part fifty

394 19 9
                                    

    Leżałam na sofie na trasie, opalając się. Ciepłe promienie słońca ogrzewały moją twarz i odkryte części ciała. Korzystałam z chwili spokoju, gdy Jimin magicznie zniknął z mojego pola widzenia. Był, a potem go nie było i nawet nie powiedział mi, gdzie się wybiera. Jednak po kilkunastu minutach znów się pojawił. W dodatku przyniósł złą wiadomość (oraz trochę wyśmienitego cappuccino i shake'a). Zanim do moich uszu dotarł jego głos, relaksowałam się przy akompaniamencie dobrze słyszalnego zgiełku ulicznego, który wbrew pozorom przez moment nie był tak uciążliwy. Zapewne dlatego, że byliśmy na wakacjach. Wszystko wydawało się mniej problematyczne czy irytujące. Nie przeszkadzał mi nawet dźwięki samochodowych klaksonów pomieszane z cichym szumem orzeźwiającego wiatru. Tworzyło to swego rodzaju wakacyjną harmonię typową dla dużych miast turystycznych.
 
— No hej, Słońce — usłyszałam po jakimś czasie głos chłopaka i niemal podskoczyłam, wciąż leżąc na sofie. Wzdrygnęłam się przerażona i warknęłam pod nosem. Po cichu podszedł mnie, żeby mnie przestraszyć. Śmiechu warte. A ja tylko w spokoju delektowałam się słońcem, musiał mi przecież przerwać tę sielankę.
 
— Czy mógłbyś łaskawie mnie nie straszyć? Leżałam i się opalałam, a tu nagle pojawiasz się tak cicho, że nawet ja tego nie słyszę. Chciałeś, żebym zeszła na zawał? Bo takie odnoszę wrażenie — odpowiedziałam, wciąż nie otwierając oczu. Zignorowałam fakt, że idol najprawdopodobniej stoi tuż obok mnie i mi się przygląda.
 
— Było zabawnie. A najśmieszniejsze jest to, że stałem obok ciebie jakieś dwie minuty, a ty nawet tego nie zauważyłaś — zaśmiał się w głos.
 
— To zaczyna być przerażające, Kochanie. Następnym razem informuj o swojej obecności i, do jasnej ciasnej, nie przyglądaj mi się bez mojej wiedzy, bo to trochę niekomfortowe i dziwne.
 
— Nie widzę nic dziwnego w tym, że potrzebuję podziwiać moją piękną dziewczynę tak długo, jak tylko mogę — jego perlisty śmiech dotarł do moich uszu i sprawił, że i ja się zaśmiałam.
 
— Ale może ją o tym informuj, co? Chyba nie chcesz jej tak szybko stracić — zasugerowałam, uśmiechając się. Wciąż jednak nie otworzyłam oczy, mając nadzieję, że chłopak wróci zaraz do zajmowania się sobą. — Gdzie byłeś?
 
    Wtem poczułam, że muzyk chwyta moją dłoń i otwiera ją, by zaraz umieścić w niej zimny napój w plastikowym kubku. Czyżby jakiś napój na orzeźwienie w tym upalnym dniu? Otworzyłam oczy, chcąc zobaczyć, czym zostałam obdarowana i ujrzałam Jimina nachylającego się nade mną. Wsparł dłoń na oparciu sofy, a kolano ułożył na krawędzi mebla, aby pochylić się nade mną. Gdzieś w międzyczasie odstawiłam na podłogę napój z myślą, że już zaraz go zasmakuję. Kiedy tylko moje obie ręce były wolne, przyciągnęłam tancerza do siebie. Idol zawisł nad moim ciałem, najpierw całując słodko moje czoło, by zaraz potem zmysłowo pocałować moje wargi. Całował mnie czule i powoli, sprawiając, że poczułam motylki w brzuchu. Wolną dłonią głaskał moje włosy, a ja delektowałam się tą niebywale przyjemną chwilą. Przerwał pocałunek, ale pozostał w tej samej pozycji i patrzył w moje oczy. Długi czas nie przerywał kontaktu wzrokowego, wciąż będąc na de mną pochylonym. Spoglądał na mnie z tą niesamowitą miłością, która roztapiała zawsze moje serce.
 
Zastygliśmy w takich pozycjach na jakiś czas, ale zrozumiałam, że chłopakowi musiało być niewygodnie, mimo że sprawiał pozory, że tak nie było. Umieściłam dłoń na jego udzie i dłoni wspartej na oparciu sofy i odparłam cicho:
 
— Po prostu połóż się obok mnie.
 
Miejsca nie brakowało, toteż idol opadł na sofę obok mojego ciała. Przytulił się do mnie i zaczął powoli całować moją szyję. Następnie ciasno objął mnie w pasie i zaprzestał wszelkich ruchów.
 
— Tak mogłoby być już zawsze, od teraz aż do samego końca.
 
— Co masz na myśli? — zapytałam, spoglądając na niego.
 
— Mam na myśli to, że marzę o zestarzeniu się u twojego boku. O ślubie, rodzinie. Takie dalekosiężne marzenia.
 
— Już o tym myślisz? Masz przed sobą jeszcze parę lat kariery. Wszystko może się zmienić, możemy się rozstać, możesz też woleć skupić się w pełni na karierze zamiast zawracać sobie głowę dziewczyną — przetrwałam na chwilę, widząc, że z ust Jimina znika uśmiech. — Ja nie myślę jeszcze o tak dalekiej przyszłości. To mój przedostatni rok na prawie, potem zacznę pracować w firmie rodziców i będę dalej studiować taniec. Jimin, nie oszukujmy się, nie wiemy, czy nam wyjdzie. Nie wiemy, czy nie nadejdzie moment, w którym będziesz musiał wybrać, co jest twoim priorytetem. Mam być z tobą szczera? Chcę, żebyśmy zrobili wszystko, by trwać w tym uczuciu. Chcę dzielić z tobą przyszłość, pragnę już zawsze żyć przy tobie. Ale nie wiemy, jak będzie. Choć myślę, że nam się uda.
 
— Najważniejsze jest chyba to że oboje chcemy być razem, prawda?
 
— Tak. I to, że łączy nas miłość.
 
— Kocham cię, wiesz? Jesteś mi tak bliska — oznajmił, zakładając pasemko włosów za moje ucho. Uśmiechał się przy tym lekko, jakby dając mi znać, że nie przygnębiła go ta rozmowa.
 
— Ja ciebie też bardzo kocham, Jimin. Cieszę się, że wreszcie mogę ci to powiedzieć bez strachu — uśmiechnęłam się, a on mi zawtórował. Poczochrałam jego brązową czuprynę i przyciągnęłam tancerza do siebie, by krótko go pocałować.
 
        Leżeliśmy tak przez niedługi czas, po którego upływie idol postanowił znów mnie zostawić, by samemu trochę poćwiczyć. Nie chciał odwiedzić hotelowej siłowni ze względu na możliwość spotkania dużej ilości osób, ale stwierdził, że po prostu trochę się rozgrzeje, ewentualnie przetańczy parę układów zespołu, by ocenić, czy nie stracił sprawności przez okres wakacji. Gdy mnie opuścił, sięgnęłam wreszcie po napój, a jak się okazało, był to czekoladowy shake.
 
— Chłopak idealny — mruknęłam sama do siebie, ciesząc się przyniesionym przez muzyka shakiem.
 
Po jakimś czasie dopijałam już ostatnie łyki, gdy nagle w drzwiach tarasowych pojawił się Jimin w krótkich spodenkach, boso i bez t-shirtu. W jednej dłoni trzymał telefon, w drugiej swojego shake'a i wyglądał jakby bił się z myślami. Usiadłam pod turecku, spodziewając się jakieś wieści. Wskazał na mnie, a ja posłałam mu pytające spojrzenie.
 
— W lodówce jest jeszcze cappuccino dla ciebie i dla mnie na wieczór. Ale mniejsza o to, do rzeczy...
 
— Najpierw idź się ubrać — tym razem to ja wskazałam na niego, spoglądając wymownie.
 
— A co, rozpraszam cię? — zapytał figlarnie, a ja wywróciłam oczami.
 
— Nie, przyzwyczaiłam się takiego ciebie. Po prostu nie chcę, żeby cię przewiało, bo nieco wieje. Swoją drogą, lubię patrzeć na twój tatuaż, chyba to już wiesz.
 
— Haha. Ale przejdźmy do sedna. Na popołudnie zapowiadają silne burze z gradem i wiatr, więc myślę, że powinniśmy czym prędzej jechać do Wersalu, jeśli chcesz rzeczywiście przejść się po okolicznym parku.
 
— Toż to niemożliwe! Burza? Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. Nie ma chmur, wiatr jest lekki, niemożliwe — z frustracją wyrzuciłam ręce w powietrze.
 
— Mówię tylko, co widzę. W lokalnej telewizji też zapowiadali burzę. Nie możemy pójść na obiad wcześniej niż o czternastej, mamy jeszcze trochę czasu, więc może zechciałabyś ze mną potańczyć?
 
— W sumie dlaczego nie. Dopij, a ja pójdę się przebrać.
 
— Nie zakładaj na siebie za dużo. W takich momentach ubrania są zbędne — uśmiechnął się zawadiacko i śmiesznie poruszył brwiami.
 
— Znowu to samo? Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele — powiedziałam i minęłam go, wchodząc do pomieszczenia.
 
Czas mijał nam na tańczeniu układów BTS. Na obiad poszliśmy już ubrani jakbyśmy mieli zaraz jechać zwiedzać Wersal. Posiłek zjedliśmy w małym pośpiechu, dzięki czemu zaoszczędziliśmy kilkanaście minut. Szybko wróciliśmy jeszcze po nasze rzeczy i niedługo później byliśmy już w drodze do pałacu.
 
— Pałac w Wersalu powstał w miejscu niewielkiego pałacu myśliwskiego należącego do króla Ludwika XIII. Ogromny budynek w stylu barokowym z pięknymi wnętrzami, Salą Lustrzaną, apartamentami mieszkańców, Kaplicą Królewską i niesamowitą Operą Królewską. Z tyłu pałacu znajduje się słynny ogród urządzony w stylu francuskim — czytałam po drodze chłopakom, by wprowadzić trochę historii zabytku, który stanowił nasz cel.
 
    Kiedy weszliśmy na teren parku w oddali były niestety widoczne ciemne chmury burzowe, ponadto nasilił się wiatr. Dobrze, że wzięliśmy ze sobą płaszcze. Nie mogliśmy spędzić w ogrodach zbyt dużo czasu, ale ostatecznie minęły dwie godziny, zanim weszliśmy do pałacu. Wszystko robiło wrażenie, jednak nie mogliśmy w pełni cieszyć się zwiedzaniem. Pałac był wypełniony ludźmi, mimo że zaczęliśmy zwiedzanie w godzinach obiadowych i szła burza, która uniemożliwiała spacerowanie po ogrodach oraz parku. Czytałam w Internecie, że zazwyczaj tłumy są ogromne, zwłaszcza w okresie wakacji, o czym sami się dzisiaj przekonaliśmy. Do najważniejszych miejsc nie mogliśmy się dostać ze względu na zbyt dużą kolejkę. W dodatku wszędzie kręciły się nastolatki ze swoimi rodzicami, a przecież każda z nich mogła być fanką BTS. Wszędzie byli ludzie, nie znaleźliśmy żadnych pomieszczeń, które byłyby puste.
 
    Czułam zawód, rozumiejąc, że nie zwiedzimy najciekawszych miejsc tego pałacu. Niemniej jednak byłam całkowicie zachwycona tym, co na szczęście udało nam się zobaczyć. Przepiękna Sala Lustrzana z niesamowitymi zdobieniami i pięknymi żyrandolami, udało nam się rzucić okiem na Operę Królewską, która dosłownie zapierała dech w piersiach, przeszliśmy się dziedzińcami i wstąpiliśmy do Kaplicy Królewskiej. Udało nam się różnić wystąpić do Wielkiego Apartamentu Królowej o pięknym i łagodnym wystroju. Jednak jeśli chodzi o Wielki Apartament Króla mogliśmy jedynie ujrzeć go na zdjęciach, bowiem kolejka do tego miejsca ciągnęła się przez wiele metrów. Nie widzieliśmy sensu w czekaniu parę godzin na odwiedzenie tego jednego miejsca, więc ruszyliśmy w drugą stronę. Zwiedzanie zakończyliśmy wieczorem, gdy na dworze panował zaduch. Burza jeszcze się nie rozpętała, ale było pewne, że nastąpi to w ciągu najbliższych minut. Co chwilę na niebie widoczne były błyskawice, dobrze słyszalny był huk piorunów. Z duszą na ramieniu opuściliśmy pałac i szliśmy prędko w stronę oddalonego parkingu. Mieliśmy nadzieję, że zdążymy wsiąść do auta, zanim zacznie padać. Na szczęście w porę dotarliśmy do pojazdu i czym prędzej zajęliśmy miejsca. W sześcioro odetchnęliśmy z ulgą, widząc, że burza już tuż tuż. Jeszcze zanim wróciliśmy do hotelu, rozpadało się. Gdy wyjrzałam przez okno sypialni trwała już prawdziwa ulewa, której na szczęście zdążyliśmy uniknąć. Potem, głodni jak wilki, wybraliśmy się na kolację.
 
    Wieczorem nie mogłam znaleźć sobie zajęcia. Nie mogłam zadzwonić do nikogo z Korei, ponieważ trwała tam noc. Jimin wydawał się niezainteresowany moją osobą i nawet nie byłam pewna, co takiego robi. Planowałam poprzyglądać się burzy, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, kiedy niebo rozdarła przerażająca błyskawica. Wzdrygnęłam się i porzuciłam ten pomysł. Włączyłam telewizję, mając nadzieję, że wpadnę na pomysł, co mogę obejrzeć. Pustka w głowie, żadnego propozycji na ciekawy seans. Zirytowałam się tym nie na żarty i postanowiłam trochę pomęczyć Jimina, żeby czymś się ze mną zajął. Wpadłam do sypialni, nie spodziewając się, że chłopak będzie właśnie w trakcie zmieniania swojego stroju.
 
— No znowu jesteś nieubrany, uh — stwierdziłam, przylgnąwszy do nagich pleców ukochanego. Lekko pchnęłam go na łóżko, a sama wylądowałam obok niego na materacu. — Wiesz co, no nudzę się. Zaradź coś na to — oznajmiłam, kładąc dłoń na jego tatuażu. Podobał mi się, lubiłam na niego patrzeć.
 
— Możemy się poprzytulać, obejrzeć film lub znów się poprzytulać. Osobiście jestem za opcją pierwszą albo ostatnią, myślę, że ty również.
 
— Byłabym za filmem, ale totalnie nie mam pomysłu, co można obejrzeć, więc niech będzie przytulanie.
 
— Słuszny wybór — odparł figlarnie, a potem przyparł mnie do materaca i zacząć całować moje ciało. Zaraz położyliśmy się pod kołdrę i jakoś tak wyszło, że przespaliśmy cały wieczór.
 
    Kolejnego dnia cały czas padało, zatem wychodzenie gdziekolwiek nie miało najmniejszego sensu. Z rana spędziliśmy czas z ochroniarzami, a po południu zrobiliśmy sobie długi maraton filmowy. Spędziliśmy kilka godzin wtuleni w siebie, oglądając kolejne filmy, które polecili idolowi przyjaciele z zespołu. Pod wieczór, kiedy wreszcie przestało padać, wybraliśmy się na krótki spacer po dzielnicy. Powietrze pachniało jeszcze deszczem, jednak uważałam ten zapach za przyjemny. Zaszliśmy na chwilę do cukierni, by zasmakować paryskich słodyczy. Następnie ruszyliśmy w stronę  ogrodów Tuileries – dużego parku miejskiego, gdzie mieliśmy zamiar trochę odpocząć.
 
    Tym razem nie musieliśmy się obawiać, że spotkamy fanów, ponieważ w parku było pusto. Minęliśmy zaledwie kilka osób, zapewne nikt nie miał ochoty wychodzić z domu po tych ulewach, na czym skorzystaliśmy my. Spokojnie spacerowaliśmy alejkami, trzymając się za ręce i rozmawialiśmy cicho. Potem Jimin objął mnie ramieniem i szliśmy wtuleni w siebie.
 
— Już za kilka dni wracamy do Seulu. Znowu czeka nas ciężka praca, wiele trudnych tygodni — stwierdził mój ukochany, przyglądając mi się smutno.
 
— Wiem to i sama się boję, jak to będzie. Z jednej strony nie chcę tam jeszcze wracać, ale z drugiej strony lubię moje życie, nie potrafiłabym dłużej przebywać w Paryżu. Jest piękny, to fakt, ale wolę Seul. Macie w tym roku jeszcze jakikolwiek wolny tydzień?
 
— Niestety nie. We wrześniu ćwiczymy, w październiku ostatnia część trasy i finały, potem cały listopad próby do nadchodzących rozdań nagród, grudzień to przygotowania do następnych gal, a pod koniec roku lecimy do USA. Kolejny rok też zaczynamy z pompą, ale nic więcej póki co nie mogę ci zdradzić. A w ciągu tych miesięcy będziemy pracować nad pewnym tajnym projektem.
 
— Wybieram się na ostatni finał. I też będę w Stanach Zjednoczonych pod koniec roku, mam ten najważniejszy konkurs tańca — oznajmiłam spokojnie. Dzielenie się planami było czymś, co potwierdziło moje obawy. Przez kolejne miesiące znów będziemy rzadko się widywać.
 
— W Nowym Jorku? — zapytał, a ja przytaknęłam. — Poruszę niebo i ziemię, by pojawić się tam z Hoseokiem — odparł, a potem zostawił buziaka na moim policzku.

***

Z moich obliczeń wynika, że jeśli mocno się postaram, zakończę autcod dokładnie w pierwszą rocznicę dodania prologu, to jest plan!!!W takim razie zostałyby nam cztery części + epilog, + jeden dodatek (czyli rozdział w całości poświęcony rokowi 2020)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Z moich obliczeń wynika, że jeśli mocno się postaram, zakończę autcod dokładnie w pierwszą rocznicę dodania prologu, to jest plan!!!
W takim razie zostałyby nam cztery części + epilog, + jeden dodatek (czyli rozdział w całości poświęcony rokowi 2020). 
Miało tych dodatkowych części być kilka, ale w sumie to bez sensu, więc myślę, że ostatnia prosta tego opowidania wygląda tak. 

Jak oceniacie całą tę podróż do Paryża?
Podobały Wam się atrakcje? 
A dobrze szło mi opisywanie podróży?

Dziękuję za przeczytanie! 💜

Dziękuję za przeczytanie! 💜

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Data publikacji: 28.11.2020

attacked under the cover of darkness [Park Jimin] ✓Where stories live. Discover now