*wilczy smutek*

581 38 6
                                    

Zamknęłam za sobą drzwi, przeszłam parę kroków i stanęłam w miejscu. Poczułam jak tracę władze w nogach, a w środku coś mi pęka. Przechyliłam się i prawie przewróciłam, ale podtrzymała mnie ściana. Oparłam się o nią plecami i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Poczułam wilgoć na policzkach, a kiedy miałam już wydać jęk rozpaczy sama złapałam się dłonią za usta. "Nie możesz się teraz rozkleić". Wzięłam dwa głębokie wdechy, pomachałam dłonią przed oczami, aby zniwelować łzy i wytarłam policzki oraz powieki zapewne rozmazując sobie tym samym tusz. Zebrałam w sobie siły i chyba pomału przeradzając tą bezsilność w złość na samą siebie wróciłam na środek korytarza. Kiedy w nerwach najpierw prawie rzucałam swoimi spodniami w poszukiwaniu góry, a za chwilę wkładałam pierwszą nogawkę usłyszałam kroki na schodach. Hermiona stanęła na przeciw mnie z szokiem na twarzy, gdy z przekrwionymi oczami i zaciśniętymi zębami wkładałam czarne jeansy.

- Co się stało? - zapytała dopiero, gdy wciągnęłam je do końca, a ja spojrzałam na nią już spokojniejsza w trakcie ich zapinania. Nie wiem jak głupio to musiało wyglądać.

- Nawet nie pytaj. - rzuciłam szybko i już trochę zmęczona minęłam ją idąc w stronę schodów. Zbiegłam na dół i nie zwracając uwagi na głos George'a i cioci Molly w kilka sekund założyłam buty, i wybiegłam na dwór w samym podkoszulku. W samej koszulce. Na dwór. W ulewę. Geniusz. Chyba już wiem co krzyczeli, ale trudno, moja duma nie pozwala mi się teraz wrócić. Poza tym z bluzą czy bez potrzebuję takiego "orzeźwienia" albo przeziębienia. Ruszyłam w stronę lasu, gdzie dzięki drzewom docierało do mnie mniej wody. Stanęłam w miejscu i spojrzałam w górę. Ten widok, deszcz, ta atmosfera mnie uspokajała, a jednocześnie dodawała sił. Przemieniłam się i w formie wilka przemierzałam las. Jak najszybciej, jak najmocniej, jak najdalej. Dotarłam do polany nad samym jeziorem i zmęczona położyłam się na ziemi. Były tam zaledwie dwa, trzy drzewa, więc po chwili futro także miałam przemoczone. To nie było jednak ważne, gdy mogłam patrzeć na jezioro. Położyłam pysk na łapach i obserwowałam taflę wody, aż wyszło słońce..

- Natt! Natt! - czyjś głos wybudził mnie z drzemki. - No coś ty. - odwróciłam wzrok w stronę dźwięku i zobaczyłam George chyba w całej możliwej ściółce leśnej wchodzącego na polane. Uśmiechnął się, a ja odwróciłam głowę i znów oparłam pysk. - Ej no! Nie ignoruj mnie. - powiedział podchodząc bliżej, więc wstałam i skierowałam w jego stronę. Kucnął przede mną i pogłaskał dłonią po "policzku". - Co się dzieje? - zapytał, a ja tylko wtuliłam się bardziej pyskiem w jego dłoń. - Wilczku mój.. - szepnął zmartwiony widząc mój zwierzęcy smutek..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Where stories live. Discover now