Cichy krzyk - Reylo ✔

By EsmeraldaLavoie

87.2K 5.9K 2.9K

Każdego dnia walczysz z potworami, które zamieszkały w twojej wyobraźni. Jednak najgorsze jest to, kiedy uświ... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Epilog

Rozdział XXX

1.9K 157 45
By EsmeraldaLavoie

Rey posłusznie przebrała się w swój nowy strój. Był on uszyty z bardzo przyjemnego materiału, przynajmniej lepszego, niż jej prawdziwe odzienie codzienne. Pierwsze lepsze szmaty, które łaskawie użyczył jej Plutt. Spięła jeszcze szybko swoje włosy i przejrzała się w nowym lusterku, które podarował jej droid. Wyglądała znośnie.

Dziewczyna zamknęła oczy i zaczęła intensywnie rozmyślać o Renie. Musiała go jakoś wezwać, a to był jedyny sposób. Miała nadzieję, że zadziała. Sama nie czuła się pewnie w Mocy, jednakże starała się z całych sił. Po chwili powróciła do niej negatywna energia. Zdenerwowanie. To mężczyzna musiał przesyłać jej wici Mocy. Rey otworzyła oczy, wpatrując się w drzwi. Wyprostowała się i starała uspokoić. Dzięki temu nie przestraszyła się, kiedy w nagłym momencie wrota uchyliły się z hukiem. 

- Jak śmiesz mnie wzywać? - Ren nadal stał w progu, nie zamierzając się ruszyć. Rey poczuła, że coś jest nie tak. Jednak co? Przecież dokładnie pamiętała pocałunek pomiędzy nimi. To nie mogła być złuda.

- Co się z tobą stało? Wczoraj byłeś inny - odpowiedziała i wykonała krok przed siebie. Kylo zmarszczył czoło, jakby zastanawiał się nad czymś.

- To, że uratowałem cię przed tym gnojem, nie znaczy, że coś do ciebie czuję - warknął i w końcu wkroczył pewnie do pokoju. - Gdyby nie to, że należysz do mnie, to bym o tobie nawet nie pomyślał. 

Rey zdębiała. Próbowała poukładać informacje w swojej głowie, jednak miała ich za wiele. Wszystkie do siebie nie pasowały. Wszystkie się wykluczały. 

- Ale... powiedziałeś, że mnie kochasz - wyszeptała, a w jej oku błysnęła łza. Ben pochylił głowę i prychnął.

- To ty kleiłaś się do wszystkiego po tych tabletkach, którymi nafaszerował cię Hux. Przez cały wieczór zdążyłaś wyznać miłość lekarzowi z pięć razy, a mi trzy. Nie wiem, co sobie myślisz, ale mam nadzieję, że Najwyższy Przywódca to z ciebie wyplewi. - Jego głos był szorstki. Akcentował każdy wyraz, aż Rey przeszedł dreszcz po plecach. Odwróciła się do niego tyłem i objęła się w ramionach.

- Nie... - jęknęła. Czuła się oszukana, wykorzystana. Jej warga zadrżała, jednak nie chciała się poddawać. Zamknęła oczy, skupiając się w sobie. Ren w jednej chwili wyczuł Moc. Jednak nie taką zwykłą. To była potężna Moc, która byłaby w stanie rozsadzić cały Niszczyciel. Wróciła. Cofnął się o krok, wciąż przyglądając się zamyślonej dziewczynie. Ta z każdą chwilą przybierała na sile. Stała się bombą. Jeden niewłaściwy ruch i wybuchnie, pochłaniając życia tysiącom istnień. Kylo wiedział, że sytuacja robi się niebezpieczna. Zdziwiła go jednak potęga Rey. Jak w takim małym i kruchym ciele mieściła się tak ogromna Moc?

Rey otworzyła oczy, a napięta aura nagle opadła. Renowi spadł kamień z serca. Nic się nie stało... chyba. Rey nadal stała odwrócona, jednak uśmiechnęła się pod nosem.

- Kochasz mnie - powiedziała, czego Ren nie zdołał usłyszeć. Był taki roztrzęsiony, że kolejne co zrobił, to zabranie Rey na spotkanie z Przywódcą, który zdążył już przybyć do swojego pałacu na planecie, przy której znajdował się Niszczyciel. 

Wyczuł go.

*

Finn otrząsnął się. Ruch Oporu! Rozwiązaniem był Ruch Oporu! Podskoczył z posadzki, podniósł niską kobietę i zakręcił nią w koło.

- Tak! To ja! Finn! Hah! - Krzyczał, a Maz uśmiechnęła się. - Dziękuję! Ja, Finn! A nie FN 21-87! Dziękuję! - Pocałował kobietę w czoło i postawił ją z powrotem na ziemi. Już miał wybiec, jednak przystanął w progu i odwrócił się. Kanata nadal wpatrywała się w niego z ogromnym uśmiechem na ustach. - I niech Moc będzie z tobą. - Skinął głową.

Finn ponownie zaczął biec. Cieszył się. Odzyskał pamięć! Nie wiedział, jak starsza kobieta to uczyniła, jednak już się to nie liczyło! Przecież tylu ludzi próbowało mu pomóc... ale nieważne! Musiał iść do przyjaciela, Poe Damerona. Chciał poinformować, że Rose jest szpiegiem. Cały Ruch Oporu musiał się dowiedzieć o Tico, próbującej wbić im nóż w plecy.

Przystanął i zdębiał, kiedy dostrzegł parę siedzącą przy ognisku. Rose opierała się o ramię Poe'go, zaś ten o jej głowę. Trwali oni w ciszy, przyglądając się płomieniom. Wokół chodziły jedynie Ewoki i co poniektórzy rebelianci. Finn'owi stanęło serce. Czy jego przyjaciel się... zakochał?

Kiedy powoli się do nich zbliżał, gałązka złamała się pod jego stopą. Pilot od razu się odwrócił i uśmiechnął serdecznie do przyjaciela.

- Och, Finn. - Mrugnął, wskazując machnięciem głowy na dziewczynę obok niego. Jego wzrok mówił "zobacz jaką zdobycz udało mi się złowić". Czarnoskóry uśmiechnął się sztucznie i zerknął na zmieszaną Rose, która od razu odwróciła wzrok. Finn postanowił, że nie ujawni jeszcze jej sekretu. Nie chce łamać przyjacielowi serca. Porozmawia z nią później, aby sama przyznała się do wszystkiego. Wtedy poniesie odpowiednią karę... To będzie najlepsze rozwiązanie.

*

Ren szedł pewnie przed siebie. Nie dawał po sobie wyczuć ani strachu, ani słabości. Wiedział, że to wszystko w końcu musiało się zdarzyć.

Zdziwiło go to, że Snoke wybrał sobie planetę Mustafar. Cóż, już i tak znajdował się na nim stary zamek, który jedynie przemienił na własny użytek. Kylo podążał czarnymi korytarzami, które zdobiły czerwone kamienie. Były one jedynym źródłem światła w pałacu.

Ren kroczył jako pierwszy. Za nim szła grupa szturmowców, składająca się z około piętnastu żołnierzy. Ostatnia szła Rey, przerażona tym, co się zaraz wydarzy. Poczuła gulę w gardle, kiedy wojsko się zatrzymało. Wyjrzała ponad ich głowy i dostrzegła wrota. Wyczuwała zło. Wyczuwała Ciemną Stronę. Wyczuwała Snoke'a. Żołnierze rozstąpili się, otwierając przerażonej dziewczynie drogę do drzwi. Ta rozejrzała się i niepewnie zaczęła kroczyć w  stronę Rena, który nieprzerwanie na nią patrzył.

Stanęła u jego boku, a wrota zaczęły się unosić. Zadrżała jeszcze bardziej. Dziwna siła odebrała jej mowę oraz zdolność kontrolowania ciała. Czuła pot na czole. Jej oddech dało się słyszeć na końcu długiego korytarza. Jej powieki nienaturalnie drgały. Zacisnęła mocno zęby, kiedy w końcu dostrzegła pomieszczenie.

Była to średniej wielkości sala, w której dominowała czerń. Oświetlała ją jedynie czerwień, płynąca z dolnej części ściany. Ren popchnął Rey, a ta zaczęła kroczyć po mostku nad przepaścią. Nigdy nie zapomni tego widoku.

Najwyższy Przywódca Snoke siedzący na swoim tronie w samym centrum sali pod ścianą. Przyodziany był w złote szaty, które w pomieszczeniu pełnym ciemnych kolorów znacząco się wyróżniały. Pochylał się, trzymając mocno fotel dłońmi. Wyglądał, jakby próbował przyjrzeć się wchodzącej parze. Obok jego tronu ustawieni byli kolejno gwardziści, którzy strzegli swojego przywódcę. Po każdej z jego stron stało po pięciu mężczyzn, ubranych w czerwone szaty, zakrywające ich twarze. Z prawej strony, bliżej mostka, stał Hux, wzrokiem wbitym w przywódcę. W jednej chwili odwrócił się i spojrzał morderczo zerknął na Rey.

Dziewczyna przypomniała sobie wczorajszy wieczór i wzdrygnęła się. Jak on śmiał jeszcze na nią patrzeć? Uśmiechnęła się, kiedy dostrzegła, że na głowie posiada opatrunek. Szkoda, że Ren go wtedy nie zabił. Wyświadczyłby jej przysługę.

- Witajcie. - Pomimo, że słowa były wypowiedziane szeptem, rozległy się po całej sali. Rey wstrzymała oddech. Jego głos był śliski i pełny jadu. Niczym syk węża. Zmarszczyła brew, kiedy dostrzegła, że Kylo klęka.

- Mistrzu - zwrócił się do Przywódcy. Rey niepewnie spojrzała na generała, który ze zmrużonymi oczami przyglądał się Snoke'owi. Dziewczyna w jednej chwili poczuła na swoim ciele dotyk Ciemnej Strony. Upadła na kolana i warknęła z bólu.

- Czyżby twój mistrz nie nauczył cię klękać przed Przywódcą? - Zapytał ironicznie Snoke, trzymając przed sobą dłoń, którą zmuszał Rey do posłuszeństwa. Mówił on bardzo wolno, jednakże wciąż tak samo upiornie.

- On. Nie. Jest. Moim. Mistrzem. - Warknęła, stawiając opór. Starała się odzyskać władzę nad własnym ciałem, jednak na próżno. Nie potrafiła ona dobrze używać swojej Mocy. Nikt jej tego nie nauczył. Bez nauczyciela była bezsilna. - Nikt. Nim. Nie. Jest.

- Najwyższy Przywódco - przerwał Kylo, wstając. - Moc w niej jest silna. To ona przywróciła mnie do życia! - Opowiedział, starając się utrzymywać kontakt wzrokowy z mistrzem. Było to jednak bardzo ciężkie, ze względu na jego mrożące krew w żyłach źrenice. Hologram tego nie odzwierciedlał, a już zdążył się do niego przyzwyczaić. Jako zwykła poświata był zdecydowanie mniej przerażający.

- Posłużyła się do tego Jasnością - odpowiedział, gładząc się po brodzie. Kylo zacisnął zęby. Przewidywał, że Snoke użyje tego argumentu. - Z tego, co poczułem, to ty także się nią zaraziłeś. - Przywódca porównał Jasną stronę z chorobą. Dla niego była to przypadłość, którą dało się wyleczyć. Spróbowałby się tego podjąć na zbieraczce złomu, jednak musiał mieć sensowne powody do zatrzymania jej w ich zakonie.

- Najwyższy Przywódco, czy nie możemy jej po prostu zgładzić? Wygląda na to, że nic jej już nie przekona, a sama jest nieobliczalna i niebezpieczna. - Wtrącił się Hux, niepewnie spoglądając po gwardzistach. Nie czuł się przy nich bezpieczny, a zwłaszcza wtedy, kiedy sprzeciwiał się Przywódcy. Snoke zaśmiał się chłodno. Jego rechot rozbrzmiał echem w wielkiej sali, a dreszcz przeszedł nawet Kylo. To nie wróżyło nic dobrego.

- Och, generale - wyszeptał mężczyzna na tronie, opierając się. - Boisz się jej. Boisz się, że zemści się na tobie za wczorajszy wieczór, jeśli już opanuje swoją Moc.

Hux zbladł. Poluzował swój kołnierz i przygładził włosy. Miał nadzieję, że Przywódca o tym nie wiedział... a jednak dowiedział się. Armitagr postanowił siedzieć już cicho. Zerknął jedynie na Rey, która patrzyła na niego czystą nienawiścią. Chciała go unicestwić. Marzyła o jego śmierci.

- Dobrze, dobrze. Wyzwól w sobie Ciemną Stronę Mocy. - Na twarzy Snoke'a pojawił się blady uśmiech. Dziewczyna opamiętała się w jednej chwili. Postanowiła przestać myśleć o najmniejszej rzeczy czy uczuciu. Starała się zamknąć swój umysł, aby nikt nie miał do niego dostępu. Nawet ona sama.

W jednej chwili wrota otworzyły się, a do pomieszczenia zaczęli wkraczać kolejno Rycerze Ren. Kylo jedynie się wyprostował, zaś Hux skrzywił na twarzy. 

Kolejni chorzy psychicznie, pomyślał rudowłosy. W jednej chwili rycerz idący na czele przystanął i wyciągnął dłoń ku generałowi. Ten zaczął się dusić. Odruchowo chwycił się za szyję, jednak i tak zawisnął w powietrzu.

- Co powiedziałeś? - Zza jego maski, przypominającą trochę tę Kylo, rozbrzmiał zmechanizowany, niski głos. Przywódca powstał gwałtownie.

- Coot Ren! - Wrzasnął, machając ręką. Postać w masce wyleciała za most, trzasnęła o ścianę i poleciała w dół. Hux padł na podłogę, finalnie oddychając. Rycerze Ren bez słowa zaczęli ponownie kroczyć, ustawiając się po obu stronach sali. Było ich ośmiu... chociaż teraz już tylko siedmiu. - Jak ja nienawidzę nieposłuszeństwa.

Generał powstał z podłogi i poprawił swój mundur. Rey stała wmurowana, przypatrując się ze zdziwieniem przybyłym gościom. Każdy z nich miał inny kostium oraz maskę. W dłoniach dzierżyli oni miecze. Większość z nich posiadała tylko jedną klingę, a reszta co najwyżej dwie. Trzy posiadał jedynie Kylo Ren, który był mistrzem całego zakonu. W tym momencie wyróżniał się od nich również brakiem maski na twarzy.

Przemyślenia Rey przerwał ból w klatce piersiowej. Jakby w jedynym momencie jakieś ciało obce zablokowało jej układ oddechowy. Próbowała nabrać powietrza, jednak bezskutecznie. W następnej chwili oderwała nogi od ziemi. Lewitowała. Ciemna Strona oplatała ją od zewnątrz. Czynił to sam Snoke.

Kylo zerknął na swojego mistrza, zastanawiając się, co dokładnie zamierza zrobić. Wymazać pamięć? Zobaczyć wspomnienia? Zadać dziewczynie ból? Na ostatnie pytanie się wzdrygnął. Przecież on sam i tak zadał jej wiele cierpienia. Pożałował swoich czynów, jednak miał nadzieję, że jego ukochana wyjdzie z tego cało. 

Przez jego ciało przeszedł dreszcz, kiedy usłyszał cichy pisk dziewczyny. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. Krzyk dziewczyny był jego udręką. Chciał odwrócić od niej swój wzrok, jednak nie mógł pokazać reszcie zakonu, że jest słaby. Z wyższością przypatrywał się lewitującej dziewczynie, która płakała z bólu.

- Wypełnij swoje... przeznaczenie. 

Continue Reading

You'll Also Like

63.9K 3.3K 13
Tytuł oryginału: Beauty and the Beast: A Dramione Story Autor oryginału: HufflepuffMommy Autor tłumaczenia: Arcanum Felis Zgoda na tłumaczenie: jest ...
70.6K 2.5K 42
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
8.3K 401 19
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
55.8K 3.1K 109
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...