Rozdział 8

1.9K 172 37
                                    

— Myślę, że to będzie obopólna korzyść — stwierdził po dłuższej chwili Severus. — Zgoda.

Hermiona wypuściła powietrze z płuc i nieco się zgarbiła, czując przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele. Pierwsza złość i adrenalina powoli zaczęły się ulatniać, ale jeszcze nie na tyle, aby wyszła.

— W takim razie proszę mi powiedzieć, na czym dokładnie polega pana plan — poprosiła, upijając łyk likieru.

Mężczyzna milczał dość długą chwilę, marszcząc brwi i obracając szklankę w dłoniach. Dziewczyna dała mu czas na przemyślenie strategii, więc teraz mógł ze szczegółami opowiedzieć jej poszczególne etapy zemsty na Minerwie, choć i tak wiedział, że większość wyszłaby w trakcie realizacji. Musiał jednak wiedzieć, czy była gotowa.

— Granger, jesteś absolutnie pewna? — spytał powoli, cedząc słowa jak do niemowlaka. — Widzę, że nerwy przesłoniły ci trzeźwe myślenie bardziej niż alkohol i ta szopa kłaków, ale nie chcę, abyś jutro wycofała się z umowy i płakała, jaka to jesteś nieszczęśliwa.

— Niech mnie pan nie traktuje jak dziecko — warknęła Hermiona, pochylając się nieco do przodu. Jej nos zmarszczył się mocno, jak za każdym razem, kiedy była pobudzona lub zdenerwowana. Snape skinął głową i dopił alkohol ze szklanki, po czym odchrząknął.

— W porządku.

— Przede wszystkim, chciałabym wiedzieć jak zamierza pan przekonać wszystkich, że cokolwiek między nami... się zaczęło — powiedziała kobieta, a słysząc własne słowa nieco się speszyła i spuściła wzrok na dłonie, opierając się wygodniej na krześle.

— To akurat, Granger, jest bardzo proste — sarknął Snape. — Powoli i sukcesywnie, jasną rzeczą jest, że jeśli od jutra zaczęlibyśmy chodzić za rączkę i do siebie gruchać to wszyscy wyczuliby spisek.

Zmarszczył czoło widząc krzywą minę czarownicy i cienką zmarszczkę, jaka pojawiła się pomiędzy jej brwiami. Faktycznie, w jego myślach brzmiało to zupełnie poważnie.

— Zrozumiałe — przyznała Hermiona po chwili. — Żadna miłość, nawet taka udawana, nie rodzi się nagle.

— Dlatego liczę, że wykażesz się aktorstwem na poziomie najwyższym z możliwych. Jeśli mój plan ma wypalić musisz włożyć w to sto dwadzieścia procent realizmu. — Zanim kobieta zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Severus dodał: — Wiem, że potrafisz.

Hermiona zacisnęła mocniej dłonie, które dotychczas spoczywały na udach. Nie pozwoliła sobie spuścić wzroku z twarzy swojego rozmówcy, mimo iż w jej głowie kołatało się jedno, wyjątkowo uparte pytanie. Wiedziała, że musi je zadać. Ale Merlin jeden wiedział, jak bardzo nie chciała.

— Czego dokładnie pan ode mnie wymaga? — spytała po chwili, unosząc lekko lewą brew. Snape zmrużył oczy, ale szybko domyślił się, co młoda gryfonka ma na myśli.

— Zaczniemy od rozmów — wyjaśnił. — Będziemy umawiać się w różnych częściach zamku, tak, aby mieć pewność, że Minerwa nas nie zauważy.

— Jak to ma ją w takim razie zdenerwować? — przerwała mu zdziwiona Hermiona, na co Snape prychnął pod nosem.

— Jak nie będziesz mi przerywać, to może się dowiesz.

Kobieta pokręciła głową na tę uwagę, a jej rozpuszczone loki lekko zafalowały na ramionach.

— Przepraszam.

— Psychologia jasno stwierdza, iż wściekłość w człowieku potęguje niewiedza —  kontynuował Severus nieco profesorskim tonem. — Kiedy wszyscy zdają się wiedzieć o czymś, o czym pojęcia nie ma sam zainteresowany... Rodzi się złość. Zniecierpliwienie. Zwłaszcza, jeśli nie ma zbytnio możliwości, aby się o tym szybciej dowiedzieć.

Sojusz, Granger?Where stories live. Discover now