XXIV

183 17 0
                                    

__________________________________

Słońce powoli wlokło się po jaśniejącym niebie, na którym pozostała delikatna choć wyraźna łuna nocy. Wróbelki pomykały zza drzewami, kryjąc się zaraz potem w gniazdkach, jednak ich przyjemny świergot nigdy nie ustał.

Blondwłosa podniosła się i przeciągnęła z cichym jękiem, gdy po spaniu na ziemi cząstka kręgosłupa nieprzyjemnie zakuła. Spojrzała na odległe pagórki i westchnęła cicho, dając słoneczku przejąć jej twarz swymi ciepłymi promieniami. Zaraz potem z nadgarstka zsunęła wstążkę, którą zgarnęła włosy i związała, gdyż nieładnie się posklejały, czy nawet w niektórych miejscach się za kołtuniły.

- Witaj, Samie. - odezwała się, spostrzegając hobbita przeciągającego się w miejscu.

- Dzień dobry, Panno Rose. - odpowiedział z przyjemnym uśmieszkiem na buźce. - Chwila.. Gdzie ta gadzina? - spytał zdenerwowany, rozglądając się.

- Poluje. - odpowiedziała, patrząc na hasającego nieopodal stwora, ganiającego brunatne króliczki. - Nie wiem co knuje, lecz musi być w tym za prawdy dobry. - przyznała, marszcząc lekko powieki.

Gollum zręcznie przemieszczał się pośpiesznie, próbując łapać króliki, co było wyraźnie trudne, lecz nie zniechęcał się. Z kolejnym złapanym królikiem jego pochwały do samego siebie bywały głośniejsze.

- Ufasz mu, pani Rosie? - zapytał Sam, przenosząc zdegustowany wzrok na kobietę. Rosie westchnęła ciężko i pokręciła lekko głową.

- Nie, Samie. Nie możemy ufać nikomu. Najlepiej nawet by było, byśmy siebie nawzajem nie darzyli zbyt wielką ufnością. - odpowiedziała, skupiona na brzózce w oddali. - Nie wiemy czy nasz towarzysz nie ma złych sekretów, które tylko czyhają na pierwszą lepszą okazję, by wyjść z cienia. - dodała szeptem, lecz i tego czujne ucho Sama nie ominęło. Nie tylko ucho Sama, lecz Froda, który przewrócony na drugi bok zdawałby się spać smacznie, lecz Powiernik słuchał słów Rose z niepokojem. Co jeśli te sekrety posiada Rose? Każdy posiada jakieś brudy za uszami, lecz brudy Meriadoka i Peregrina nie równały się z brudami Rosenne. Nie mogłaby przecież nagle oznajmić przyjaciołom, że jest gadopodobnym stworzeniem, które z odpowiednim skupieniem i bez większych zmian potrafi zapłonąć żywym ogniem. To wszystko ją przerastało.. te kłamstwa, zmyślanie, że jest normalna. Niedługo nadejdzie ten czas, w którym opowie o sobie. Lecz nie teraz.

- Patrz! Patrz! Widzisz co znalazł Smeagol? - spytał z uradowaniem stwór, rzucając hobbitowi na kolana dwa króliczki, aż skacząc przy tym ze szczęścia.

Uśmiechnięty Frodo spojrzał na skamieniałego Sama i na Rose, która pod wpływem natłoku myśli uśmiechnęła się jedynie, jednak nic nie odpowiedziała.

Smeagol podszedł do Powiernika, chwycił króliczka i jednym ruchem złamał mu kręgosłup. Dźwięk łamanych jak patyczki kości, natychmiast spowodował skrzywienie na twarzach towarzyszy, lecz w następnej chwili Gollum przeszedł samego siebie.

- Młode, pyszne, smaczne! Tak, tak! Zjedz je, zjedz! - odezwał się z zadowoleniem, wgryzając się w miękkie i nie żywe ciało królika ze smakiem, na co zareagował Samwise, który podbiegł i wyrwał stworzeniu zwierzynę. Nie mógł przecież pozwolić by tak wspaniałe mięso zostało zmarnowane!

- Zemdli go od samego widoku. - stwierdził, odpychając Golluma na bok i zabierając resztę króliczków. - Króliczki trzeba przyrządzić. - dodał z przekonaniem.

Jedną ręką mieszał w potrawce, zaś drugą odpędzał Golluma, który wył wniebogłosy, gdy Sam dodawał coraz to nowszych i dziwniejszych przypraw.

- Co on robi?! Głupi, tłusty hobbit! Wszystko psuje! - żalił się Smeagol, skacząc wokół gotującego Sama. Hobbit zdawałby się nie zostać urażony słowami stwora, bo tyle ile on słyszał przezwisk dotyczących jego pokaźnej tuszy to nie da rady zliczyć!

- A co tu psuć? Skóra i kości. - odpowiedział Sam. W tym samym czasie, Młody Baggins wrócił do cichej rozmowy z kobietą. Na co dzień w Shire lubił rozmawiać! Wręcz ubóstwiał. Wujek Bilbo mówił na niego „gaduła" i nie raz uciszał, lecz gdy na szyi zawisnął złoty i przeklęty pierścień, jego wesoły trel niczym u skowronków ucichł, a zastąpił go niekiedy cichy szloch, czy błaganie Valarów by to piekło dobiegło końca. Frodo uśmiechnął się blado do Rosenne, która posyłając mu ciepły i czuły uśmiech próbowała poprawić mu choć trochę humor, lecz uśmiechy im zrzedły, gdy w oddali usłyszeli nieudolne gruchanie ptaka. Powiernik skrzywił się lekko, próbując przypomnieć sobie jaki gatunek ptaka cechuje się w podobnym trelu, lecz nie wpadł na to. Bilbo miał aż trzy tomy książki z gatunkami wszystkich ptaków! Pamięta, że na początkowej stronie, tak zwanym wstępie był nawet autograf pisarza z dedykacją dla Bagginsa! To była niezwykła książka.

Frodo wyjrzał zza krzewów próbując dojrzeć, lecz zatrzymała go silna choć delikatna ręka dziewczyny.

- Uważaj, Frodo. - spojrzała to na hobbita, to na krzewy. - Za tymi chaszczami może kryć się coś, czego ujrzeć nie chcemy. - stwierdziła.

- Przydałyby się pyrki. - stwierdził z rozczarowaniem Sam.

- Co on mówi? Co to.. pyrki? - powtórzył z zainteresowaniem Gollum, cytując i podobnie akcentując jak Sam.

- Ziemniaki! - odpowiedział jakby była to najprostsza rzecz na świecie. Głupi by wiedział co to pyrki! Pachnące i lekko pieczone ziemniaki, z chrupiącą i opaloną skórką.. z gorącym i mięciutkim wnętrzem! Niebo w gębie! - Duszone, tarte w potrawce. Usmażone na złoto.. z kawałkiem rybki.

Gollum wydał niezadowolony pomruk, kładąc głowę i dłonie na ziemi.

- Nawet ty być nie odmówił. - dodał.

- Odmówilibyśmy! Zepsuć pyszną rybkę.. daj nam ją surową, trzepoczącą..! Paskudne pyrki zostaw sobie.

- Jesteś beznadziejny. - stwierdził ze skrzywieniem Sam.

- Nie powinniśmy odchodzić od obozu. - odezwała się Rose idąca za Frodem, muskając dłonią rękojeść sztyletu. Czuła, że coś nadchodzi.

- Nie jesteśmy daleko. - odpowiedział cicho i ułożył się wśród chaszczy. Widząca przed sobą armię, natychmiast ułożyła się obok hobbita.

- Miejcie nas w swojej opiece. - szepnęła zadziwiona dziewczyna, która drgnęła, gdy obok niej ułożył się Sam i Gollum.

- Pani Rose, Panie Frodo..! - zaczął, lecz zamilkł, gdy blonwłosa przyłożyła mu dłoń do ust, nakazując tym samym ciszę. - Kto to? - zapytał mimo dłoni kobiety na ustach.

- Źli ludzie. Sługi Saurona. Idą do Mordoru. Czarny Władca zwołuje oddziały. - odpowiedział Gollum, kryjący się wśród krzewów. - Już wkrótce będzie gotów.

- Gotów do czego? - spytała nie odwracając wzroku od czarnej armii.

- Do wojny. Ostatniej, która pogrąży cały świat w mroku.

_________________________________

8.VI.20

dzień dobry, słonka!
witam was w tym pięknym, ciepłym choć pochmurnym dniu!

(miejmy nadzieję, że jutro pogoda będzie sprzyjała, bo już jutro dzielić mnie będzie rok od legalnego oglądania gry o tron!

arya jutro też świętuję TwT)

przepraszam, że rozdział spóźnił się, jednakże całe dnie uczę się i kłuję matmę z matemaksem lub tomaszem gwiazdą xD
i nawet nie zauważyłam, że już TA GODZINA

obiecuję, że po tym egzaminowym szaleństwie rozdziały się unormują i pojawiać się będą w wyznaczonych godzinach i będą o niebo ciekawsze uwu

życzę wam dużo zdrówka i cierpliwości!

no cóż to tyle
byee ❤️🦄🧙‍♂️

The Lord of the Courage [Księga III] ✓Onde as histórias ganham vida. Descobre agora