Usłyszała głośny dźwięk zza drzwi sypialni i zmarszczyła brwi. Zdążyła wypić pół filiżanki, a Severus dalej nie wrócił. Co on tam, do cholery, robi? Hermiona zauważyła, że drzwi nie są domknięte.

— Severusie? — spytała, jednak znów nie otrzymała odpowiedzi. Z pewnością ją słyszał. Kobieta czekała cierpliwie, wpatrując się w podłużną szparę pomiędzy drzwiami. A jeśli coś mu się stało? Gryfonka odstawiła filiżankę na stół i spojrzała na drzwi, broniąc się przed tym, aby sprawdzić, co się dzieje ze Snape'em. Wiedziała, że gdyby potrzebował pomocy, to by o nią poprosił. Mógł być uparty, ale nie głupi.

W pewnej chwili jednak ciekawość wzięła górę, a przedłużająca się nieobecność mężczyzny zaczęła Hermionę niepokoić. Wstała powoli, poprawiając materiał spódnicy i podeszła do drzwi, cicho pukając w ciemne drewno. Nie otrzymawszy odpowiedzi uchyliła skrzydło i zerknęła w głąb sypialni. Ku jej zaskoczeniu Severusa nie było w pomieszczeniu, a to znaczyło, że jedyne inne miejsce gdzie mógł być to... Podniosła wzrok w chwili, w której drzwi przylegającej do sypialni łazienki uchyliły się. Mężczyzna pojawił się w nich z rozpiętą koszulą, którą zapinał w kroku, nagle orientując się z obecności intruza. Zatrzymał się w progu, lustrując wzrokiem zaskoczoną Hermionę, która zmusiła się, aby nie uciec wzrokiem nigdzie poza jego twarz. Nie udało jej się to jednak, a odsłonięta klatka piersiowa przyciągnęła jej wzrok. Dostrzegła ranę, częściowo osłoniętą kawałkiem czarnego materiału  koszuli i podłużną bliznę biegnącą wzdłuż jego żeber, zupełnie jakby ktoś zatoczył wokół jego ciała okrąg nożem. Tej nie pamiętała. Wtedy w skrzydle szpitalnym starała się nie przyglądać jego ranom, wiedząc, że obecność trzech kobiet mogła Severusa wystarczająco speszyć. Teraz jednak nie była w stanie przestać. Wodziła wzrokiem po skórze, w końcu podnosząc wzrok na twarz Severusa, który mierzył ją czujnym spojrzeniem.

Czekał, aż coś powie. Po jej minie widział jednak, że nie miała takiego zamiaru. Czego chcesz, Granger? Do tej pory próbował zrozumieć jej intencje, kiedy wtedy na Spinner's End Hermiona dość wymownie odpowiedziała na jego dwuznaczną zaczepkę. Kiedy odruchowo chętnie odpowiadała na jego pocałunki. Kiedy patrzyła na niego tak, jak teraz. Podszedł do niej naprawdę wolnym krokiem, nie odrywając wzroku od jej twarzy. Była nad wyraz spokojna, choć widział w oczach, że coś targa jej emocjami. Nie pokazywała tego jednak, wodząc wzrokiem po jego zbliżającej się sylwetce i lekko uchylając usta, kiedy w końcu się przed nią zatrzymał.

Poczuła się jak w pułapce. Ścisnęła mocniej dłoń na zimnych drzwiach, za plecami czując twardą framugę odcinającą jej drogę ucieczki. Mogła tylko stać i czekać na ruch Snape'a. Na jedno słowo.

Problem w tym, że nie padło między nimi nawet jedno słowo. Mężczyzna ledwo widocznie poruszył brwią, zupełnie jakby nie robił tego świadomie i minął Hermionę, rozchylając nieco drzwi sypialni. Podszedł do kanapy, dopinając koszulę niemal do końca i zerknął przez ramię na bacznie obserwującą go kobietę.

— Kawa ci wystygnie — prychnął, siadając.

— Twoja już wystygła — mruknęła Hermiona, podchodząc do swojego miejsca i niepewnie przysiadając obok Severusa. Mężczyzna bez słowa wyciągnął z kieszeni różdżkę i szybkim zaklęciem podgrzał filiżankę. Spojrzał kątem oka na kobietę, której dłonie ułożyły się wokół porcelanowego naczynka. Nie spuszczając z niego spojrzenia młoda gryfonka rzuciła niewerbalne zaklęcie, a z nad jej kawy zaczęła unosić się para. Zanim Snape zdążył skomentować nowe umiejętności swojej towarzyszki, Hermiona zmarszczyła brwi i posłała mu niepewne spojrzenie. — Skąd masz tę ranę, Severusie?

Severusie.

Posłał jej pytające spojrzenie, mrużąc nieco oczy i odstawiając filiżankę na stolik.

Sojusz, Granger?Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum