No Worries

276 21 2
                                    

Otwieram oczy czując, że coś jest nie tak z moim ciałem.  Chce odgarnąć ręką kosmyki wlosow, które opadają mi na twarz, lecz nie jestem w stanie nią ruszyć.
Ona..wisi?

Stram się jakoś poruszyć, lecz wszystkie ruchy są bardzo ograniczone. Po dłuższej chwili do mojej głowy zaczęły dochodzić wszystkie informacje.

Włosy, ręce, nogi..  Ja wiszę do góry nogami.

- Widzę, że Ashley się obudziła - słyszę z którejś strony siebie, kobiecy głos.  Nie jestem w stanie stwierdzić, gdzie ona jest. - Przeszkadzają, prawda? - czuje jak wiąże mi włosy, dzięki czemu jestem w stanie dostrzec białą sale szpitalną, w której jestem przetrzymywana.  Odwracam głowę, by spojżeć na kobiete, lecz zamiast na jej twarzy, skupiam się na dziewczynie wiszącej nieopodal mnie.
Jest ich jeszcze więcej

- Skąd wiesz jak mam na imię?  - nie podoba mi się to.  Co ona mi zrobiła ?  Co robi tym wszystkim dziewczynom? Gdzie jestem?

- Wiem o tobie wszytko Ashley - specjalnie podkreśliła moje imię - Ale najważniejsze z tego jest to, że jesteś pełnoletnia - uśmiechnęła się fałszywie. - Wiec prezydent nie będzie miał nic przeciwko temu ,  w czym mi pomożesz - dotknęła mojej ręki,  do której przyczepiona jest jakaś rurka.  - Dlaczego jesteś taka niezwykła, co?  Twoja krew jest znacznie wydajniejsza od Ziemian - ta dziewczyna obok mnie to ziemianka ? To miała na myśli?

- Co zrobiłaś moim przyjaciołom ? - nie wierze, ze porwali tylko mnie.  Najprawdopodobniej trzymają ich w innej sali, czy coś.
Musimy się stąd wydostać.

- Narazie cieszą się wygodami tego miejsca - cieszą się?  Na pewno kłamie - Ale bez obaw.  Niebawem do ciebie dołączą - usłyszałam dźwięk podobny do przekręcanego klucza w drzwiach, a z mojej żyły zaczęła wydobywać się krew.  Staram się dostrzec gdzie jest ona transportowana, ale trop kończy się na dużych,  stalowych drzwiach. 

Czuje, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością.

To mój koniec? 

Po prostu się wykrwawię ?


*•*•*•*•*•*•*•*•*


Kiedy znów otwieram  oczy, nie znajduje  się już w białej sali, a w małej, niewygodnej klatce. 

- Gdzie ja jestem? - pytam sama siebie, waląc rekami i nogami w metalową pułapkę. Wkoło siebie słyszę i widzę innych więźniów.

To miejsce wyglada jak jakaś stara piwnica, lub nawet gorzej. Strasznie śmierdzi tu stęchlizną i innymi paskudztwami.

- Przestań, bo znowu cię tam wezmą - słyszę nad sobą damski głos - Uznają, że masz dużo..

Nagle wszyscy ucichli, a po pomieszczeniu rozległ się głos kroków.  Powolny i pewny. Zupełnie tak, jakby miał siać grozę wśród wszystkich tu zamkniętych.

- Jak tam twój nowy dom? - kobieta, z którą wcześniej rozmawiałam schyliła się do mojej klatki. Nie mogę znieść tego jej paskudnego uśmieszku, wiec w ramach odpowiedzi, pluje jej w twarz.
Minę ma bezcenną . - Widzę, że jesteś gotowa do kolejnego zabiegu

Murderer  | The 100Where stories live. Discover now