XXIX

181 16 4
                                    

_________________________________________

Młoda kobieta z widoczną determinacją wpatrywała się w nadciągającą orczą armie. Nie tak wyobrażała sobie pierwszą stoczoną bitwę, lecz nie mogła teraz nic z tym zrobić. Z dumą stała wśród elfów i ludzi, którzy tak samo jak ona, wpatrywali się. Niektórzy ze strachem, niektórzy z dumą i uniesionymi głowami. Ta bitwa była pewna. Tej nocy rozleje się wiele krwi. Czerwona posoka ludzi zmiesza się z czarną posoką złych wojsk. Klęska wydawała się pewna, najprawdopodobniejsza, lecz mimo tego miała zamiar z dumą nosić przy boku miecz i właśnie nim jak ojciec za młodu bronić tego, co dobre.

- Mogłeś wybrać lepsze miejsce! - burknął nerwowy Gimli, za wszelkich sił próbując dojrzeć zza mur, jednakże Legolas nie tym się przejął. Ułożył troskliwie dłoń na ramieni Jen, dumnie zadzierającej głowę. Nie bała się.. choć może o utratę tych, których zdążyła obdarzyć platoniczną miłością. Chciała, by ta bitwa nadeszła szybciej i tak samo szybko się skończyła. - Szczęściarze, abyście przetrwali i tę noc. - stwierdził krasnolud, opierający się o tarczę. Legolas i Boromir spojrzeli pytająco po druhu, lecz ten tylko się uśmiechnął, gdy niebo przeszedł błysk, a ciszę potężny grzmot, który rozświetlił twarze kompanów jak i orków zmierzających pod Gród.

- Przyjaciele są przy tobie. - odezwał się elf, zerkając czule na Gimliego, następnie podnosząc wzrok na Jen, która rozchmurzyła się na te słowa, tak samo jak spięta twarz Boromira. Przechodzący Aragorn również mimo powagi sytuacji uśmiechnął się blado.

- Oby przetrwali tę noc. - krasnolud powtórzył, unosząc wzrok po towarzyszach. Czujnemu oku krasnoluda nie umknęło zalecanie się Boromira do Genevieve w formie splecionych palców, które przed chwilą zainicjował sam Gondorczyk. Właśnie wtedy postanowił po tym wszystkim powiadomić Thorina o tych flirtach, oj tak.

Jen uniosła lekko wzrok na Boromira, który czekając właśnie na to, uśmiechnął się ciepło, jakby tym uśmiechem chcąc przekazać jej całą swoją odwagę i czułość, na co dziewczyna odwzajemniła uśmiech, tak samo jak uścisk, a niebo przeszedł kolejny piorun. Rozświetlił on nie tylko wilgotne i spowite w mroku tereny Helmowego Jaru, które za dnia zdawałyby się być przecież tak piękne, ale i czarne włócznie wroga uniesione ku górze, przeznaczone tylko do jednego. Do rozerwania kolczug, zbroi. Do pozbawienia życia, do płaczu matek za synami, płaczu żon za ukochanymi.

Spięty Aragorn w końcu podszedł do Aidena, który stojąc wśród elfów milczał, w skupieniu spoglądając na orków, którzy z każdym krokiem byli bliżej śmierci. Obieżyświat ułożył dłoń na ramieniu przyjaciela, zaglądając spokojnie w jego oczy, w których przewijało się całe jego życie.

- Trapi cię coś więcej, niż rychła bitwa, prawda, bracie? - spytał, stając koło niego. Aiden z ociężałym westchnieniem skinął głową, zaciskając posiniaczone dłonie w pięści.

- Tak, Obieżyświecie. - odezwał się melodyjnym głosem, w którym Aragorn dosłyszał ból i strach, lecz nie o życie. O coś ważniejszego. - Październikowej nocy, parę godzin po wyjeździe Gimliego, Jen i Gloina, na konie wsiadła moja siostra i moja kuzynka, córka namiestnika. - mówił, dokładnie dobierając słowa. - Jadąc tu, miałem nadzieję, że spotkam je obie.

- Nie spotkałem/eś.. - szepnęli w tym samym momencie, z tym samym żalem.

- Nie, nie spotkałem. - westchnął, opuszczając przygasłe spojrzenie. - Moja mała siostra w obcym kraju.. choć może nie tak obcym. Vivienne ma w głowie każde najmniejsze królestwo. - stwierdził pozwalając sobie na delikatny pobladły uśmiech.

- Vivienne.. - szepnął pod nosem Aragorn, próbując wyobrazić sobie kobietę, jednakże było to za ciężkie przez co jakiś czas pioruny ciskające o ziemię. Może przypominała czystego krasnoluda, może delikatną elficę. A może była zupełnie inna, może dzieliła te cechy. Tego nie wiedział. Żal przelany z serca Aidena podzielił również serce Obieżyświata. Człowiek miał nadzieję, że po tym wszystkim.. oczywiście, gdy to wszystko kiedyś się skończy spotkają się. Wszyscy, Merry, Pippin, Sam i Frodo i te dwie tajemnicze kobiety.

The Lord of the Courage [Księga III] ✓Where stories live. Discover now