part forty three

417 21 1
                                    

Pobudka była przyjemna jak nigdy dotąd. Wybudziłam się ze snu dzięki promieniom słońca wpadającym nieopatrznie do pokoju. W pomieszczeniu panowała niemalże idealna cisza, którą zakłócało jedynie cichuteńkie pochrapywanie wciąż śpiącego Jimina. Wiedząc, że póki co już nie zasnę, podniosłam się powoli z łóżka i przemieszczając się najciszej jak tylko się da, zaczęłam porządkować rzeczy, które były wczoraj w ferworze zmęczenia rozpakowywane prędko. Bardzo chcieliśmy mieć to już za sobą, więc nie było w tej robocie ani krzty ładu i składu. Zajęłam się tym na jakiś czas, zachwycając się ciągle poranną atmosferą panującą w pokoju. Uporządkowałam to i owo, rzuciłam okiem na przepiękny widok z okna, a następnie wyszłam po cichu na duży taras, który bardzo przypadł mi do gustu.

Przede mną rozciągała się panorama Paryża w porannym świetle słońca. Zapierała ona dech w piersiach. Nie mogłam napatrzeć się na piękno stolicy Francji, na ogrom krajobrazu odmiennego od tego, do którego byłam przyzwyczajona. Zdobione kamienice jedna obok drugiej, wszędzie budynki – beżowe, jasnobrązowe, kremowe czy szare, które kojarzą mi się tylko z tym miastem. Charakterystyczne dla Paryża, bardzo klimatyczne oczywiście. Dalej urokliwe uliczki, przepełnione samochodami osób jadących o tej porze do pracy. W oddali majestyczna Wieża Eiffla, rozległe Pola Marsowe, niedaleko przed nią szeroka Sekwana. Na bok od wieży złota kopuła katedry świętego Ludwika. Potem zachwycające drapacze chmur czy wieżowce. A wszystko to skąpane w promieniach słońca przywodzących na myśl delikatny dotyk ludzkiej dłoni pieszczący skórę. Nawet hałas pojazdów w tym miejscu okazał się mniej uciążliwy, a wiatr jakby przyjemniejszy. Na błękitnym niebie było jedynie kilka śnieżnobiałych chumr. A w powietrze pachniało inaczej niż to seulskie, było w nim coś bardziej rozkosznego. Panowała tu odmienna atmosfera niż w stolicy Korei Południowej. Wszystko było inne, nowe dla mnie.

Zastanowiło mnie, czy Jimin miewał poczucie odmienności miejsc, w których przebywał, od Seulu. Czy w ciągłym pośpiechu, który zapewniała trasa koncertowa, miał chwilę, by zauważyć to, że w innym kraju nawet powietrze wydaje się być inne, zdaje się "pachnieć" trochę inaczej? Wiele razy porównywał jakiś kraj z naszą Ojczyzną? Zastanawiał się, jak to jest mieszkać właśnie w Paryżu lub w Nowym Jorku? Rozmyślał, co by było gdyby, urodził się kimś innym? Miał czas na takie pytania? Chyba musiał mieć, prawda? Powinnam go o to zapytać.

Po spędzeniu kilkunastu minut na pięknym, obszernym i przytulnie urządzonym tarasie, powróciłam do pokoju. Nim wróciłam do łóżka, przeciągnęgnęłam się jeszcze dla własnego komfortu, a następnie znów zanurzyłam się ciepłej kołdrze. Przysunęłam się do ukochanego i spojrzałam na niego. Jimin każdego dnia zachwycał mnie jeszcze bardziej, robił dla mnie jeszcze więcej, niż bym się tego mogła spodziewać. Ciągle mnie zaskakiwał swoim cudownym zachowaniem. Z każdym dniem czułam się z nim jeszcze lepiej, coraz bardziej kochałam jego towarzystwo. Wiedziałam, że ten wyjazd będzie wspaniały. Wiedziałam też, że nigdy to nie zapomnę, ponieważ miał być małym przełomem naszego związku. Byłam tancerzowi dozgonnie wdzięczna za każdą chwilę, którą poświęcał mojej osobie, za każdy uśmiech i wsparcie, które zawsze pomagało mi w trudnych momentach. Przez te dni zamierzałam mu się odwdzięczyć za to wszystko, co zdążył dla mnie zrobić. Planowałam sprawić, by jak najbardziej odpoczął, zapomniał o nieprzyjemnych stronach kariery. Pragnęłam, by przez te dni żył spokojnie, bez stresu i presji. Żywiłam nadzieję, że Jimin zaczerpnie dużo siły z tej podróży. Zależało mi na jego szczęściu i komforcie.

Jimin, śpiąc, wyglądał, jakby wcale nie był osobą, która ma setki zmartwień, która często chodzi ciągle zmęczona, a nawet wycieńczona. Jego idealana twarz bez większych niedoskonałości a także spokój jego snu, bardzo mnie cieszył. Chłopak miewał czasami problemy ze snem, co określał jako skutki życia w ciągłym stresie pod ogromną presją. Toteż miałam ochotę skakać ze szczęścia, wiedząc, że przy mnie zawsze dobrze sypia. Że śpiąc ze mną w swoich ramionach, zawsze jest wyspany. Cieszyłam się, że mogłam choć troszeczkę przyczynić się do poprawy jego samopoczucia. Pragnęłam, aby przez te dziesięć dni wyspał się porządnie.

attacked under the cover of darkness [Park Jimin] ✓Where stories live. Discover now