78. Impreza w barze, ale czy na pewno? 1

73 10 16
                                    

- Dobra to ja, do niego dzwonię. - Powiedział Gavi.
- Okej, to ja zadzwonię do Pedri'ego.
Mam nadzieję, że Araújo się zgodzi, bo jak nie, to w dupie jesteśmy.
- Hej!
- No hej, co tam Robert?
- Bo wiesz, Messi podrzucił nam pomysł imprezy. Chciałbyś z nami iść?
- No mogę. A o której?
- No tak, na 19?
- Okej, a gdzie
- W tym takim barze.
- Oki.
Dobra. Teraz czekam na info od Gaviry. Skończył rozmawiać.
- Zgodził się? - Spytałem.
- Zgodził - Odpowiedział.
- Dobra, to ja idę po mojego Wojtusia. - Oznajmił Messi.
Dobra, ubraliśmy się w jakieś tam ubrania. Wsadziliśmy dzieci do samochodu. Oddaliśmy dzieci opiekuce.  Jeszcze na chwilę do domu pojechaliśmy, po Cash'a, Zalewskiego i jakieś pieniądze. Znaleźliśmy się na schodkach, prowadzących do baru. Zobaczyliśmy tam Pedri'ego, Messi'ego, Szczęsnego. Usiedliśmy koło nich i zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Postanowiliśmy zagrać w butelkę na pytania i wyzwania. Ustaliliśmy, że najpierw kręci Szczęsny. Trafiło na Pedri'ego.
- Dobra, to ja wybieram pytanie. -  Powiedział Pedri.
- Okej, to pytanie brzmi, czy podoba ci się ktoś? - Spytał Szczęsny.
- Nie. - Odpowiedział.
Pedri kręci. Padło na mnie.
- Dobra, a więc pytanie czy wyzwanie? - Spytał Pedri.
- Ymm myślę, że wyzwanie. - Odpowiedziałem.
- Zamów najmocniejszego kielicha. - Powiedział rozbawiony.
- Dobra. Pani kelner!- Odpowiedziałem.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - Spytała.
- Poproszę najmocniejsze co macie. - Powiedziałem.
- Dobrze. - Odpowiedziała.
Po chwili przeniosła. Miałem na początku wypić to na raz. Ale to pachnie, tak intensywnie. Może jednak nie na raz. Dobra. Pierwszy łyk. To nie jest mocne. Drugi. Jest mocniej. Trzeci. Jak mnie piecze gardło. Ostatni. Żyję. Ale mocne. Jak to pali.
- Lewy, mój kochany wszystko dobrze? - Spytał Gavi.
- Ostre. - Odpowiedziałem.
________________
Powinnam napisać, że są w klubie, ale trudno

Lewy x Gavi x PrzygodyWhere stories live. Discover now