- Proszę pokaż, które z nich to antidotum - Octavia cały czas się nie poddaje.
Ja już od ponad dziesięciu minut siedzę cicho i myśle co takiego musiałoby się stać, aby wskazał nam odtrutkę.
Niestraszne mu są tortury i groźby.
Co innego mogłabym zrobić, aby uratować tych ludzi na dole ?Jedyny pomysł jaki przychodzi mi do głowy jest bardzo ryzykowny. Jeśli nie wypali, stracimy zakładnika.
Ale nie mam innego wyjścia.- A ty gdzie? - pyta O, gdy zauważyła, ze zdejmuje naszą barykadę z drzwi.
Nie odpowiedziałam i bez słowa zeszłam na dół, gdzie zastałam śpiących zarażonych.
Każdy z nich charczał i niespokojnie oddychał, ale mimo wszytko mam wrażenie, ze Jasperowi dolega coś jeszcze.
Zupełnie jakby chorował na dwie choroby jednocześnie.Chcąc sprawdzić swoją hipotezę nałożyłam na swoje dłonie materiałowe rękawiczki i wyciągnęłam ze śmietnika jeden zużyty bandaż Jaspera.
Wróciłam na górę.- Poco ci to? - Octavia spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zobaczysz - wyjęłam z kieszeni nóż i wytarłam jego ostrze o bandaż. Podeszłam do przyglądającego mi się ziemianina - Masz ostatnią szansę rozumiesz? - jeśli ta choroba nie jest zakaźna przez krew, moje działania są zbędne. Cały czas mam jednak nadzieje. Spojrzałam mu w oczy - Nie każ mi tego robić
Ciemnoskóry nie odezwał się.
Wzięłam głęboki oddech i delikatnie przecięłam jego ramie ostrzem noża .
- Jeśli wskażesz nam antidotum masz moje słowo, ze cię uleczę - zrobiłam dwa kroki w tył. Jeśli nadal nic nie powie będzie tak samo przydatny jak Jasper teraz.
- Przecież wirus jest w powietrzu - obudziła się Octavia - Nie zarazi się przez krew.
Podzieliłam sie z O swoimi podejrzeniami. Brunetka na początku nie rozumiała mojej teorii, ale po przedstawieniu odpowiednich argumentów, zaczęła myśleć tak samo jak ja.
Wydawała sie tylko bardziej smutna niż wcześniej.- Co sie dzieje? - zdziwiłam sie, gdy usłyszałam nagły hałas z dołu.
Ludzie zaczęli wbiegać na teren kwarantanny, krzycząc coś o mgle.
Szlak.Octavia szybko podbiegła do wyjścia z pokoju i zabarykadowała je tak ,jak bylo to zrobione wcześniej.
- Co ty wyprawiasz? - tym razem to ja nie wiem o co jej chodzi - Jeśli tam zostaną ,zarażą się! To jedyne pomieszczenie, w którym będą bez..
- Jak myślisz, co zrobi taki Murphy, gdy dostanie się do tego pokoju ? - spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłam strach, ale i tez odwagę i zdecydowanie. Nietypowe połączenie. - Zabiją go, a wtedy stracimy szanse na ich wyleczenie! - w sumie to co mówi ma sens.
Zarażą się, ale my zdobędziemy antidotum.
W przeciwnym razie zabiją jedyną osobę zdolną nam pomóc.
Oczywiście wszystko teraz zależy od jego współpracy.- Jeśli ktoś z tych ludzi umrze, to będzie twoja wina, rozumiesz?! - podeszłam do porwanego. Niestety ten nie daje za wygraną.
- Ktoś jest na gorze! - usłyszałam nagły krzyk z dołu. - Otwierajcie, bo wszyscy się tu zarazimy!
Spojrzałam ma Octavię.
Brunetka pokręciłam głową na boki szepcząc ciche „nie".- Drzwi się zablokowały! - jak zwykle zmuszona jestem kłamać - Nie można ich otworzyć! - słyszę wyzwiska skierowane w moją stronę.
- To Ashley! Napewno specjalnie nie chce nas wpuścić! - ktoś w końcu zdobył się na odwagę i zamiast mruczeć pod nosem, krzykną głośno to, co myśli.
- Ashley mówi prawdę! - krzyknęła Octavia - Naprawdę nie da się ich otworzyć!
- To ta z pod podłogi! - zadrwił ktoś z dołu - Teraz przerzuciła się na sufit! - słychać śmiechy z dołu.
Znalazł się żartowniś.- Na..
- Uwierz mi, nie warto - chwyciłam ją za ramie uciszając - To są po prostu duże dzieci - westchnęłam siadając na podłogę. Naprawdę tak bardzo śmieszy ich tak idiotyczny tekst ? Debile
- Jak ty to robisz ? - usiadła opierając się o ścianę - Jakim cudem nie przejmujesz się tym jak cię nazywają? - zapytała po chwili ciszy. - Ja tak chyba nigdy nie będę potrafiła - skulila głowę opierając się o swoje kolana. Naprawdę zrobiło mi się jej szkoda
- Cały czas ignoruje wyzwiska, które słyszę. Udaje, ze nie robią one na mnie wrażenia, a w rzeczywistości mogę wymienić wszystkie obelgi, które ktoś kiedyś powiedział na mój temat - mówiąc to patrzyłam na ścianę pustym wzrokiem. Wzięłam głęboki wdech - Ale nie chce dać satysfakcji gnębicielom i radzę ci, abyś zrobiła tak samo. - mój wzrok unikał twarzy Octavii - Może nie pomoże ci to w zlikwidowaniu wyzwisk, ale przynajmniej poczujesz się lepiej
- Ci to pomogło ? - spytała.
- Dążę do tego
- Dziękuje - w błyskawicznym tępie pokonała dzielącą nas odległość i przytuliła mnie.
Zastygłam.
Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś to robił. - I jeszcze raz przepraszam za brata - odsunęła się ode mnie czując, ze nie oddałam przytulasa.- A ja jeszcze raz powtarzam, ze to nie ty odpowiadasz za jego sło..- przerwał mi kaszel ziemianina. A wiec trucizna zaczęła działać - Wskaż nam to głupie antidotum, a nie będziesz miał na sumieniu tych ludzi - wstałam z ziemi i do niego podeszłam. Zrobił się strasznie blady
- Już czas - nie wiem o co jej chodzi - Wskaż fiolkę Lucien
- Lucien? - zdziwiłam się - A wiec umiesz mówić - z Octavią porozmawiam sobie na ten temat później. Ciekawi mnie kiedy zdążyła poznać imię zakładnika.
- Proszę, jeśli tego nie zrobisz, zginą niewinni ludzie - mężczyzna nadal nie odpowiedział. Patrzył prosto na nią - Dobra, skoro tak - podniosła z ziemi nóż zakażony krwią Jaspera.
- Octavia ni..! - nie zdążyłam. Brunetka zdążyła rozciąć nim swoją dłoń - Zwariowałaś?!
- Jeśli nie chcesz, abym również zachorowała, wskaż antidotum! - zignorowała mnie krzycząc na ziemianina. Coś mi się wydaje, ze mieli już oni wcześniej kontakt ze sobą.
Lincoln spuścił wzrok, aby zaraz potem spojrzeć ma pojemnik z substancjami. Czyżby wreszcie zaczął współpracować?
Chwyciłam buteleczkę z bezbarwnym płynem wewnątrz i pokazałam mu ją- Ta? - pokiwał głową.
Otworzyłam ją i przystawiłam mu do ust, tym samym zmuszając go do wypicia niewielkiej ilości płynu.
- Trzeba to dać naszym - powiedziała O i zaczęła iść w stronę drzwi. Pewnym krokiem ruszyłam za nią
- To uleczy tylko Jaspera - po raz pierwszy przemówił Lincoln - Reszta umrze
YOU ARE READING
Murderer | The 100
FantasyDwunastolatka skazana za morderstwo? Takie rzeczy dzieją się tylko na Arce. Co się stanie, gdy już prawie dorosła Ashley trafi na Ziemie? Czy zdoła przekonać do siebie resztę „wybrańców"?