*co?*

1K 61 3
                                    

Wszyscy byli zachwyceni przyjęciem. Koło północy żegnaliśmy gości wraz z panią Molly i Hermioną. Mężczyźni i chłopcy sprzątali po imprezie. To znaczy składali stoły, bo i tak brudna robota w postaci mycia, zanoszenia i zamiatania pozostała nam. Żegnałam się właśnie z Lucy, kiedy powiedziała z entuzjazmem do George'a.

- Świetny pomysł z tymi fajerwerkami. Efekt był cudowny.

- Dziękuję, a świetny, bo mój. - zaśmiał się, a my do niego dołączyliśmy. Jednak okazało się, że komuś nie jest wcale do śmiechu.

- Jeśli coś jest twoje, Weasley, to oznacza to jedynie, że jest po twoim starszym bracie. - Draco syczał stojąc za swoją dziewczyną. Ewidentnie nie podobało mu się, że z nami rozmawia. Jednak ona najwidoczniej miała to gdzieś. Pociągnęła mnie za rękę.

- Muszę Cię o coś spytać. - zrobiła dwuznaczną minę, a potem zwróciła się do chłopaków. - Masz być miły, Malfoy. - zrobił zdziwioną minę, ale chyba już wiedział, że nie może przesadzić. W końcu zapewne nie często mówiła do niego po nazwisku i to takim tonem. Zaczęła mnie ciągnąć dalej, a ja tylko spojrzałam ze współczuciem na rudzielca, że zostaje z nim sam. Jednak po jego uśmiechu wywnioskowałam, że ma jakiś morderczy plan. Czemu taki? Oni nigdy nie mieli normalnych pomysłów. I chyba za to właśnie tak ich uwielbiam. Lucy zatrzymała się dopiero po kilkunastu metrach. Spojrzała na mnie wymownie jakby chciała, żebym się jej do czegoś przyznała. Jednak za chuj nie wiedziałam o co jej chodzi.

- Co?

- No jak to co? - spojrzała na mnie wyczekująco. Westchnęła i zaczęła mówić. - No czemu mi nic nie powiedziałaś?

- O czym? - ja się pytam, o co kurwa chodzi?

- No jak to o czym? Że ty i Remus.. - poruszyła dwuznacznie brwiami i zrobiła ten swój uśmiech. Poczułam jak robię się czerwona, chociaż przecież nie mam powodu, prawda?..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Where stories live. Discover now