Pov. Chris
Obudziłem się czując, że coś wbija mi się w plecy.
Sam nie wiem kiedy zasnąłem na ziemi.- Jak się spało ? - usłyszałem, gdy tylko otworzyłem oczy.
- Twardo , ale może być - powiedziałem w stronę Fina. Długowłosy zaśmiał się na moje słowa
- Dzisiaj znajdziemy ci jakiś materac - spojrzał w stronę ogniska. - A to co?
Odwróciłem głowę w tamtą stronę i szczerze ucieszyło mnie to, co zobaczyłem.
- Ashley
Pov. Ashley.
- Okej... jeszcze tylko ta lina... gotowe. - odwracam się zadowolona w stronę Clark - Patrz na to.
Pociągnęłam za linę, a dzięki mechanizmowi, który zrobiłam, gdy wszyscy spali, nad ogniskiem rozciągnęła się wielka , materiałowa płachta.
Co prawda uzgodniłam wcześniej z Murphy' m, że posłuży ona jako materiał do zrobienia namiotu, ale go tu nie ma.
Poza tym ogień jest znacznie potrzebniejszy niż namiot dla mnie.- Teraz deszcz nie jest nam straszny - uśmiechnęłam się dumna ze swojego dzieła. Naprawdę jest to bardzo porządne.
- Widzę, ze stara Ashley wróciła do gry - usłyszałam głos Chrisa. Odwróciłam się w jego stronę.
- I jest w znakomitej formie - mimo, ze nie spałam przez całą noc, mam mnóstwo energii.
Poza tym nie mogę teraz mieć żałoby po ojcu.
Nie pozbierałabym się po niej - Chodź pokaże ci - chwyciłam go za rękę i zaczęłam prowadzić przed siebie - Co myślisz o tym, aby zrobić tu wędzarnie? - pokazałam na miejsce przed sobą - Skoro mamy lekarza, budowlańców, strzelców i wojowników, to dlaczego miałoby nie być kogoś odpowiedzialnego za odpowiednie upieczenie jedzenia? - z tego co zauważyłam, nie tylko ja mam problem z odpowiednim wysmażeniem mięsa, a ludzie, którzy umiął to robić, mogą być naprawdę przydatni.- Myśle, że...
- O! Albo spójrz na to, co wymyśliła Octavia! - nie czekając na reakcje, zaczęłam ciągnąć go w kolejne miejsce - Czyż to nie idealne miejsce na przechowywanie broni? - owszem, jest ryzykowne, bo znajduje się tuż przy wyjściu z obozu, ale może okazać się niezwykle przydatne - Wyobraź sobie, że ziemianie nas atakują, a ty nie masz broni. Co byś zrobił w takiej sytuacji? Najprawdopodobniej biegał jak głupi po namiotach, szukając jakiegokolwiek narzędzia do samoobrony. - stracił by przy tym naprawdę dużo czasu - A dzięki temu „schowkowi na widoku" każdy z obecnych, może znaleźć sobie broń i użyć jej w słusznej sprawie - o ile nie jest psychopatą i nie zacznie strzelać do swoich.
To jest jedyny problem-Kiedy ty zdążyłaś się wyspać? - nie spodziewałam się tego pytania - Ashley, musisz spać. Nie możesz zapracowywać się...
-Oj, nie marudź. Wyobraź sobie tylko..
- Nie będę sobie nic wyobrażał widząc, że cierpisz - na jego słowa ucichłam - Nie chcesz myśleć o ojcu, więc zajmujesz swój umysł tym, co uwielbiasz. Rozumiem to, ale musisz robić to z rozumem. Twój umysł to nie komputer Ash, musisz odpocząć. Nie chce, aby było jak tamtym razem - nawiązał do mojej przeszłości
- Obiecuję, że nie będę się przemęczać, okej? - uspokoiłam go - Po prostu chce zająć czym myśli - do mojej głowy przyszedł kolejny pomysł, jak mogłabym ulepszyć to miejsce - Tam jest namiot Monty' ego. - wskazałam palcem na pomarańczowy materiał - Myśle, że możecie się dogadać - popatrzyłam na jego minę.
Jak ja kocham mu to robić.
- Wskazówka?
- Powiedz, że chcesz mu pomóc - z tego co wiem, Chris ma sporą wiedzę na temat technologii - Próbuje zrobić coś z bransoletami.
- Dzięki - przytulił mnie i zaczął iść w stronę namiotu - A jak tylko zobaczę, że masz wory pod oczami, będziesz miała kłopoty! - krzykną jeszcze, zanim straciłam go z oczu.
Pokręciłam głową słysząc jego słowa i wróciłam do swojego wyobrażenia systemu wodnego.
Zwykle wiadro z wodą, które służy do nawadniania całej naszej grupy, nie jest czymś super.
Ja to zmienię.
Tylko potrzebuje drewna.Upewniając się, że w wewnętrznej kieszeni mojej kurtki nadal jest pistolet, poszłam w stronę lasu w poszukiwaniu grubych gałęzi drzew leżących na ziemi.
- Wiesz jak niebezpiecznie jest chodzenie w pojedynkę po lesie? - wystraszyłam się słysząc za sobą głos Bellamy' ego. - W dodatku mając przy sobie tylko nóż - zauważył trzymany przeze mnie przyrząd.
- W takim razie dlaczego ty tu jesteś? - odwróciłam się w jego stronę.
Czy ja nie mogę być chociaż przez chwile sama?- Widziałem jak wychodzisz sama z obozu, podczas mojej warty. - zaczął - Jakby coś ci się stało, byłaby to moja wina.
- Poszedłeś za mną, ostrzegłeś przed niebezpieczeństwem i już możesz sobie iść - W razie mojego wypadku, on nie będzie już za to odpowiedzialny.
Odwróciłam się i znów zaczęłam iść w swoją stronę.
Cały czas jednak słyszę jego kroki za sobą.- Odwal się ode mnie !- krzyknęłam, lecz nie odwróciłam się - Jeszcze niedawno życzyłeś mi śmierci! - przypomniałam podnosząc z ziemi grubą gałąź drzewa.
- Przepraszam - co? Chyba mi się przesłyszało - Przepraszam za to, co mówiłem. - nie wytrzymałam i znowu się do niego odwróciłam
- Myślisz, że jedne przeprosiny załatwią sprawę?! - on jest nienormalny - Wyzywałeś mnie od najgorszych, sprawiłeś, że Octavia przestała ze mną rozmawiać, a najgorsze w tym jest to, że w tym czasie ty ukrywałeś to, że postrzeliłeś najważniejszą osobą na Arce!
- A mimo wszystko, tylko mi pozwoliłaś patrzeć jak płaczesz - to jedno zdanie całkowicie wybiło mnie z rytmu. - Dlaczego Ashley? Czemu mimo wszystkiemu, co ci zrobiłem, ty nadal...
- Bo jestem człowiekiem?! - on naprawdę tego nie rozumie? - Nie jestem z kamienia Bellamy!
- To przestań się tak zachowywać!
- Jak mam to zrobić?! - chwyciłam za broń w kurtce, lecz jeszcze jej nie wyjęłam - Mam caly czas płakać?! Pokazywać jak bardzo krzywdzi mnie to, jak inni o mnie mówią?! - nie wytrzymałam i drżącą ręka wycelowałam w głowę bruneta.
Obrażał mnie
Poniżał
Sprawił, że Octavia przestała ze mną rozmawiać.
W ostatniej chwili poprawiłam rękę i nacisnęłam na spust.
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
Murderer | The 100
ΦαντασίαςDwunastolatka skazana za morderstwo? Takie rzeczy dzieją się tylko na Arce. Co się stanie, gdy już prawie dorosła Ashley trafi na Ziemie? Czy zdoła przekonać do siebie resztę „wybrańców"?