Let's Talk

208 12 1
                                    

- Dłużej się nie dało ? - Bellamy krytykuje matkę Clark, która dopiero co weszła do kapsuły

- Zamknij się - szczęście, że w ogóle tu dotarła - Jest pani w stanie mu pomoc? -  kobieta zaczęła świecić mini latarką po oczach Lincolna.

- Nie reaguje na światło - nie jestem lekarzem.  Co to znaczy ? - Jak długo jest nieprzytomny ?

- Odkąd Clark wyszła - nie wybudził się nawet na chwile - To źle ? - naprawdę nic nie wiem o medycynie

- Zależy - lekarce widocznie nie chce się mi tłumaczyć- Bellamy przytrzymaj mu głowę - nie mam pojęcia co robi.

Czując, że nie jestem tu potrzebna, odsunęłam się, by zrobić miejsce szatynowi, który teraz wykonuje wszystkie polecenia lekarki.

Ja z trudem powstrzymuje się od zadania pytań dotyczących wszystkich czynności, które wykonują.

- Nie martw się, tez nic nie rozumiem - powiedział w moją stronę ziemianin - Nigdy nie widziałem, by ktoś w taki sposób leczył - widzę jak przypatruje się poczynaniom lekarki z wielką ciekawością.

- Domyśliłam się po tym, gdy chciałeś zabić Lincolna - jestem złośliwa? Być może.  Ale to on chciał zabić swojego przyjaciela

- Chciałem go... słyszysz to ? - niespodziewanie wstał z krzesła, przez co ja odruchowo chwyciłam za broń. - Idą tu

- Kto? - nie rozumiem, chodź słyszę ciężkie kroki - Myślisz, że..

- Pewnie Clark z Ziemianami - Bellamy wtrącił się do rozmowy - Zapewne chcą sprawdzić czy jej argument naprawdę żyje - cudownie.

- Cholera - niespodziewanie Lincoln dostał drgawek. Kobieta chwyciła w ręce jego głowę, by nie zrobił sobie krzywdy machając nią - Przestał oddychać - kiedy drgawki ustały, kobieta zaczęła resuscytację.

- Jeśli zaraz go nie uratujesz, wszyscy zginiemy - słyszę coraz głośniejsze hałasy z zewnątrz. Są coraz bliżej.

- Chyba, że zrobicie to co ja - niespodziewanie ziemianin rozpędził się i wyskoczył z dziury zrobionej przez Murphy'ego.
Tchórz.

- Idźcie za nim - on chyba sobie żartuje - Jeśli tu zostaniecie..

- Nigdzie się stąd nie ruszam - odpowiedziałam równocześnie z Octavią.

Nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdybym ich tu teraz zostawiła.

- Bellamy ma racje - lekarka poparła byłego strażnika - Marnie to wiedzę..

- Nie! - Octavia przytuliła mocno Lincolna, nie przeszkadzając przy tym Griffin w resuscytacji. Jej twarz stała się cała czerwona, a po policzkach ciągną się wyraźne ślady łez - Proszę... uratuj go.

Nagle usłyszeliśmy głośne kroki, które świadczą o tym, że ktoś jest na dole. Zdecydowanie nie są one wydane przez jedną czy dwie osoby. Jest ich znacznie więcej.

- Przykro mi - Abby spuściła wzrok i odsunęła się od Lincolna - Nie żyje

- Myślisz się! - Octavia bezzastanowienia zaczęła kontynuować reanimacje. Jej ręce drżą, a z oczu leci wodospad łez.

Spojrzałam na Bellamy'ego i dałam wyraźny znak głową, aby jakoś jej pomógł. Ten odrazu do niej podszedł i położył rękę na ramieniu.

Na piętro weszła Clark, która patrzy na nas wszystkich w szoku. Zaraz za nią weszły dwie kobiety, a następnie faceci pełniący role ochroniarzy.

Skanujemy się wszyscy wzrokiem.

Na wszelki wypadek znów sięgam po przyczepiony do spodni pistolet.

- Zabić! - krzyknęła nagle czarnoskóra kobieta, lecz my byliśmy szybsi. Ustawiliśmy się w pozycji obronnej, celując w ich stronę z pistoletów i paralizatorów.

Ziemianie nie są w niczym gorsi i cały czas mierzą do nas ze swoich broni. Problem jest tylko w tym, że mają oni bezbronną Clark.

- Proszę, nie musisz tego robić - blondynka patrzy w stronę kobiety, która przyszła tu jako jedna z pierwszych.

- Kłamałaś odnoście Lincolna. Skąd mam wiedzieć, że z Anyą to prawda? - a wiec to jest jej zastępczyni - Czas miną..

Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, szybko zabrałam starszej Griffin paralizator i użyłam go na martwym ziemianinie.

Może nie znam się na medycynie, ale o tym coś kiedyś słyszałam.

Błagam, żeby to podziałało..

- Zrób to jeszcze raz - powiedziała lekarka - Jeszcze

Przy trzecim wstrząsie Lincoln wziął głęboki wdech.

Matko Boska, jakie to szczęście

Oddycham ciężko, patrząc po kolei na każdego z nich.

- Lincoln..- szatynka uklękła obok ukochanego.

- Octavia.. - udało mi się usłyszeć bardzo cichy szept. Rozpoznał ją. Mount Weather przestało działać.

- Porozmawiajmy.

Murderer  | The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz