Rozdział 31

1.9K 162 32
                                    

Donośne pukanie przerwało grobową ciszę, jaka panowała w gabinecie Hermiony Granger, która jak oparzona poderwała się z niewygodnej pozycji. Uniosła zdezorientowane spojrzenie, zerkając na karcącego ją wzrokiem profesora Stallsbury'ego.

— Spanie w tak niekorzystnej pozycji jest wysoce nieodpowiedzialne, panno Granger — stwierdził głosem obieżyświata, kiedy kobieta przecierała skostniały kark.

— Wczoraj wydawało się bardzo kuszące — odparła Hermiona pod nosem. Zerknęła na porozwalane po całym biurku papiery, które tej nocy pełniły funkcję jej poduszek i jęknęła, widząc, że wiele z nich wymaga przepisania. — Po prostu fantastycznie.

— Może będzie pani miała nauczkę na przyszłość — stwierdził mężczyzna, którego Hermiona starała się z wszystkich sił ignorować. Jego przemądrzałe docinki z samego rana zupełnie jej nie pomagały.

— Nie sądzę — mruknęła, wstając na obolałe nogi i przeciągając się. Zastanawiała się, kto mógłby chcieć złożyć jej wizytę o tak wczesnej porze, jednak szybkie zerknięcie na zegarek uświadomiło jej, że to ona zwyczajnie zaspała na śniadanie.

Podeszła do drzwi i uchyliła je, mrugając kilka razy, kiedy spostrzegła w nich Aurorę. Jej ostatniej spodziewała się tu o takiej godzinie, gdyż z reguły nauczycielka po nocnym dyżurze jaki wypadał jej w czwartki odsypiała śniadanie i pojawiała się dopiero na obiedzie.

— Ciężki poranek? — spytała z uśmiechem, widząc podkrążone oczy Hermiony. Ta tylko skinęła głową i wpuściła starszą koleżankę do środka.

— Napijesz się czegoś? — zaproponowała Hermiona, marząc w tej chwili o kawie, która postawiłaby ją na nogi. Aurora zaprzeczyła ruchem głowy i usiadła na jednym z dwóch foteli przed wygaszonym kominkiem, dając czas młodej gryfonce na przywołanie skrzata. Panna Granger z ciężkim sercem poprosiła go o kawę i opadła na fotel. Nienawidziła tego robić, ale czasem nie miała wyboru. — Ominęło mnie coś ciekawego?

— To co zwykle na śniadaniu — odparła Aurora, przyglądając się Hermionie uważniej. Miała na końcu języka pytanie odnośnie jej stanu, ale wtedy pomiędzy kobietami pojawiła się skrzatka z tacą, na której poza filiżanką kawy znajdował się talerzyk z bajglem i porcją jajek. Hermiona podziękowała rozczulona i upiła łyk kawy, czekając, aż stworzenie opuści jej gabinet. Podniosła wzrok na wciąż siedzącego w ramie profesora i wyciągnęła różdżkę, rzucając cicho zaklęcie wyciszające. — Widzę, że stałaś się nieco przewrażliwiona — zaśmiała się cicho Aurora.

— Ostrożności nigdy za wiele — mruknęła pod nosem Granger. Spojrzała na czarnoskórą nauczycielkę, która założywszy nogę na nogę bacznie się jej przyglądała. — Co cię do mnie sprowadza? Nie powinnaś odsypiać zajęć?

— To ta migrena — wyjaśniła niemrawo Aurora. — Nie mogę przez nią sypiać.

Hermiona zmarszczyła brwi, czując, że kobieta nie jest skora do rozwijania tematu swoich problemów zdrowotnych. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie spytała:

— Może powinnaś poprosić Poppy o pomoc? Albo Horacy'ego? Na pewno dałby ci coś nasennego, coś co by ci pomogło...

Zanim jednak zdążyła dokończyć, profesorka potrząsnęła głową i uśmiechnęła się zdawkowo.

— To nic. Powiedz mi... Rozmawiałaś z Severusem?

Nagła zmiana tematu nieco zaniepokoiła Hermionę, która nerwowo założyła nogę na nogę i złączyła na udach dłonie. Martwiło ją, czy kobieta zdążyła tego ranka wyjawić prawdę Severusowi, chociaż podejrzewała, że jeśli mężczyzna do tej pory nie złożył jej niezapowiedzianej wizyty, to raczej nic takiego nie miało miejsca.

Sojusz, Granger?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz