Rozdział 11: Zły pomysł

326 19 0
                                    

Kobieta o długich rudych włosach przemierzała korytarze szkoły w kierunku Wielkiej Sali. Od spotkania z Malfoyami minął miesiąc. Przed opuszczeniem ich dworu zapytała o tajemniczego mężczyznę, jednak Narcyza nie miała pojęcia kim był nieznajomy. Z początku podejrzewała Severusa, jednak ojciec poświadczył, że mężczyzna pracował nad eliksirami do Skrzydła Szpitalnego. Juliet postanowiła odpuścić, choć ten taniec wydał jej się niezwykły. Prawdopodobnie już nigdy nie spotka czarnowłosego mężczyzny.

Dotarła do stołu nauczycielskiego i zasiadła na swoim standardowym miejscu. Mimo iż była tylko praktykantką, miała swoje miejsce wraz z innymi nauczycielami. Remus uśmiechnął się do niej przyjacielsko na co skinęła głową, podobnie jak pozostali nauczyciele. Jedynie Severus pozostawał obojętny.

Dumbledore poprosił wszystkich nauczycieli o zebranie się wieczorem w sprawie zbliżających się świąt i atrakcji z nimi związanych. Planował w tym roku niespodziankę dla uczniów i chciał podzielić się z nauczycielami swoimi genialnymi pomysłami.

Tym czasem przy stole lwa Hermiona siedziała pogrążona w myślach. Praca z Juliet dała jej nie tylko wiele niesamowitych możliwości, ale również zaczęła inaczej postrzegać życie i swoich przyjaciół. Harry i Ron również mieli osobistych trenerów, jednak ćwiczyli rzadziej i raczej niechętnie. Dziwiło ją ich zachowanie, doskonale zdawali sobie sprawę co działo się w Hogwarcie od początku ich nauki i mogło być gorzej, jednak żaden z nich nie brał pod uwagę takich możliwości. Jedynym zagrożeniem jakie dostrzegali był sam Syriusz Black. Juliet wyjaśniła jej swoje przypuszczenia i jej argumenty wydawały się młodej czarownicy prawdopodobne. Nie mógł tak naprawdę zdradzić Potterów, a to dawało jeszcze więcej pytań: kto to zrobił i czy czasami nie jest gdzieś blisko? Chciała dokładniej przyjrzeć się sprawie, ale obiecała kobiecie, że nie zrobi nic bez wcześniejszej konsultacji.
Zauważyła, że z każdym treningiem kobieta stawała się jej droższa. Czuła się przy niej niezwykle swobodnie i bezpiecznie. Juliet śmiała się z tego, że są połączone i Hermiona z dnia na dzień coraz bardziej się o tym przekonywała. Coraz szybciej przewidywała jej ruchy i sposób myślenia. W pewnym momencie złapała się na tym, że zaczyna nazywać ją przyjaciółką. Była jej bliższa niż Ginny, z którą od momentu treningów kontakt pogorszył się.
Chłopaki też tego nie rozumieli, śmiali się z jej zaangażowania i samej Juliet. Ron, mimo iż Juliet była bliska jego rodzinie, nie przepadał za kobietą. Natomiast Harry uparł się, że żadnemu Ślizgonowi nie wolno ufać, mimo że kobieta była córką Dumbledora. Zabawny w tej całej sytuacji był fakt, iż na obydwu chłopaków działało "przyciąganie". Mimo, że jej nie lubili, za każdym razem jak pojawiała się w pobliżu zerkali na nią z fascynacją. Juliet wyznała jej, że zauważyła zmiany u Hermiony i jej przyciągania. Z tego co mówiła z każdym dniem działanie na nią słabło dzięki czemu łatwiej było z nią pracować. 

Kolejną dręczącą ją sprawą była relacja z Draco. Hermiona zauważyła, że chłopak się zmienił. Dalej był męcząco arogancki i pewny siebie, jednak dostrzegła w nim też te dobre strony. Bywał prawdziwym dżentelmenem, zawsze służył radą a na dodatek był zaskakująco inteligentny.  Zdarzyło im się kilka razy rozmawiać przed wejściem do sali czy też w bibliotece i bardzo jej zaimponował. Ich relacja była na etapie znajomych, jednak nie odrzucała myśli, iż w przyszłości mogliby się zaprzyjaźnić. Oczywiście jej obecni przyjaciele twierdzili, iż jest głupia wierząc wrogowi i temu zakłamanemu Ślizgonowi, ale postanowiła ich nie słuchać. Już na przykładzie Snape'a, przekonała się jak bardzo są uprzedzeni.
Zerknęła w stronę stołu nauczycielskiego i uśmiechnęła się serdecznie do Juliet, na co ta zareagowała kiwnięciem głowy. Przy innych musiała być surowa i zimna, a przynajmniej taką maskę starała się zakładać w miejscach publicznych. Hermiona jednak widziała, że kobieta jest bardzo ciepłą osobą o wielkim sercu.

~*~

W pokoju nauczycielkom panował wielki gwar. Pomysł jej ojca wielu osobom nie przypadł do gustu. A zwłaszcza pewnemu Mistrzowi Eliksirów.

- Chyba zgłupiałeś na starość Dumbledor. Nie zgadzam się na żadne nadzorowanie durnego festiwalu świątecznego. Nic głupszego nie było?

- Ale mój drogi chłopcze, tu nie ma, czy się zgadzasz czy nie. To jest polecenie służbowe i nie przyjmuje odmowy. - Severus tylko prychną w odpowiedzi i usiadł jednym z foteli zdała od wszystkich.

- Profesorze czy takie zabawy nie odbywają się w miasteczku, po co urządzać je w szkole? - głos zajęła starsza nauczyciela Numerologii.

- Owszem, ale doskonale wiecie, że wielu uczniów nie może wyjść do miasta przed świętami, a zależy mi, aby każdy mógł doświadczyć wszystkiego co daje festiwal. Na tym kończę wszelkie dyskusje. Festiwal odbędzie się w ostatni weekend przed świętami. Teraz kwestia przygotowań. Każdy z was będzie odpowiadało za jakąś część wydarzenia. Podzielę was w pary.
Kiedy zaczął wymieniać pary i zadania, Juliet straciła ostatnią nadzieją, że ta cała zabawa to jakiś wielki żart. Jakby miała za mało pracy i bez tego. Kiedy doszło do niej doszła do wniosku, że koszmar dopiero się zaczyna.

- Juliet będziesz pracowała z Severusem. Zajmujecie się dekoracjami, mam na myśli wszystkie dekoracje wraz ze sztucznymi ogniami. Nie macie żadnego stanowiska, jednak do was należy przygotowanie wszystkich niezbędnych eliksirów, które mogą się przydać w razie komplikacji, oraz ewentualnego urozmaicenia zabawny.

- Teraz to przegiąłeś stary głupcze. Chyba nie myślisz sobie, że będę współpracował z tą podróbką wiedźmy, w dodatku, że wpuszczę ją do swojego laboratorium. Nie zgadzam się.

- Nie masz tu nic do powiedzenia Severusie. Wszystko już postanowione. Zaczynacie od dzisiaj. Życzę miłej pracy.

Kiedy Dumbledore opuścił pomieszczenie, mężczyzna spojrzał na nią wściekły.

- Dzisiaj widzę Cię w laboratorium o 20, nie toleruje spóźnialstwa.

Po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

~*~

Kiedy weszła do laboratorium jeszcze go nie było. Rozejrzała się po pomieszczeniu i musiała przyznać, że nie zaskoczył jej. Wszędzie panował idealny porządek. Na stole stały dwa kociołki, dostrzegła otwarte drzwi, które jak przypuszczała prowadziły do składania. Pamiętała jak miała okazję być w tym miejscu przed zniknięciem. Były nauczyciel był tak zachwycony jej umiejętnościami, że kilka razy zapraszał ją do laboratorium, aby pokazała mu co potrafi uwarzyć. Zaproponował jej wtedy praktyki na Mistrza, mimo że mogły nastąpić dopiero po ukończeniu szkoły. Kiedy tak stała, pomyślała, jak jej życie mogło by wyglądać, gdyby zdecydowała się zostać. Według jej ojca już by nie żyła, ale czy na pewno... Przecież każda wizja może się zmienić. Maeve mówiła, że musi zniknąć, aby dopełniła się przepowiednia. Nie znała jej treści, wiedziała tylko, że będzie musiała zawalczyć. 

- Długo zamierzasz tak stać? Nie uśmiecha mi się praca z tobą, ale skoro już zostałem do tego zmuszony to uprzejmie proszę rusz swoją dupę po składniki i jazda do roboty.

Dziedziczka ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora