XXXIX

103 8 0
                                    

_______________________________________

Nagle, zamiast szorstkich łusek pojawiła się gładka niczym najdelikatniejsza tkanina skóra, a cisze lasu przerwał zbolały jęk i warkot. Rose padła zdyszana na kolana kaszląc krótko. Spojrzała na swoje obdrapane i drżące dłonie zaciśnięte na smukłych łodygach trawy, na której z rana osadziła się rosa. Jej twarz przybrała zbolały wyraz, gdy po plecach rozległ się piekący i rozrywający ból, a po skrzydłach nie było śladu. Opuściła głowę zanosząc się cichym szlochem. Jej twarz była obdrapana, złote loki straciły swój piękny i złoty odcień, a jej zazwyczaj uśmiechnięte spojrzenie zaszło mgłą. Kobieta wrzasnęła, uderzając pięścią w ziemie. Dzikie zwierzęta w ciszy obserwowały obcą istotę, do której nawet krzątające się obok wilki nie miały odwagi podbiec i zagrozić. Rose zapłakała z żalu i złości, gdy dotarło do niej, że przez te kłamstwa straciła wszystko. Ma wrócić do domu i co powiedzieć?

Pozostawiła Sama i Froda. Hobbitów, których przysięgała bronić i doprowadzić do samych bram Mordoru. Kobieta nie chce nawet myśleć w jakich opałach są teraz hobbici i najważniejsze, gdzie są? Czy Gollum dotrzymał obietnicy, czy zdradził zabijając we śnie i odbierając Pierścień. Nigdy nie czuła większego żalu niż teraz. Lecz czy faktycznie był to żal? A może złość, nienawiść, która przejęła jej czyste serce.

*

- Atakuj! - zawołał Tyrion, mieczem jednocześnie wywijając młynek do stojącego parę stóp dalej Aidena. - Nie zwlekaj, pokaż się od jak najlepszej strony. - rzucił ciszej, gdy zauważył księżniczkę Eowine wyglądającą z twierdzy, na co Aiden spłonął rumieńcem, posyłając kuzynowi ostrzegawcze spojrzenie. Tyrion roześmiał się w zupełności przygotowany na to by półelf zaatakował go, co w następnej chwili właśnie miało miejsce. W tym samym czasie księżniczka uśmiechnęła się delikatnie, opuszczając nagle zawstydzony wzrok. Aragorn zdawałoby się, że zauważył ten gest i śmiejąc się cicho skupił się na potrawce bo po głodnemu chyba nikt nie potrafił myśleć.

Czarnowłosy Aiden uchylił się przed cięciem kuzyna, próbując jednocześnie tnąc go po brzuchu, na co ten odskoczył ale i uderzył płasko mieczem w klingę elfa. Cała walka była bardzo szybka i brutalna. Klingi nie jednokrotnie uderzały się o siebie mówiąc, że czas na siłowanie się. Obaj mężczyźni wychowani przez surowe zasady dotyczące treningów wiedzieli co i jak, jednak trening zdecydowanie został przerwany, gdy rozległo się zawołanie Aidena.

- Stop, stop! Nie atakuj! - uniósł gorączkowo dłonie do góry co jakiś czas zerkając ponad mężczyznę.

- A co? Poddajesz się? Spokojnie, kochaniutki, ja od zawsze wiedziałem..

- Zamknij jadaczkę i patrz! Płonie ogień! - wskazał palcem na daleką górę, na której faktycznie płonęło ognisko mówiąc jedno.

Aragorn zastygł w bezruchu i zapomniawszy o głodzie narastającym w jego żołądku podniósł się i biegiem rzucił się w stronę twierdzy Meduseld. Zostawiając na ziemi oręż pozostała dwójka pobiegła za nim.

Obieżyświatem targało wiele emocji. Wiele gryzących się ze sobą i rzadko co spotykanych ale, gdy wzgórze rozjaśnił blask wielkiego ogniska uderzyła w niego fala niepewności i rzadko co spotykanego w jego sercu strachu. Bo co takiego musiało się zdarzyć, by Denethor zażądał zapalenia stosów na Amon Dîn? Czyżby stało się najgorsze?

Mężczyzna pchnął ciężkie drewniane drzwi wbiegając do środka. Kątem oka mignął mu Legolas, Merry, Gimli, Boromir i Genevieve ze starszą siostrą opowiadający sobie cicho najznamienitsze historie, lecz nie dam przykuł swój wzrok.

- Sygnały z Minas-Tirith! Płonie ogień! - oznajmił wcale nie zasapany stając przed naradzającym się z gwardzistami Theodenem. - Gondor wzywa pomocy. - dodał.

The Lord of the Courage [Księga III] ✓Where stories live. Discover now