Rozdział 42 [część 2]

2.2K 190 142
                                    

Bawili się już dłuższą chwilę, ale wbrew pozorom upływ czasu nie sprawił, że Severus miał ochotę wyjść. Z niesmakiem musiał przyznać, że bycie kompanem Granger, poza ciągłym wysłuchiwaniem wysokiej oktawy jej głosu i znoszeniem wesołego śmiechu, wiązało się też z pozytywami — gromadziła atencję wokół siebie, a on w spokoju mógł oddać się spożyciu kolacji. Ta sytuacja miała się jednak szybko zmienić, kiedy nagle Hermiona podniosła głowę i wyprostowała się, słysząc znajomą melodię.

— Słyszysz? — spytała, patrząc wymownie na mężczyznę.

Słyszał. Nie bez powodu wybrał do nauki z Granger jeden z najpopularniejszych, szkockich rytmów. Gwarantowało to, że Minerwa zobaczy ich w chociaż jednym tańcu. Spokojna, ale wciąż nieco energiczna muzyka przyciągnęła na parkiet sporą grupę uczniów, którzy ustawieni w pary swobodnie rozpoczęli taniec nie przejmując się ani krokami, ale rytmem. Widać było, że korzystają z odpoczynku od nauki, od treningów, od nieustannych, codziennych przygód.

— Ale tylko jeden taniec — powiedział Snape. — Szkoda mi butów.

Śmiech Hermiony przyciągnął uwagę Minerwy McGonagall. Czarownica przyglądała się uważnie, jak wysoki mężczyzna prowadzi szatynkę na parkiet i niemal od razu bierze ją w obroty. Nie spodziewała się być świadkiem takiego precedensu. Tańczący Snape, do tego wyraźnie rozbawiony towarzystwem dwie dekady młodszej panny Granger, na balu szkolnym i to za jej kadencji. Była pewna, że Albus będzie żałował, że nie może tego zobaczyć.

— Nie w tę stronę — zaśmiała się do siebie Hermiona, kiedy Snape okręcił ją wokół jej własnej osi, a łapiąc jego dłoń przestąpiła na lewą, zamiast na prawą nogę. Mężczyzna lekko pchnął jej ciało nadając mu prawidłowy tor i pociągnął ją w przeciwną stronę, nie zwalniając kroku. — Uratowałeś mnie.

— Sama powinnaś się ratować, znasz te kroki na pamięć — prychnął Severus.

Wbrew pozorom nie był nawet w najmniejszym stopniu poirytowany jej brakiem koordynacji i swawolnością ruchów. Czerpał dziwną satysfakcję z widoku roześmianej twarzy i jeśli taka była tego cena, był chętny ją ponieść. Ruszali się synchronicznie do innych par, a kiedy w pewnym momencie mężczyźni zaczęli sięgać do talii swoich partnerek, Hermiona zmrużyła oczy. Snape bez ostrzeżenia złapał mocno jej talię, mając wrażenie że za mocny ruch mógłby skończyć się kalectwem panny Granger. Uniósł ją jednym, płynnym ruchem, a zaskoczona kobieta pisnęła i przymknęła powieki, kiedy jej stopy oderwały się od ziemi. Kiedy ponownie wylądowała na posadzce otworzyła oczy i spojrzała podekscytowana na swojego partnera.

Merlinie, dlaczego musi być taki... Hermiona nie znalazła określenia, jakie oddałoby dokładnie to, co poczuła, kiedy Severus spojrzał na nią w tamtym momencie. Był tak blisko, że mogłaby w każdej chwili po niego sięgnąć. Bez cienia zwątpienia, bez najmniejszego wahania.

— Tego nie ćwiczyliśmy — sapnęła, w następnej chwili śmiejąc się, kiedy Snape pociągnął jej dłoń i zmusił do dalszego ruchu.

— Improwizowanie lepiej nam wychodzi — przypomniał jej. Nie umiał spojrzeć na nią do końca melodii, widząc jedynie kątem oka czerwień materiału sukienki, która pojawiała się w zasięgu jego wzroku. Mimowolnie pomyślał o ich rozmowie nad jeziorem i przypomniał sobie, co jej wtedy powiedział. Zaczął zastanawiać się, czy wybór sukni wiązał się z jego opinią, czy może Hermiona Granger nie brała pod uwagę jego uwag na temat mody. Postanowił dowiedzieć się w dość prosty, ale skuteczny sposób. Kiedy melodia zwolniła podszedł do niej, delikatnie umieszczając prawą dłoń na jej talii i powiedział cicho: — Nie taki odcień czerwieni miałem na myśli.

Hermiona zdawała się zaskoczona, ale bardziej faktem jaka była jego opinia, a nie, że w ogóle ją posiadał. Posłała mu nieco kpiące spojrzenie i pozwoliła, aby okręcił ją pod swoim ramieniem.

Sojusz, Granger?Where stories live. Discover now