Rozdział 77

1.5K 109 52
                                    

Hermiona jeszcze nigdy tak szybko nie wchodziła po krętych schodach prowadzących pod gabinet dyrektora Hogwartu. Jej serce wyrywało się z piersi, a myśli pędziły z prędkością światła, próbując ułożyć logiczny ciąg w głowie, jednak brak możliwości nabrania pełnego oddechu skutecznie jej to uniemożliwiał.

Severus stracił pamięć. Wyszła dosłownie na kwadrans. Kwadrans! Tyle wystarczyło, żeby wymazać osiem lat jego życia i odwrócić je do góry nogami. Tylko dlaczego? Co wywołało tak nagłą reakcję, co takiego stało się, że w momencie cofnął się pamięcią i to właśnie do tego roku? Tyle pytań, żadnych odpowiedzi.

Musiała najpierw porozmawiać z Minerwą. Później zamierzała zabrać mężczyznę do Poppy, żeby choć pobieżnie ocenić jego stan, a potem... Hermiona przystanęła przed ciemnymi drzwiami gabinetu dyrektorki i westchnęła, czując, że jej dłonie drżą niekontrolowanie. Panikowała. Nie wiedziała, co robić. Nie wiedziała jak do tego wszystkiego doszło. Jak dowiedzieć się, czy to trwałe uszkodzenie, czy... Nie, skarciła się. Nie mogła o tym myśleć. Musiała zachować spokój.

Wyprostowała się, odgarniając z twarzy niedbale wysuwające się z upięcia kosmyki i szybko poprawiła ubranie. Tak jakby ten niepozorny gest miał pomóc opanować jej emocje.

Zapukała szybko, słysząc po chwili kroki ze środka, a Minerwa pojawiła się w drzwiach dosłownie minutę później.

— Hermiono?

McGonagall była mocno zaskoczona zarówno samym widokiem młodej podwładnej, jak i jej wyglądem. Od razu dostrzegła przejęty wzrok szatynki oraz jej niespokojnie przygryzane wargi.

— Pani dyrektor. — Gryfonka posłała byłej opiekunce nerwowe spojrzenie i skrzyżowała ramiona na piersi. — Musimy porozmawiać.

Cienkie brwi starszej czarownicy ściągnęły się w skonsternowanym wyrazie. Panna Granger rzadko bywała tak ostentacyjna i bezpośrednia, rzadko również Minerwa miała okazję widzieć na jej twarzy tak zdenerwowaną, przestraszoną wręcz minę. Dlatego bez słowa skinęła głową, wpuszczając drobną kobietę do środka i zamknęła za nią drzwi, wyciszając pomieszczenie.

— Usiądź — poprosiła, wskazując fotel stojący przed biurkiem. — Co się stało?

Hermiona zerknęła na ramę obrazu, w którym siedział profesor Dumbledore, a kiedy ponownie spojrzała na McGonagall, cały stres uszedł z niej jak z rozplątanego balonika.

— Severus stracił pamięć — powiedziała, zanim starsza czarownica zdążyła zająć swoje miejsce. Obserwowała, jak ciało czarownicy opada na fotel, a jej brwi marszczą się w przeraźliwie niezrozumiałym wyrazie, kiedy dotarło do niej, co właśnie usłyszała. — Nie wiem jak ani dlaczego... — ciągnęła Hermiona, nabierając powietrza do płuc. — Podejrzewam, że jego choroba za to odpowiada, czymkolwiek jest. Nic innego... się nie stało. Nic... — Zamilkła na moment, kręcąc głową, która opadła, kiedy jej wzrok na moment podążył ku złączonym na udach dłoniom. Spojrzała w końcu ponownie na Minerwę i dodała: — Dla niego jest teraz dziewięćdziesiąty szósty rok. Syriusz Black... jeszcze żyje. A cała wojna... nie miała miejsca.

W okrągłym, przestronnym gabinecie zapadła kompletna cisza. Siwiejąca czarownica wpatrywała się w milczeniu w byłą uczennicę, a Albus spoglądał to na swoją następczynię, to na młodą szatynkę siedzącą naprzeciw niej. Nikt nie wiedział za bardzo, co powiedzieć — jak skomentować nowiny, które przyniosła panna Granger. Która sama po raz kolejny poczuła przeszywający pierś ból, kiedy powiedziała na głos słowa, którym za nic nie chciała dawać wiary. Chciała, żeby to był żart, podstęp, jak to nazwał w pierwszym odruchu Severus — albo sen, z którego za chwilę się obudzi.

Sojusz, Granger?Where stories live. Discover now