Zagubiona | Ninjago

By Cat2996

127K 8.7K 7.4K

Zwyczajna dziewczyna pewnego dnia wychodząc z domu, przypadkiem odkrywa portal do innego wymiaru, który późni... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Przepraszam
Rozdział 9
Arcydzieło
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Ciekawe
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
info
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Niestety nie rozdział :c
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Hej?
Powrót?

Rozdział 26

2.3K 182 213
By Cat2996

Biegłam najszybciej, jak się da w stronę statku, a za mną, ledwo mnie doganiając, Lloyd, co przecież było dziwne, bo nigdy nie miałam dobrej kondycji. Zawsze po przebiegnięciu choćby jednej minuty nie mogę złapać oddechu, a tu taka niespodzianka. Czułam się trochę, jak w grze Need for Speed, tylko bez samochodu.

Darowałam sobie pukanie do drzwi i z dużym zamachem otworzyłam pokój mistrza.

Ja czasem nie myślę! Co, gdyby Wu obściskiwał się z Misako? Lloyd przecież przybiegł razem ze mną! Gdyby to zobaczył... o matko, nawet nie chcę wiedzieć.

To by była Lloydokalipsa.

Albo Lloydomargedon.

W sumie, Garmadon - Armagedon. To prawie to samo. Nie dziwię się, że ma takie, a nie inne nazwisko.

- Rye?- spytał zdziwiony staruszek, nalewając sobie właśnie herbaty do kubka.-Wpadłaś tu, niczym wzburzone morze. Stało się cokolwiek złego?- Upił jej łyk, patrząc w moją stronę wyczekująco.

Dopiero teraz w wejściu pojawił się czerwonooki, który ciężko dysząc, oparł się o ścianę.

- Jakoś wcześniej nie wspominałaś o swoim turbo przyspieszeniu.

- Sama nie wiedziałam, że je mam - odparłam, wzdychając.- Mistrzu, chodzi o to, że... dobra, może inaczej - przerwałam na chwilę, myśląc, jak ubrać to w słowa.- Czy to możliwe, żeby w waszym świecie człowiek posiadał dwie moce naraz?- zadałam w końcu to pytanie, marszcząc przy tym obydwie brwi.

Sensei zamarł na chwilę, jednak niedługo po tym odstawił herbatę na stolik obok i wstał, by móc odejść kilka kroków dalej.

- Czyli to prawda...

Był odwrócony do nas tyłem. Mimo to oczami wyobraźni widziałam jego zamyśloną minę.

- Może jaśniej?- zapytałam, przez co spotkałam się z karcącym spojrzeniem chłopaka, dlatego też w odpowiedzi przewróciłam oczami.- Nie chcę być niemiła, mistrzu, ale nie lubię naciągania w bawełnę.

Choć sama to robię.

Bardzo logiczne.

Starzec westchnął, odwracając się do nas w tej samej chwili. Mogłam zobaczyć jego wzrok z odrobiną smutku.

- Jesteś wybrańcem, Rye.

Już po raz drugi w trakcie tej wizyty zmarszczyłam brwi.

- Co?- zapytałam krótko.- To Lloyd nim jest, nie ja - Wskazałam kciukiem na z deczka zdziwionego całą sytuacją zielonego ninja, który wzrok utkwiony miał w swoim stryju.

- Od dawna istniała legenda o osobie posiadającej dwie moce, które zgrają się w całość... między którymi panować będzie równowaga - mówił, jednocześnie głaszcząc swoją brodę.- Ludzie mało co w to wierzyli, uważali to za bajkę dla dzieci... najwidoczniej byli w błędzie.

Wciąż nie mogłam przyjąć tego do świadomości, dlatego nieobecnym wzrokiem błądziłam po podłodze. Spojrzałam na mistrza i zaczęłam kręcić głową.

- Bardzo dziękuję, ale ja się z tego wypisuję - stwierdziłam pewna swojej decyzji.- O, zrymowało się, to oznacza przeznaczenie - Zauważyłam, pstrykając palcami.

Odwróciłam się do wyjścia z zamiarem opuszczenia tego pokoju.

- Gdy przyszłaś do herbaciarni, już to podejrzewałem. Czuć w tobie potężną moc (Niczym w Star Wars) - Słowa Wu powstrzymały mnie od chwycenia za klamkę.

Z powrotem stanęłam tak, że miałam widok na Wu.

- Wiedział mistrz?- zapytałam nieco zawiedziona tym faktem, jednak nie spotkałam się z odpowiedzią.- No super! Jestem jakimś wybrańcem i nawet o tym nie wiem. Ciekawe, co by było, gdybym w ogóle nie dotknęła tego drzewa. Hm?- Posłałam mu gardzące spojrzenie.

Teraz już nawet się nie zastanawiałam i wyszłam, zamykając drzwi z głośnym trzaskiem.

Myślałam, że jestem jakąś częścią tej drużyny... bo w końcu ćwiczyłam tak, jak oni, miałam moce tak, jak oni, pochodziłam z tego samego wymiaru, co oni. Ten starzec najwidoczniej nie postrzega tego w taki sam sposób. Jak można zachować coś tak ważnego w tajemnicy? No kurde.

Zła i oburzona wypuściłam powietrze nosem, idąc przed siebie. Gdy poczułam czyjąś rękę na ramieniu, natychmiast stanęłam w miejscu. Moim oczom ukazał się Lloyd.

- Rye, wszystko w porządku?- zapytał.

Odwróciłam głowę w przeciwną stronę.

- Chcę być sama - burknęłam, niczym pięciolatek.

Ten odpowiedział cichym śmiechem.

- Jesteś pewna? Nie chcę, żebyś zrobiła coś głupiego.

- Och, wiesz, że to nieuniknione - powiedziałam, jakby to było oczywiste.- Poradzę sobie, po prostu chcę przemyśleć tą... sytuację - Mówiąc to, skrzywiłam się delikatnie.

Chłopak tylko kiwnął głową potwierdzająco, więc ruszyłam dalej.

*
- Dlaczego, gdy wszystko się układa, to nagle musi się spieprzyć?- odezwałam się sama do siebie, ciskając kamykiem w stronę strumyka.

Chwyciłam następny, trochę większy, który również wylądował w wodzie, tworząc głośniejszy plusk od poprzedniego. Chcąc się wyżyć, zaczęłam szukać czegoś bardziej odpowiedniego.

Moją uwagę przykuł nie za duży głaz.

Był wprost idealny.

- Chodź do mnie, mój piękny - szepnęłam, podchodząc bliżej.

Jezusie, przecież ja nawet do żadnego człowieka tak nie mówię.

Czas zacząć się leczyć.

Złapałam za kamień i, o dziwo, udało mi się go podnieść. No, ale nie oszukujmy się, nie był jakimś wielkim wyzwaniem. Jego wielkość była porównywalna z wielkością mojej głowy.

Wzięłam zamach i z całej siły rzuciłam owym głazem w mój cel. Plusk był tak wielki, że ochlapał moje buty, co wcale mnie nie uszczęśliwiło.

Jęknęłam głośno ze zrezygnowaniem i rzuciłam się na trawę. Przymknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech świeżego powietrza. Zaczęłam słuchać śpiewu ptaków, szeleszczących liści drzew pod wpływem podmuchów wiatru. Trawa była taka miękka oraz śliska...

Chwila, nie padało od kilku dni.

Podniosłam powieki, a moim oczom ukazał się wąż, którego, jakby nigdy nic, trzymałam w ręce.

- BOŻE DROGI, NIE ZJADAJ MNIE!- krzyknęłam przerażona, puszczając stworzenie i odsuwając się jak najdalej było to możliwe.- JESTEM ŻYLASTA!

Nie tak chcę zginąć!

- Ussssspokój się, nie zjem cię, ludzkie dziecię.

- No to kamień z serca, bo... chwila - Zmarszczyłam brwi.- ty się odezwałeś?

Teraz zwierzę wyglądało na zdziwione... albo szczęśliwe. Nie wiem, nie ma brwi, trudno odczytać emocje z jego twarzy. Zresztą, nawet takowej nie posiada.

- Ty mnie rozumiesz?- spytał wąż, po czym postanowił się zbliżyć.

- Ty mówisz - powtórzyłam już uspokojona.

- Każde zwierzę mówi, nawet ta mrówka - Wskazał główką na małego insekta, którego dopiero teraz zauważyłam.

Dotąd wędrujący gdzieś robaczek zatrzymał się i popatrzył w naszą stronę.

- Ja tylko idę do pałacu zanieść listek dla mojej królowej. Nie mieszajcie mnie w to.

Mrówka poszła dalej, a ja przeniosłam zdziwiona wzrok na węża.

- O-OK?- mruknęłam nieco niepewnie.- Czuję się dziwnie.

- Znałem tylko jedną osssssobę, która rozumiała mowę zwierząt - oznajmił gad, przykładając koniuszek ogona do podbródka, o ile tak mogę to nazwać i zaczął się nad czymś zastanawiać.- tylko ona potrafiła mnie wysssssłuchać.

- Podaj imię, będzie szybciej - Zaproponowałam.

- Ów misssstrzyni zwała się Asssstia.

W zachwycie wzięłam gwałtownie powietrze i zniżyłam się do poziomu stworzenia, z którym aktualnie rozmawiałam.

- To moja mama! Znałeś moją mamę!- pisnęłam podekscytowana.- Hahaha, ale czad!

- Jesteś tak blisssssko, że widzę dokładnie twoje dziurki od nossssa.

- Sorki - Przeprosiłam i oddaliłam się na tyle, aby mój rozmówca miał swobodną przestrzeń.

- Czyli jessssteś jej córką. Imponujące - Pokiwał główką.

- Masz jakieś imię?

- Natrix, moja droga.

- Rye - Przedstawiłam się.

Podałabym mu rękę, ale żadnej nie ma.

- Opowiesz mi coś o moich rodzicach?- zapytałam z nutką nadziei, a ten popatrzył na mnie, mrużąc oczy.- Nie miałam okazji ich poznać... pochodzę z innego wymiaru i... długa historia - wyjaśniłam na swój sposób, czyli tak, że pewnie się nie połapał.

- Dlaczego by nie?

Zwierzę wykrzywiło pyszczek, co wyglądało mi na uśmiech i zaczęło mówić.

Napisałam rozdział!

Głupio mi się przed wami tłumaczyć (znowu) bo, huh, sama nie jestem z siebie dumna.

Tak się czuję: qancbdbckamlewvkpjcmdkl.

Ostatnio trochę dużo dzieje się w moim życiu (no bo co może powiedzieć nastolatka?). Nie dość, że testy gimnazjalne razem z bierzmowaniem zwaliły mi się na łeb, to... sama nawet nie wiem, jak to opisać, po prostu od jakiegoś czasu moje emocje są jakieś wymieszane i mam wrażenie, że na wszystko, co przeżywam patrzę gdzieś z boku.

Dopadła mnie egzystencjalna pustka, tyle powiem.

Nawet ta notatka wydaje mi się jakaś chaotyczna.

Boże, dopomóż.

Pozdrawiam was i życzę, abyście wszyscy umieli żyć, bo ja już chyba nie umiem.

Ale oczywiście pisać będę dalej, jakżeby inaczej? Nie potrafiłabym sobie wyobrazić życia bez pisania.

No nic, trzymajcie się, do następnego 😘

Albo po prostu będę z wami pisać w komentarzach, bo to kocham ❤

Continue Reading

You'll Also Like

9.8K 526 22
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...
15.6K 587 45
Theodora Harrington to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo dawno temu w pogoni...
13.3K 987 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
9.3K 870 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...