Rozdział 42 [część 2]

Start from the beginning
                                    

— Nie sprecyzowałeś — odparła, uśmiechając się pod nosem.

Snape zmrużył oczy. Spodziewała się jego opinii. Co dowodziło, że wybrała suknię z premedytacją, oczekując jego aprobaty i oceny. Hermiona zrobiła kolejny obrót podążając krokami tańczących dookoła nich uczniów i zaśmiała się, kiedy nie zdążyła się zatrzymać.

— I nie żałuję — powiedział Snape.

Czy to była reakcja, jakiej się spodziewała? Nie umiała powiedzieć. Jednak czy satysfakcjonowała ona chęć podziwu i uznania w jego oczach? Jeszcze jak. Hermiona widziała, jak wodził wzrokiem za jej suknią, którą wprawiała w ruch każdym obrotem, każdym mocniejszym krokiem, czy przeskokiem. Chciała wierzyć, że zadowolenie, jakie malowało się w jego oczach było prawdziwe. Że nie widziała tego, co chciała widzieć. Bała się zaufać sobie i swoim zmysłom, będąc przekonana, że mężczyzna taki jak Snape nie dałby złapać na tak przyziemne pobudki jak jej wygląd.

— Oddychaj — zaśmiał się kwaśno Severus, kiedy melodia niespodziewanie się skończyła. Hermiona zastygła w pół-obrocie i próbując uspokoić przyspieszony oddech w przypływie emocji zaśmiała się. Spojrzała na Snape'a, który nieco niechętnie rozglądał się dookoła i w pewnej chwili poczuła, że jest coś, co chce zrobić. Podeszła do Severusa i przyciągnęła poły surduta, składając na policzku mężczyzny przelotny pocałunek.

Zdążyła zauważyć Minerwę odwracającą od nich wzrok. Czarownica nalała sobie nowy puchar wina i upiła łyk gorzkiego napoju, przyglądając się wracającej do stołu parze. Czemu musieli wyglądać na takich szczęśliwych? Czy naprawdę towarzystwo kobiety wpłynęło na Severusa do tego stopnia, że czerpał przyjemność z zabawy bożonarodzeniowej? Z tańca, głośnych śmiechów i żartów Sybilli? Najwyraźniej. Inaczej nie uśmiechnąłby się krzywo podając dłoń Hermionie, która wspinała się za nim na podest.

Aurora przywitała ich cichymi brawami, posyłając młodszej nauczycielce szeroki uśmiech, kiedy para siadała przy stole.

— Nie wiedziałam, że potraficie tak wywijać — mruknęła.

Hermiona zaśmiała się. Sięgnęła po karafkę z winem i czując na sobie palące spojrzenie Snape'a nalała sobie kieliszek. Zdecydowanie nie zamierzała poprzestać na jednym tańcu. Jej nie szkoda było nowych butów mężczyzny, za to godziny ćwiczeń nie mogły pójść na marne.

— Severus jest świetnym tancerzem, pokazał mi kilka fajnych ruchów — odpowiedziała, widząc, że Minerwa przestała rozmawiać z profesor Vector. Zgodnie z życzeniem młodej czarownicy dyrektor zerknęła ukradkiem w ich stronę, a Hermiona uśmiechnęła się i dodała: — Takich tanecznych też.

Snape prychnął na tyle cicho, że wyłącznie siedząca tuż obok gryfonka go usłyszała. Kobieta zacisnęła usta, nie chcąc dać po sobie nic poznać i z satysfakcją dostrzegła, że Minerwa odwraca się z krzywym wyrazem twarzy i sięga po alkohol.

— Ostatnio ciągle słyszę o tobie jakieś nowości, Snape — stwierdziła pod nosem Aurora. Przyciągnęła uwagę siedzącego z tyłu mężczyzny, który uniósł brew jednak nie zaszczycił rozmówczyni nawet przelotnym spojrzeniem.

— Co poradzę, lubię być w centrum uwagi — zakpił. Hermiona niespodziewanie parsknęła śmiechem i pochyliła się do przodu, chowając przed wzrokiem rozbawionych starszych nauczycieli. — Narzeczona potwierdzi.

Młoda kobieta zastygła, słysząc w jaki sposób Severus się o niej wyraził. Wiedziała, że jedynie Aurora mogłaby go usłyszeć, ale kobieta nawet nie zorientowała się, że cokolwiek miało miejsce poświęcając całą swoją uwagę kawałkowi bezy na talerzyku przed nią. Hermiona nie odwróciła się, walcząc z ochotą posłania Snape'owi wojowniczego, wymownego spojrzenia.

Sojusz, Granger?Where stories live. Discover now