XXI

171 15 0
                                    

________________________________

- Drzewo jarzębinie! Lśnisz pośród gęstwiny w letnim słońca blasku. Ozdobi twą głowę złotem purpurowy diadem, któryś widziała..! piękne strofy. - rzekł ent, nie zatrzymując się.

- Zaiste, encie. - odpowiedziała mu elfka, próbując dojrzeć czegoś zza gęstych krzewów, czy pnączy. W tym celu stanęła na ramieniu drzewca, łapiąc się gałęzi obrośniętej mchem wyjrzała. Gdy się przyjrzała, ujrzała wiewiórkę skaczącą po nogach enta.

- Daleko jeszcze? - zapytał znudzony Pippin.

- Nie bądź taki niecierpliwy. Dla ciebie to być może daleko. Mój dom jest daleko w lesie, u stóp góry. Obiecałem Gandalfowi was ochraniać.. i ochraniać was będę. Całą, calutką trójkę. A ten wiersz też wam się spodoba! Sam go stworzyłem. - rzekł z przekonaniem drzewiec. Pippin marzycielskim okiem zerknął na drzewca, który przymierzał się do wyrecytowania kolejnej fraszki, choć bez jego woli wzrok uciekł mu w bok, gdzie półelfka ukołysana świergotem ptaków i miłym, choć głębokim głosem enta, oparła skroń o chropowatą korę. Pippin czuł sentyment do rudowłosej. Zdawała mu się bliska.. zdawała mu się bratnią duszą, choć różniło ich wiele. Rozmiar, szerokość, pochodzenie, humor.. choć skąd to mógł wiedzieć? W tym momencie ustalił sobie cel! I to wcale nie jest powrót do Shire, o nie! Hobbit obiecał sobie, że rozbawi Vivienne. Chce usłyszeć jej śmiech. Chociaż krótki, najkrótszy.

- Pod dachem z liśćmi, które śpią. Wśród snów o drzewach dawnych lat, gdy zieleń lasu daje chłód, a wiatr z zachodu lekki dnie.. Wróć do mnie znów.. wróć do mnie znów i mów, że tu najmilej jest. - opowiedział i zerknął lekko na śpiących hobbitów.

- Wspaniały wiersz, panie encie. Zawarłeś w nim swe uczucia, prawda? - zapytała.

- Tak, Panno Vivienne. Mimo swej chropowatości i dzięciołów wyjadających chrząszcze spod mej kory, mam w sobie wiele uczuć, wiesz pani? Drzewce wykorzystują dar, którym im podarowaliście. Nucimy, recytujemy, tworzymy, chodzimy, rozmawiamy i chronimy lasu. Po to daliście nam nogi, prawda, Pani? Nawet połówki elfów są nam bliskie. Połówka elfa to zawsze lepiej od jej braku. Ale ty, moja Pani przypominasz nam elfa bardziej niż niektóre elfy, które elfami są od urodzenia. Masz w sobie, moja Pani cząstkę dobroci i wrażliwości.. choć widzę w tobie niezwykłą odwagę, upartość i chrapkę na niebezpieczeństwa. Niektóre elfy boją się niebezpieczeństwa, lecz ty nie. Ty lubisz niebezpieczeństwo, prawda, moja Pani?

- Prawda, encie. Lubię szybsze bicie serca, lubię uczucie, które płynie w żyłach..

- Czyżby to żywica, moja Pani?

Kobieta roześmiała się, obejmując rękoma korę enta i przymykając oczy, co stało się bardzo przyjemne.

- Chyba tak, panie encie. Chyba tak. - westchnęła cicho i ziewnęła bezgłośnie, ocierając szklane oczy. - Opowiadaj encie. Lubię, jak opowiadasz. - oznajmiła już ciszej, czując, jak zmęczenie powoli przejmuję kontrolę nad jej ciałem, a ona bezwładnie oddaje mu swoje myśli.

Drzewiec ujął powoli elfkę w swoje dłonie i ułożył ją na miękkim mchu, a obok niej ułożył dwójkę hobbitów.

- Śpijcie, malcy z Shire'u. Śpij, elfia Pani. Nie bójcie się odgłosów nocy. Śnijcie aż wzejdzie świt. Na mnie czeka las. Wielu trzeba wezwać. Wielu musi przyjść. Nad Fangornem zawisł cień. Zbliża się zagłada wszystkich lasów.

*

Sapiąc oparła głowę o zimne i po części okaleczone dłonie, gdy udało się jej wdrapać na niemałe, kamieniste i do tego pionowe wzniesienie. Rosenne jednak zerwała się z miejsca, gdy usłyszała i spostrzegła kątem oka rękę, próbującą złapać coś do podciągnięcia się. Złapała mocno dłoń Samwisa, którego pociągnęła do siebie.

The Lord of the Courage [Księga III] ✓Kde žijí příběhy. Začni objevovat