— Jestem wręcz zdziwiona, że tak długo udawało nam się tego unikać — prychnęła stłumionym głosem, a Severus wywrócił oczami, warcząc inwektywy pod nosem, kiedy przyjemny ciężar zsunął się z jego ud.

Hermiona zeskoczyła z kanapy, posyłając ciemnowłosemu czarodziejowi wymowny wzrok, okraszony drwiącym, rozbawionym uśmieszkiem.

— Ubierz się — poleciła kpiąco.

Nie udało jej się powstrzymać śmiechu, który wywołał widok złowrogiej, pełnej żądzy mordu miny na twarzy Snape'a.

— Bawi cię to? — zapytał śmiertelnie poważnym głosem, który jednak nie przyniósł oczekiwanych efektów. Jak zwykle.

— Nawet nie masz pojęcia jak bardzo — odparła kobieta, ruszając ku drzwiom i poprawiając jednocześnie pomięte ubranie. Zanim zdążyła je otworzyć, Severus przywołał do siebie koszulę i sprawnie naciągnął ją na ramiona, zapinając szereg guzików niewerbalnym zaklęciem.

Zamierzał później pokazać pannie Granger, do czego prowadzi wykorzystywanie jego broni przeciwko niemu samemu.

— Pani dyrektor!

Hermiona otworzyła drzwi cała w skowronkach, wprawiając w konsternację stojącą przed nią starszą czarownicę.

— Hermiono — odparła Minerwa, prostując się odruchowo. Zlustrowała wnętrze gabinetu szybkim wzrokiem i dostrzegła przyjaciela, czekającego na nią w środku. Za żywą bramą, widok której — choć nie zaskakujący — mimo wszystko przyprawił dyrektorkę o mimowolne zakłopotanie.

— Proszę, niech pani wejdzie — powiedziała młoda nauczycielka, uchylając szerzej drzwi.

McGonagall zaczęła żałować, że nie przesłała papierów notatką. Weszła jednak do środka, podchodząc do Severusa, który nie odezwał się ani słowem, nie przywitał jej nawet skinieniem głowy. Zmierzyła go krótkim spojrzeniem, szybko jednak słysząc głos za plecami.

— Napije się pani czegoś?

Merlinie, oszczędź mnie. Minerwa zerknęła przez ramię na Hermionę, która najwyraźniej przejęła rolę pani na włościach. Drobna szatynka minęła ją, pytająco unosząc brew, kiedy ich spojrzenia na moment się skrzyżowały — i próbując przy tym ukryć chełpliwy, obrzydliwe usatysfakcjonowany grymas na ustach.

— Dziękuję, wpadłam tylko na moment — wyjaśniła dyrektorka.

Jej była podopieczna uśmiechnęła się promiennie, kątem oka rzucając porozumiewawczy wzrok w stronę Snape'a. Mężczyzna odpowiedział na jej nieme pytanie, kiwając krótko głową, a Hermiona zrobiła to samo, od razu kierując się do gabloty z alkoholem.

Fakt, że Minerwa zauważyła, jak rozumieją się bez słów, miał jednak dwojakie skutki.

— W takim razie mów — zaczął Severus, mrużąc oczy, które utkwione były w przyjaciółce — co cię sprowadza?

Usłyszał brzęk kryształów, ale nie spuścił wzroku, czekając z niecierpliwością, aby dowiedzieć się jak nieistotne wiadomości przyszła mu przekazać Minerwa tylko po to, aby mógł ją jak później najszybciej wyprosić.

— Twój wyjazd do Londynu, Severusie — powiedziała McGonagall poważniej. Hermiona posłała przelotne spojrzenie na milczącego mężczyznę, którego brwi jedynie mocniej ściągnęły się ku sobie. — Przełożyłam go ze względu na proces, ale teraz nie ma już powodu, aby to odwlekać.

Młoda Gryfonka zjawiła się koło nich, ze skonsternowaną miną przyglądając się stojącym naprzeciw siebie czarodziejom, którzy w milczeniu mierzyli się spojrzeniami. Bez słowa wręczyła Severusowi jego szklankę, a mężczyzna odebrał od niej naczynko, ale kiedy kątem oka dostrzegł ruch, powiedział:

Sojusz, Granger?Where stories live. Discover now