Percy Jackson i córka Posejdo...

By wazonik

410K 25.2K 7.5K

Mimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił z... More

Zanim przeczytasz
PROLOG
1. Jak przez przypadek wyparowałam nauczycielkę matematyki
2. Koń by się uśmiał
3. Mój kumpel, koza
4. Pogadanka zza mgły
6. Tato mnie uznaje
7. Annabeth łamie regulamin
8. Houston, mamy misję
9. (Nie) tajemniczy gość
10. Ognisko i darmowa bójka
11. Julia Fart Castellan
12. Herbatka u Posejdona
13. Zmiana planów
14. Czas na wycieczkę
15. "Dobranoc, Ann"
16. Walka z wężonogim
17. Telefon do Wyroczni
18. (Nie)przyjaciel Luke'a
19. Sposób na sen i kilka słów o Annabeth
20. List od taty (Oczami Julii)
21. Nagły zwrot akcji (oczami Julii)
22. Pocisk miłości (oczami Annabeth)
23. Brutalna kradzież kołdry (oczami Annabeth/Julii)
24. Bliskie spotkanie z betonem (oczami Percy'ego)
25. Nowi przyjaciele (oczami Julii)
26. Tajemnica Adriana (oczami Julii)
27. Nowy tymczasowy dom (oczami Percy'ego)
28. Niefajna niespodzianka (oczami Annabeth)
29. Spotkanie z nosicielem prześcieradła (oczami Julii)
30. Odwiedziny Wężyka (oczami Percy'ego)
31. Bianka (oczami Julii)
32. Panienka (oczami Annabeth)
33. Serpens virum i śmiertelny lakier do włosów (oczami Percy'ego)
34. Łatwo ci mówić, Nico (oczami Julii)
35. Zmartwychwstaję (oczami Annabeth)
36. Chszoszcz brzmi... di immortales, ci Polacy są dziwni! (oczami Percy'ego)
37. Kolorowa strzykawka (oczami Percy'ego)
38. Irytujące koszykarki i rozmowa z Annabeth (oczami Julii)
39. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy (oczami Julii)
40. Próbuję zrozumieć Przepowiednię (oczami Annabeth)
41. Wybieramy imiona (oczami Percy'ego)
42. Reklamacja (oczami Julii)
43. Upiorna babka z muzeum (oczami Julii)
44. Rozmowa z ciocią (oczami Julii)
45. Robimy listę Rzeczy Bardzo Potrzebnych (oczami Annabeth)
46. Gorący pomnik (oczami Percy'ego)
47. Niemożliwe staje się możliwe (oczami Julii)
bonus. Kilka słów o mnie (oczami Nica)
48. Pizza czy kebab? (oczami Julii)
49. Powrót (oczami Annabeth)
50. Tato odwiedza Obóz Herosów (oczami Julii)
EPILOG
Nico w obozowym mundurku, czyli Julico w one-shocie
One-shot Julico #2
Niespodzianka » one-shot Julico #3
Żegnamy się - w pewnym sensie

5. Clarisse się wkurza

12.1K 742 338
By wazonik

Ze mną od początku było coś nie tak.

Siedząc na plaży, analizowałam całe moje życie. Podczas tych dwunastu lat miało miejsce wiele dziwnych wydarzeń, które nigdy nie zostały wyjaśnione.

Na przykład dzień, w którym ciotka Ella pierwszy raz miała odebrać mnie z przedszkola. Cieszyłam się jak nigdy, ponieważ były to moje urodziny, a więc razem miałyśmy iść na lody. Mimo że ciotka sprawiała wrażenie sztywnej i chłodnej – i właściwie najczęściej taka była – czasem wstępowała w rolę mamy i zajmowała się mną jak nikt inny.

Ciotka nigdy nie wyjaśniła mi, dlaczego w moim łóżeczku pojawił się wąż. Nie powiedziała też, dlaczego wszystkich dziwił fakt, że był martwy. Pamiętam, że był zielonym dziwactwem, które mnie interesowało. Wzięłam go do rąk, i... Chyba nikt by się nie dowiedział o przedszkolnym gościu, gdyby jedna z przedszkolanek nie podniosła alarmu.

Szłam z Drakiem, synem Hermesa, na obiad. Chłopak próbował mnie rozbawić, ale mu nie wychodziło. Nie byłam osobą, którą śmieszyły durne żarty i głupie miny.

— Czemu jesteś zdołowana? — spytał zdezorientowany. — Jesteś heroską, córką jednego z Olimpijczyków, powinnaś się cieszyć!

— Ale się nie cieszę! — odpowiedziałam. — Nie pomagasz, uwierz.

Drake spochmurniał.

— Głodny jestem. Chodź szybciej.

Weszliśmy do pawilonu jadalnego i usiedliśmy do stołu Hermesa. Zamówiłam spaghetti i sok pomarańczowy i od razu zabrałam się do jedzenia. Wszystko było pyszne. Zastanawiałam się, kto tak świetnie gotuje.

Obiad upłynął nam w miłej atmosferze. Był śmiech, rozmowy, nawet doszło do bitwy na żarcie między Carlem a Mikiem. Pomyślałam, że jak mój boski rodzic mnie uzna i nie będzie to Hermes, to wszystko się skończy.

Wstałam bez słowa od stołu i udałam się na plażę. Usiadłam na ciepłym już piasku i wpatrywałam się w ciemną taflę wody. Odpłynęłam myślami do domu w Nowym Jorku. Mimo ciężkiego życia lubiłam go. Tęskniłam za spokojem; wtedy nie musiałam się martwić, czy następnego wieczora położę się spać w jednym kawałku.

Podskoczyłam gwałtownie w miejscu, kiedy poczułam dotyk kurtki lotniczej na moim udzie.

— Cześć — powiedział Nico, siadając obok mnie.

— Następnym razem ostrzegaj mnie, bo zejdę na zawał! — syknęłam mu w twarz, chyba przesadzając z jadem w głosie, bo chłopak się odsunął.

— Daj spokój — szepnął. — Pogadać chciałem.

— O czym? — zapytałam, nadal wściekła.

Nico odchrząknął.

— Chciałbym cię poznać — odpowiedział, wbijając wzrok w piasek. — Mam wrażenie... że skądś cię znam.

Odwróciłam wzrok. Widać nie tylko ja miałam wrażenie, że już wcześniej się poznaliśmy.

— Jestem Julia Castellan — zaczęłam. — Mam dwanaście lat i mieszkam w Nowym Jorku, na Manhattanie z ciocią po rozwodzie. Lubię pływać, siedzieć w parku, ogólnie na zewnątrz. Mam ADHD i prawdopodobnie dysleksję. Od dwóch dni w Obozie Herosów.

— Nico di Angelo — zaczął chłopak. — lat....yyyy... szesnaście, syn Hadesa. W Obozie Herosów od czterech lat. Moja siostra, Bianca, umarła na pierwszej misji, jako Łowczynia Artemidy. Moją rodziną jest przyrodnia siostra Hazel, córka Plutona, czyli rzymskiego odpowiednika Hadesa. Lubię ciemne kolory i samotność. Z resztą i tak nikt nie przepada za moim towarzystwem...

— Dlaczego "yyyy... szesnaście"? — spytałam.

— Urodziłem się przed II wojną światową, a potem przez siedemdziesiąt lat byłem przetrzymywany w kasynie Lotos, gdzie praktycznie pozbawiono mnie wspomnień.

— Och.

Czułam się bardzo dziwnie, słuchając historii życia Nica di Angelo. Była bardzo dziwna i tajemnicza – z resztą jak on sam.

— Dlaczego myślisz, że nikt nie przepada za tobą? — pytałam dalej.

— Jestem synem Pana Śmierci. To dobry powód, by trzymać się ode mnie z daleka.

— Ja lubię twoje towarzystwo — powiedziałam, zanim zdążyłam się zastanowić.

Nico spojrzał na mnie z ukosa, z nadzieją w oczach, która zaraz przerodziła się w rozbawienie.

— Niezły żart, serio — powiedział, a mnie zrobiło się głupio.

— Mówię serio — zapewniłam go z powagą w głosie, przez którą musiał mi uwierzyć, bo się uśmiechnął.

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, a Nico zachował się tak samo. W końcu chłopak odchrząknął i powiedział:

— Obozowicze się na nas patrzą.

Spojrzałam za siebie i faktycznie, przypatrywało nam się kilku nastolatków. Zastanawiałam się, o co może chodzić. Jeszcze kilka chwil temu wszyscy zachęcali mnie, żebym poznała nowych ludzi w obozie.

— Nie macie niczego innego do roboty? — krzyknął Nico w ich stronę.

W odpowiedzi wszyscy wybuchnęli śmiechem.

— Uważaj, Julio. Przyroda nie za bardzo lubi się z Nico! — odkrzyknęła jakaś dziewczyna z tłumu.

— Doprawdy, zabawne  — odparł Nico i wstał, pociągając mnie do góry ze sobą. — Chodź już — powiedział do mnie i ruszyliśmy do swoich domków.

— A wy gdzie, kochaniutcy? — zapytała Clarisse, zatrzymując nas wpół kroku. — Chejron robi ognisko, na którym mają być wszyscy. — Ostatnie słowo wypowiedziała dobitnie.

— Nie obchodzi mnie to — odpowiedział jej Nico. — Idę spać, jestem zmęczony.

Brunetka parsknęła.

— Czym? Towarzystwo tej ofiary losu cię tak męczy? Nie dziwię ci się.

— Jeszcze jedno słowo na jej temat — wysyczał chłopak — a obiecuję ci, że jeszcze dzisiaj trafisz do szpitala. Jeśli nie wyleczą połamanych kości, to może chociaż przerośnięte ego?

— Słodko, di Angelo — zaśmiał się jakiś chłopak. — Pasujecie do siebie, oboje jesteście żałośni. A nie, przepraszam. Zapomniałem, że jesteś...

Nie dokończył, bo Nico przyłożył mu w twarz.

Że jest....?

— Ogarnij się, di Angelo! — wrzasnął poszkodowany. — Chcesz wylądować u Chejrona na dywaniku?!

— Mam ci powiedzieć, gdzie to mam, czy sam się domyślisz? — odpowiedział Nico i odszedł, zostawiając mnie samą z bandą Clarisse.

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie złośliwie i powiedziała:

— Pamiętaj, kochana, że na szacunek w obozie trzeba sobie zasłużyć. Twoje nazwisko nic nie znaczy.

Miałam ochotę się zaśmiać, gdy poczułam coś na kształt żalu. Właściwie nie powinno mnie to obchodzić. Nie sądziłam po prostu, że w miejscu, które według jednych było wspaniałe, według drugich miało więcej ciemnych stron niż tych jasnych.

— Sądziłam, że jesteśmy rodziną? — zapytałam uważając, by to pytanie nic nie sugerowało. — Nico jest członkiem mojej rodziny. Tak samo, podobno, jak wy.

— Jasne. — Znów prychnęła. — Taki kit mogą sobie rozpowiadać Jackson albo Annabeth. Prawda jest inna, kochana.

Wkurzyłam się nie na żarty.

Przypomniałam sobie, że we włosach mam moją wsuwkę. Mogłabym ją teraz wyciągnąć i pokazać tej zołzie, gdzie jej miejsce. Hmmmm....

W jednej chwili moja spinka zamieniła się w spiżowy miecz, wywołując przerażenie w oczach dziewczyny, kiedy znalazł się przy jej szyi. Bezcenne.

— Posłuchaj, kochana — zaczęłam, mając nadzieję, że ciężka broń nie wysunie mi się nagle z ręki. Obawiałam się, że mogłoby się to skończyć nieprzyjemnie dla nas obu — następnym razem znajdź sobie inny obiekt do wyśmiewania się, bo nie wiesz, kto jest moim boskim rodzicem. Ja wiem, a jak mnie wkurzysz, to możesz źle skończyć. Zrozumiałyśmy się?

—C-co? — Zaczęła się jąkać. — Ty mi grozisz? TY grozisz MNIE?

Nie miałam pojęcia, skąd znalazło się we mnie tyle odwagi. Zwykle nie podskakiwabym Clarisse, bo nie chciałam trafić do szpitala. Ale zdenerwowała mnie, a moje ADHD spotęgowało to. Nie mogłam też zrozumieć, jak może bezpodstawnie mnie oceniać. Ani nikogo innego.

— Tak — odpowiedziałam twardo. — Chyba nie chcesz zostać wyeliminowana z bitwy o sztandar przez dwunastolatkę, prawda?

Przełknęła ślinę. Odepchnęła mnie od siebie, rzuciła do swojej bandy "Idziemy" i odeszła. Uznałam, że mam dużo szczęścia. Może nawet więcej niż rozumu.

Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.

— Nieźle, Castellan — usłyszałam za sobą i gwałtownie się odwróciłam.

Stał za mną Percy. Wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego.

— O co ci chodzi? — zapytałam chłodno.

— Gratuluję odwagi, serio. Jakoś ostatnio nie było chętnego, żeby podskoczyć Clarisse. Teraz będziesz miała z nią ciężko, obiecuję ci.

Założyłam ręce na piersiach.

— Wolę, żeby wiedziała, że nie zamierzam jej pozwalać na coś takiego. To niesprawiedliwe. To nie moja wina, że tchórzysz, dając jej traktować innych w ten sposób.

— Ja tchórzę, powiadasz? — Przybliżył się. — Nie jestem głupi, Julio. Wiem dokładnie, do czego jest zdolna La Rue. Lubię ją wkurzać, ale nie przed bitwą o sztandar. Tobie też to polecam. Jest, ekhm, trochę nieogarnięta i łatwo ją obrazić, a stąd nietrudno o siniaki. Lepiej, żeby się nie zorientowała, że ją obrażasz, bo w ciągu tygodnia wylądujesz w szpitalu. Jutro jest bitwa o sztandar....

— Zrozumiałam — ucięłam. — Do zobaczenia jutro, Percy.

Odeszłam i kątem zauważyłam, że Percy wzrusza ramionami i kieruje się do domku Posejdona, zapewne by przygotować się na ognisko. Wtedy podeszła do niego Annabeth i chłopak ją pocałował. Czyli oni ze sobą chodzą? Nieźle, nikt mi nie powiedział. Oddaliłam się od nich i weszłam do pustego domku Hermesa. Położyłam się i od razu zasnęłam, nie zważając na obowiązkowe ognisko.

Continue Reading

You'll Also Like

10.5K 292 35
Jak każde inne zodiaki. Śmieszne sceny i postacie. Głównie będę bazować na Avengers'ach, ale może kilka będzie dotyczyć X-Men'ów, Strażników Galktyk...
28.7K 1.8K 50
Zapraszam serdecznie ❤️
2.3K 100 17
Ciemność i mrok czy sielanka i zwyczajne życie. Lepiej żyć sprawiedliwe i dobrze, ale ukrywać i dusić w sobie prawdziwe ja? Czy może dać się ponieść...
13K 645 26
Poznajcie Cruz - czy też jak się teraz do niej zwracają, "Kopenhagę". Miała czternaście lat, gdy brała udział w napadzie na Królewską Mennicę w Hisz...