Rozdział 48: Decyzja

149 11 4
                                    

Leżała wpatrując się w sufit. Dalej trudno jej było dopuścić do siebie słowa Hermiony. Chociaż miały sens, Juliet wiedziała, że ostateczne starcie należy do niej. Przyjaciele będą walczyć z nią ramie w ramie, jednak nie miała prawa ich narażać. Wsparła się na rękach i usiadła. Na szczęście pozwolono jej wrócić do komnat. Nie mogła znieść wyglądu i zapachu Skrzydła Szpitalnego. Za dużo czasu spędziła tam wcześniej. 

Powoli wstała z łóżka, choć dalej odczuwała skutki zderzenia ze ścianą. Wyszła z sypialni i udała się do łazienki. Zimny prysznic - w tamtym momencie, to było to czego potrzebowała. Chłodne krople wody uspokajały ją i rozluźniały zmęczone ciało. Spojrzała na swoją pierś i poczuła ukłucie bólu. Wiedziała, że żal niczego nie zmieni. Nie cofnie czasu, nie naprawi tego co już się wydarzyło. Jednak nie potrafiła zmusić się do zaakceptowania tego co już nastąpiło. 

Stanęła przed lustrem i ostatni raz spojrzała na swoje nagie ciało. Chwyciła różdżkę i przy pomocy zaklęcia ukryła skrzydła i blizny. Te drugie ukrywała za każdym razem, a skrzydła jedynie, aby uczniowie ich nie zobaczyli. Choć w tamtym momencie wiedziała już cała szkoła. Wychodząc z łazienki usłyszała głośne stukanie do drzwi. Pośpiesznie udała się w ich kierunku i delikatnie je otworzyła. 

- Możemy porozmawiać? 

Delikatny ten jego głosu był otulający. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mógłby być taki na co dzień, ale w tamtym momencie pozwoliła sobie na rozkoszowanie się tą chwilą. 

- Jasne, zapraszam. 

Wszedł do środka a kobieta zamknęła za nim drzwi. Udali się do salonu i gdy chciała zamówić dla nich herbatę zbył ją machnięciem dłoni. 

- Nie po to tu jestem. Chciałbym porozmawiać. 

- Może ja zacznę - Severus spojrzał na nią zaskoczony, jednak nie odezwał się słowem, co Juliet potraktowała jako zgodę - Chciałabym cię przeprosić, za swoje ostatnie zachowanie. Nie powinnam była podnosić na ciebie głosu i wygadywać tych bzdur. Nie wiem co mnie naszło. 

Spojrzała na niego jednak nie była wstanie rozszyfrować o czym myśli. Jego twarz nie wyrażała nic. 

- Tak, zachowywałaś się dziwnie. Czy ty... jesteś zazdrosna? 

Kobieta otworzyła usta z zamiarem zaprzeczenia, jednak powstrzymała się. Co prawda dzień wcześniej przyznała się Hermionie, że prawdopodobnie tak było, jednak nie chciała przyznać się sama przed sobą. Zazdrość oznacza pojawienie się uczuć, a na nie nie mogła sobie w tamtym momencie pozwolić. 

- Nie wiem. Sev, ja nie... Eh sama już nie wiem. Mam ogromny mętlik w głowie od kiedy wróciłam. Muszę wszystko sobie przemyśleć. 

Mężczyzna spojrzał na nią i obserwował przez chwilę, tak jakby chciał rozszyfrować o czym myśli. Po chwili poddał się, usiadł na kanapie i zmęczonym głosem powiedział.

- Dumbledore spotkał się z radą rodziców. Na ten moment masz nakaz opuszczenia zamku. Działamy już w tej sprawie w Ministerstwie, ale dla własnego dobra lepiej jak zrobisz sobie małe wakacje.

Juliet spodziewała się, że tak to się skończy i nie była zaskoczona. Zaczęła szukać miejsca, do którego mogłaby się udać, kiedy przypomniała sobie o liście. Spojrzała na mężczyznę, który próbował grać niewzruszonego, jednak jego oczy zdradzały, że się martwi. 

- W sumie dostałam propozycję od starego znajomego. Udam się do niego na czas wyjaśnień. 

- Propozycję? Jaką?

- Chodzi o krew feniksa. On wie, jak mi pomóc.

Severus wstał z zamiarem wyjścia, jednak odwrócił się, spojrzał na nią jeszcze raz i powiedział: 

Dziedziczka ✓Where stories live. Discover now