem , czy nie.

- Wiedziałam, że jeśli ktoś pozna prawdę, mój ojciec zginie. To była dla mnie tak wielka motywacja, że nawet najlepsi psycholodzy myśleli, że to faktycznie ja zabiłam - patrze na ich miny.

- A Chris?  Jak on się o tym dowiedział? - następne pytanie zadała Clark.

- Podsłuchałem jak rozmawiała z ojcem o wspólnej wersji zeznań - przyznał się.

- I na szczęście nie zrobił nic głupiego - dodałam - Od tamtego dnia przychodził codziennie do mojej celi. Rozmawiał, dawał książki, ciuchy - spojrzałam na swój strój - To dzięki niemu nie zwariowałam - uśmiechnęłam się smutno. 

Moi towarzysze zaczęli zadawać coraz więcej pytań, na które ja najzwyczajniej w świecie nie miałam siły odpowiadać.

Cały czas zastanawiam się, dlaczego ojciec zgłosił się na tą głupią listę.
Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek jakoś bardzo przejmował się innymi ludźmi. Był typem samotnika.

Był.

Nadal nie mogę w to uwierzyć.

- Ashley! - z moich myśli wyrwał mnie głos Chrisa - Co o tym sądzisz? - o czym on do mnie mówi?

- Ale o czym?

- Lepiej dajmy jej dziś spokój. Wiele przeszła - powiedziała Raven, po czym wszyscy się rozeszli.
Naprawdę polubiłam tą dziewczynę.

Gdy tylko zostałam sama, po moich policzkach, zaczęły spływać łzy.

Ostatni raz z ojcem widziałam się sześć lat temu. Wtedy tez dostał oficjalny zakaz zbliżania się do mnie.
Mimo to, cały czas miałam nadzieje, ze spotkam się z nim tutaj. Że przed moją egzekucją, spotkam go i się z nim pożegnam.

Jednak to już nie jest możliwe.
Zginą.
Poddał się.

- Przepraszam - usłyszałam za sobą kobiecy głos. - Niepotrzebnie uwierzyłam dla Bellamy'ego.  Jest mi tak głupio.. -  najwyraźniej podsłuchała naszą rozmowę

- Nie no spoko - wytarłam łzy z policzków i odwróciłam się w jej stronę - Lepiej już idź. Brat nie byłby zadowolony z faktu, że rozmawiasz z córką mordercy - ponownie się odwróciłam i usiadłam na ziemi.

- Nikt nie powinien brać odpowiedzialności za to, czego nie zrobił - powtórzyła moje słowa - Ty niedość, ze wzięłaś na siebie morderstwo, to jeszcze winę za zakażenie tamtych ludzi - usiadła obok mnie

- Najwyraźniej taka jest moja rola - patrze przed siebie.

- Nie sądzisz, że już najwyższy czas, aby przestać odgrywać role?  - kątem oka zerkam na dziewczynę - Pokaż wszystkim jaka jesteś.  Jaka naprawdę jest Ashley Williams.

Ma racje.
Czas by ludzie zobaczyli prawdziwą mnie.

Murderer  | The 100Where stories live. Discover now