Rozdział 40

2K 177 57
                                    

— Dziękuję za pomoc, panno Granger.

Drobny, siwiejący czarodziej podszedł do niej i skinął w podziękowaniu głową. Hermiona uśmiechnęła się do niego szeroko i schowała różdżkę do kieszeni płaszcza. Objęła się szczelnie ramionami, czując przeszywający chłód, który uderzył w nią wraz z podmuchem mroźnego, wieczornego powietrza.

— Cała przyjemność po mojej stronie, profesorze — odparła. Flitwick przyjrzał się jej uważnie, po czym ruszył w stronę Hogwartu. Młoda kobieta podążyła za nim, wzrokiem upewniając się, że wszyscy uczniowie wrócili już do szkoły.

— Wygląda na to, że odzyskałaś już sprawność — zagadnął starszy profesor.

Hermiona otrzepała płaszcz z pozostałego na ramionach śniegu i uśmiechnęła się pod nosem.

— Nawet zdołałam nauczyć się kilku nowych zaklęć bez użycia różdżki — przyznała. Filius posłał jej zaskoczone spojrzenie, a jego krzaczasta brew uniosła się lekko.

— Dobra robota — stwierdził. — Miło widzieć, że chociaż część uczniów wynosi zapał do nauki poza mury szkolne. Chociaż... — Flitwick zachichotał pod nosem z własnego dowcipu. — Ty właściwie tych murów nie opuściłaś.

Skinął młodej gryfonce głową i oddalił się w kierunku grupy uczniów wciąż przebywających na korytarzu. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, nieco rozbawiona słowami Filiusa. Ruszyła pospiesznie w stronę ruchomych schodów, powoli czując ciepło rozchodzące się po jej przemarzniętym ciele i odetchnęła głęboko, kiedy dotarła na trzecie piętro.

"Dobra robota" zabrzęczało w jej głowie, kiedy powoli przemierzała ciemny, mroczny korytarz. To już drugi raz, kiedy były profesor chwalił jej dokonania. Nie chciała czuć rozpierającej dumy, ale nie umiała tego powstrzymać. Poczuła potrzebę satysfakcji. Pochwały. Ciężko na to pracowała.

Podeszła pod drzwi gabinetu Severusa Snape'a i odruchowo chciała zapukać. Przypomniała sobie jednak, że przecież według oficjalnych informacji jest jego dziewczyną i nie powinna musieć tego robić — sięgnęła więc do klamki, wchodząc powoli do środka. Rozejrzała się po pogrążonym w półmroku pomieszczeniu, jednak nigdzie nie dostrzegła znajomej sylwetki. Zamknęła za sobą drzwi, podeszła do kanapy i opadła ciężko na nią zmęczona całym, długim dniem. Poczuła, jak napięte mięśnie w końcu rozluźniają się w uldze i przymknęła oczy, pozwalając sobie na odrobinę relaksu. Nagle zza uchylonych drzwi sypialni Severusa usłyszała huk — gwałtownie otworzyła oczy i podniosła się, wytrącona z równowagi nagłym dźwiękiem i spojrzała w kierunku, z którego dochodził.

Nie spodziewała się, że jej święty spokój zostanie tak brutalnie przerwany. W niewielkiej szparze pomiędzy drzwiami dostrzegła poruszającą się, półnagą sylwetkę. W pierwszym odruchu chciała oderwać wzrok, jednak nie potrafiła zmusić się do najmniejszego ruchu. Mężczyzna stał tyłem do niej, lekko pochylając się nad krawędzią łóżka. Jego blada skóra odznaczała się na tle ciemnych, dopasowanych spodni i nosiła na sobie tyle detali, że Hermiona w pierwszej chwili aż uchyliła usta. Wodziła wzrokiem za ramionami, które poruszając się uwydatniły wychudzone, wystające łopatki. Jednocześnie jego ruchy były tak pewne, tak precyzyjne, że sprawiały wrażenie, jakby wykonywały je niesamowicie silne dłonie. Hermiona drgnęła, kiedy niespodziewanie mężczyzna wyprostował się i naciągnął powoli koszulę. Przez ułamek sekundy widziała zarys mięśni, kiedy napinał ramiona i zanim zrozumiała, co się dzieje to jedyne o czym marzyła, to aby poczuć jego dłonie na swoim ciele.

W porę dostrzegła, że Severus odwraca się i zanim mężczyzna zdążył się zorientować Hermiona wstała, pospiesznie ściągając z siebie płaszcz. Snape pojawił się w salonie zastając ją tak, jakby dopiero przyszła. Podszedł do niej powoli i odebrał od niej płaszcz, wieszając go na starym, mosiężnym wieszaku tuż przy drzwiach. Minął ją bez ani jednego słowa, bez najmniejszego spojrzenia. Dopiero kiedy podszedł do biurka odwrócił się i spojrzał na kobietę, która nie spuszczała z niego oczu.

Sojusz, Granger?Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt