On History

348 18 2
                                    

Chodzę po lesie od jakiś dziesięciu minut, a jedyne co znalazłam to grzyby.  Trujące grzyby.

Nagle za swoimi plecami usłyszałam dźwięk łamanej gałązki. Wystraszyłam się.
Szybko wyjęłam nóż z kieszeni. To moja jedyna broń.

Stanęłam w miejscu i zaczęłam nasłuchiwać.

To coś się do mnie zbliża.

Kiedy już czułam, ze jest niebezpiecznie blisko mnie, odwróciłam się i z całej siły kopnęłam mojego szpiega tak, ze poleciał na ziemie.

- John? - zdziwiłam się widząc Murphy'ego. - Czemu za mną idziesz?! - przez niego mało co nie zeszłam na zawał.  -  Ciesz się, ze nie użyłam noża - dodałam chowając go z powrotem do kieszeni.

- Ja idę za tobą?  Jestem tylko na patrolu - wstał z ziemi. Spojrzałam na niego jak na idiotę - Dobra, masz mnie. Chciałem zobaczyć co zrobisz po kłótni z Blakiem - uśmiechnął się wrednie

- Podsłuchiwałeś?! - uderzyłam go w ramie - Nie nauczyli cię, ze jest coś takiego jak prywatność?!

- Widocznie spałem na tych lekcjach - oszaleć z nim można  - To co tak właściwie chciałaś tu robić? - rozejrzał się po lesie

- Chce zrobić cokolwiek, co może nam się przydać w przetrwaniu tutaj. A ty mi przeszkadzasz. - zaczęłam iść.

- Przyda ci się towarzysz - dogonił mnie i zaczęliśmy iść ramie w ramie. Zaczyna mnie denerwować.

- Chce być sama Murphy 

- Aj tam bredzisz. Byłaś sama przez sześć lat swojego życia. Nie wierze w to, ze samotność ci nie  przeszkadzała

- A na matmie uważałeś - spojrzałam na niego kątem oka.

- Na historii - poprawił mnie

- Co? Chyba pomyliły ci się przedmioty - przeskoczyłam przez pień niewielkiego, przewalonego drzewa.

- Nie Ashley. Naprawdę jesteś w podręczniku od historii - powtórzył, a ja się zatrzymałam. Patrzyłam na niego oczekując rozwinięcia wypowiedzi - Obowiązuje on w trzeciej, albo drugiej klasie. Głównie mówi o tym jak bardzo źle zrobiłaś i żeby nikt z uczniów nie brał z ciebie przykładu - niemożliwe. Przecież Chris dbał o to, abym miała dostęp do wszystkich podręczników -  Taka wzmianka.

- Zapamiętałeś mój przypadek po jakiejś wzmiance w podręczniku? - nie wierze mu - Przyznaj, ze brzmi to bardzo mało prawdopodobnie

- Mówię ci, ze mam głowę do historii - włożył ręce do kieszeni spodni - A tak nawiasem mówiąc, uczyła mnie taka fajna nauczycielka..

- Dobra, wierze ci - zaczęłam iść dalej. 

Nie chce słuchać o miłości Johna do nauczycielki
od historii.

Ale swoją drogą ciekawi mnie czemu Chris nie dał mi kompletnych podręczników.
Pewnie nie chciał mnie martwić.

A ja głupia, zastanawiałam się czemu po upływie sześciu lat, ludzie nadal tak dobrze pamiętają o mojej zbrodni. 

- Ekhem - John zwrócił na sobie moją uwagę - Powinnaś mi podziękować.

- Niby za co..- umilkłam, bo zobaczyłam coś w rodzaju metalowych drzwi w ziemi. To musi być jakiś stary bunkier - Dzięki.

- I co ty byś beze mnie zrobiła? - zaśmiał się, a ja próbuje otworzyć przejście. Murphy widząc moje starania przewrócił oczami i pomógł mi, przez co udało się je otworzyć.

Weszliśmy do środka po metalowej drabinie, która poprowadziła nas do ciemnego pomieszczenia pełnego pajęczyn.

Oprócz tego znajdują się tutaj dwa łóżka, stół, ramki ze zdjęciami jakiejś rodziny i kartony z rzeczami.

- Nieźle - skomentowałam rozglądając się dookoła. Nie widzę nigdzie kości, a to znaczy, ze ludzie którzy niegdyś tu mieszkali musieli umrzeć na zewnątrz.

Lub po prostu jeszcze ich nie zauważyłam.
Nie chce ich zauważyć.

- Jak myślisz. To nam się przyda? - wyjął z jednego pudła zabawkowy samochodzik.

- Myśle, ze to będzie bardziej przydatne - wycelowałam w niego pistoletem na wodę. - Johnie Murphy, jesteś aresztowany - zaśmiałam się.

- Skoro powiedziała to sama królowa..- wyjął z pudła małą, plastikową koronę i nałożył mi ją na głowę - Jestem na twe rozkazy - stanął na baczność.

- Przeszukaj pudła- odłożyłam pistolet - Moze będzie coś przydatnego - powiedziałam i sama zaczęłam przeszukiwać jedno z nich.

Trochę tego będzie.

Miś, skarpetki, klapki, szczoteczka do zębów, pasta do zębów...

Zdecydowanie nie te pudło.

Dwie pary spodni, trzy koszulki i jedna para spodenek

Przyda się.

Kolejne....

- Patrz co ja tutaj mam - powiedział uśmiechnięty Murphy pokazując butelke z whiskey. Otworzył ją i..

- Nie pij. Przyda się przy dezynfekcji - powiedziałam. Ten jednak nic sobie nie zrobił z moich slow

- Jest tego całe pudło. Nikt nie zauważy jak ubędzie butelki czy dwóch - odpowiedział biorąc kolejnego łyka - Chcesz ?

- Ni..- spojrzałam na pudło stojące w kącie - Są tu koce! - ucieszyłam się.

- Co kto woli - powiedział, a ja poczułam nieprzyjemny zapach. Zupełnie taki sam jak..

- Mgła! - szybko podbiegłam do wyjścia z bunkra, by zamknąć drzwi. Na szczęście tylko zapach zdążył przedostać się do środka.

- Znowu? Ile można?! - oburzył się John.
Szczerze mówiąc tez mnie to zastanawia.

Murderer  | The 100Where stories live. Discover now