Rozdział 47: Szansa

154 8 0
                                    

W Wielkiej Sali jak zwykle panował harmider. Część uczniów była w trakcie spożywania śniadania, a inni dopiero zmierzali w jej kierunku. Juliet musiała przyznać, iż mimo sytuacji z poprzedniego dnia czuła się znakomicie. Pierwszy raz od przebudzenia ze śpiączki, nie miała ataków silnego bólu w ciele, a koszmary nie nawiedzały jej w nocy. Niestety pewien szanowany Mistrz Eliksirów postanowił jej unikać co nieco psuło jej świetny humor. 

Z uśmiechem na ustach spożywała posiłek, kiedy poczuła jak, ktoś koło niej siada. 

- To już dziś, stresujesz się?

Kobieta spojrzała w kierunku rozmówczyni i poczuła się dziwnie. Od Ivy promieniowała jakaś siła, której Juliet nie rozumiała. Starała się uśmiechać, ale nie potrafiła.

- Nie, to jak zwykłe zajęcia, tyle, że w większej grupie. 

Ivy upiła łyk herbaty i odwróciła się do niej. 

- Wiesz już kiedyś prowadziłam tego typu zajęcia. Na początku same będziemy musiały przeprowadzić między sobą pojedynek - widząc minę Juliet dodała w pośpiechu - nie martw się, zmieciesz mnie, nie jestem w tym tak dobra jak ty.

Wróciły do posiłku, jednak młoda praktykantka nie była wstanie nic przełknąć. Czuła, że Ivy kłamie. Dodatkowo, nowa nauczycielka stała się niezwykle popularna wśród mieszkańców zamku, co jeszcze bardziej wytrąciło kobietę z rytmu. Co prawda nie zależało jej na byciu w centrum uwagi, jednak fakt, że większość osób prawdopodobnie będzie kibicować czarnowłosej nie poprawiało sytuacji. 

Po przemianie jej pewność siebie zachwiała się. Jednak postanowiła nie dać po sobie tego poznać. Zdecydowała, że zwycięży pierwszy pojedynek, by w ten sposób pokazać wszystkim, że nic się nie zmieniło. Że daje jest tą samą Juliet - doskonałą córką Dumbledore'a. 

Kiedy chciała wyjść z sali dostrzegła małą sowę zmierzającą w jej kierunku. Ptak usiadł przy niej i upuścił kopertę. Kobieta podała mu smakołyk i wyszła z sali z listem. Czuła, że to coś, czego nie powinna czytać publicznie. 

Droga Juliet,

nie wiem, czy mnie pamiętasz. Jestem starym przyjacielem Twojej matki i babki. Dowiedziałem się o Twojej sytuacji i postanowiłem zaproponować Ci pomoc. Wiem, jak możesz opanować nową moc. Zapraszam Cię do mojej posiadłości. 

Czekam na odpowiedź do końca tygodnia. 

Samuel

Kobieta usiadła i jeszcze raz spojrzała na list. Pamiętała Samuela i czuła, że może być rozwiązaniem jej problemu. Jednak nie mogła opuścić zamku w najbliższym okresie. Był dopiero koniec września. Postanowiła po zajęciach udać się do ojca i omówić z nim wiadomość. 

~ * ~ 

Lekcje skończyły się szybciej niż by się tego spodziewała. Zaraz po obiedzie miały odbyć się zajęcia z pojedynków. Juliet nie miała apetytu, jednak widząc karcące spojrzenie ciotki wmusiła w siebie zupę. Severus dalej jej unikał, najwidoczniej dalej obrażony. Pogorszenie stosunków nie pomagało jej, ale postanowiła zając się tym po lekcji. Musiała być skupiona, aby zwyciężyć z nową nauczycielką. 

Spojrzała w kierunku Ivy i dostrzegła, że czarnowłosa nad czymś się zastanawia. Mieszała łyżeczką w filiżance patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem. Kiedy poczuła, że Juliet ją obserwuje, spojrzała w jej kierunku i uśmiechnęła się. 

- Idę się przygotować. Widzimy się za pół godziny tutaj - rudowłosa przytaknęła, po czy wróciła do swojej zupy. Starsza wstała i wyszła z sali. 

Dziedziczka ✓Where stories live. Discover now