Shocking

265 18 2
                                    

- Jesteś pewna, że to tutaj? - po całym dniu chodzenia, doszliśmy do wielkiego posągu, postawionego na zielonej łące.

Spojrzałam na Octavię, która ma łzy w oczach.

- Tak - przegryzła nerwowo wargę - Stamtąd przybyli żniwiarze - Clark opowiedziała mi o nich. To na wpół obłąkani, niebezpiecznie groźni wojownicy. Nikt nie wie skąd się wzięli, ani jak ich powstrzymać - Nie miałam jak mu pomóc..- strzał. Zaraz po nim kolejne - Szybko.

Zaczęliśmy biec w stronę hałasu, a gdy byliśmy już wystarczająco blisko, by zobaczyć co się dzieje, stanęłam w szoku.

Ziemianie są przetrzymywani w prowizorycznej klatce, która bardziej przypomina plotek, sięgający im do kolan.
Ci, którzy zdecydowali się opuścić ogrodzenie, zostali natychmiast zastrzeleni przez czarnowłosego. Finn strzela bezzastanowienia do każdego, kto się rusza. Nie patrzy na to, czy ktoś chce uciec, czy podbiec do rannego bliskiego. Starcy, dzieci..

On zabija wszystkich.

- Finn! - Bellamy krzykną głośno, na co ten spojrzał na nas w szoku - Coś ty narobił?!

Octavia pobiegła w stronę postrzelonego chłopaka z warkoczykami po bokach głowy.

Clark i Bellamy zaczęli iść w stronę oszołomionego Finna.

A ja przyglądam się temu wszystkiemu w szoku.

To byli niewinni ludzie.

Wiem, że Finn chciał nas odnaleźć, ale przecież nie musiał nikogo zabijać, by sprawdzić, że nas tu nie ma.

- Nie mogłem go powstrzymać - słyszę przed sobą głos. To Murphy - Słuchaj Ashley...

- Kto dał ci broń? - patrze na niego. Co takiego zrobił, że nikt nie traktuje go jako zagrożenie?

- Uwierzysz jeśli powiem, że Bellamy? - uśmiechną się. Nie mogę patrzeć na tą jego poranioną morde - Słuchaj, ja naprawdę nie jestem już wrogiem. Chciałem pomóc cię odnaleźć.

- Jakiś ty szlachetny - przewróciłam oczami - Co zrobisz, gdy znów dla naszych ludzi będzie zagrażało niebezpieczeństwo? Uciekniesz, czy najpierw kogoś zabijesz? - jeśli chce, bym mu zaufała, będzie musiał się postarać

- Najprawdopodobniej zwieje - wzruszył ramionami - Ale tym razem bez próby zabójstwa - specjalnie podkreślił przed ostatnie słowo - No co? Przynajmniej jestem szczery - patrze na niego i nie wiem co powiedzieć. Nie rozumiem tego człowieka.

Po krótkiej chwili zaczęliśmy iść z powrotem do obozu.
Finn idzie na samym tyle.
Nikt nie chce z nim rozmawiać.

- Wrócimy do obozu i co dalej?

- Zbierzemy siły - musimy odpocząć dzień, może dwa - I odbijemy naszych z Mount Weather.

Murderer  | The 100Where stories live. Discover now