— Nie pamięta niczego? — zapytała Minerwa, mrugając szybko, kiedy jej spojrzenie wytrzeźwiało w ułamku sekundy.

— Nie. — Hermiona zaprzeczyła ruchem głowy i mruknęła: — Wezmę go do Poppy, poproszę... Poproszę ją, żeby go obejrzała. — Młoda kobieta sama sobie przytaknęła, jakby klepała się po ramieniu, wiedząc, że to dobry początek. Jakiś początek. — Chciałabym się upewnić, że poza... tym... wszystko z nim w porządku. Że to nie jest... trwałe.

Przymknęła oczy, szybko odpędzając od siebie nieprzyjemne myśli.

Nie, pomyślała. To niemożliwe, żeby stracił pamięć na stałe.

— Powiadomię doktora Whitlocka — powiedziała niespodziewanie dyrektorka.

Hermiona przytaknęła jej instynktownie.

— Skontaktuję się z uzdrowicielem, którego polecił...

— Z tego co wiem — przerwała jej od razu Minerwa — Severus już do niego pisał. — Zamilkła, a młodsza gryfonka zmarszczyła brwi, przyglądając się jej z wyczekiwaniem wymalowanym na twarzy. — Poczekajmy na jego odpowiedź. W międzyczasie poproszę Hugh, żeby nas odwiedził. — Szatynka poczuła, że kosmyki znów opadły na jej twarz i nerwowo wsunęła je za ucho, natychmiast jednak składając dłonie znów przed sobą i nerwowo skubiąc palce. — Szczerze liczę, że to przejściowy problem — dodała McGonagall. — Miejmy nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy, ale jeśli nie, wtedy podejmiemy bardziej radykalne kroki.

Zgodziła się, bo wiedziała, że panika nigdy nie działa na korzyść — a skoro Severus faktycznie zdążył skontaktować się z uzdrowicielem od doktora Whitlocka, jego odpowiedź nie miała przyjść szybciej, jeśli wysłaliby mu kolejny list. Poza tym, Hermiona sama podzielała naiwne życzenie dyrektorki i łudziła się, że za kilka dni wszystko będzie po staremu, a Severus odzyska pamięć i nigdy więcej jej nie straci.

Zamierzała też wtedy zmusić go — czytaj: spróbować przekonać, że nie ma innej opcji — do podjęcia kroków w sprawie swojego leczenia. Bagatelizował to zbyt długo, a ona pozwalała mu na to, póki nic się nie działo. To się jednak zmieniło. Zatem i oni musieli podjąć inne kroki.

— Co z zajęciami? — zapytała nagle, spoglądając trzeźwiej na Minerwę.

Kobieta chwilę milczała, układając w głowie sensowny plan.

— Dzisiejsze naturalnie odwołam — stwierdziła, sięgając po czysty kawałek pergaminu. — Myślę, że nikomu nie sprawi to większej krzywdy. Severus jest dość skrupulatny, jeśli chodzi o materiał, więc akurat o to bym się nie bała, a i uczniom nie zaszkodzi dzień przerwy — dodała, chcąc nieco rozładować napięcie. Zerknęła na Albusa, który bez słowa przysłuchiwał się całej rozmowie ze swojej ramy, jedynie poprawiwszy się w dostojnym fotelu, po czym wzięła do ręki pióro i zanotowała coś na papierze. — Zapytam Horacy'ego i Filiusa, czy podejmą się zastępstwa w najbliższych dniach — oznajmiła. — Nie spodziewam się odmowy, choć to taka nagła sprawa, ale pewnie jutro również będę zmuszona odwołać część wykładów.

— Mogę poprowadzić poranne zajęcia — mruknęła Hermiona niespodziewanie. Zerknęła na dyrektorkę, która posłała jej znad pergaminu pytające spojrzenie i dodała: — Mam wolne przedpołudnie.

— Dziękuję — odparła Minerwa. Odłożyła niespodziewanie pióro, spoglądając na młodą czarownicę i zmarszczyła mocniej brwi, taksując ją z dziwnym, zatroskanym pytaniem wymalowanym na twarzy. — Hermiono... Jak on się czuje?

Szatynka chwilę wpatrywała się w nią w milczeniu. Nie była pewna. Domyślała się, że był zagubiony i kompletnie rozkojarzony, to z pewnością. Ciekawiło ją, czy to dlatego przyjął to tak spokojnie, czy był po prostu w zbyt wielkim szoku — teraz, siedząc w gabinecie McGonagall, kobieta zdała sobie sprawę, że mężczyzna dość łatwo poddał się całej sytuacji, zaskakująco szybko, wręcz podejrzanie, wierząc w jej słowa. Nie wiedziała, czy to wina zaskoczenia, czy Severus po prostu był na tyle rozsądnym człowiekiem, że przyjął jej wytłumaczenia, które, choć szokujące i pozornie bez sensu, kleiły się jako tako w całość — na tyle, na ile mogły w zaistniałej sytuacji.

Sojusz, Granger?Where stories live. Discover now