*prezent*

381 32 9
                                    

Wróciłyśmy z obiadu, na którym zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo będzie mi brakować kuchni cioci Molly. Teraz miałyśmy kilka godzin czasu dla siebie, którego bardzo potrzebowałyśmy.

- Z tego wszystkiego całkiem zapomniałam.. - spojrzałam na Lilę z uśmiechem i podeszłam do walizki. - Przez.. Emm, sytuację tam.. Przegapiłam Twoje urodziny. Bardzo Cię przepraszam, ale.. - kontynuowałam otwierając ją i szukając prezentu. - Oczywiście mam coś dla Ciebie. - dokończyłam stając do niej przodem z rękoma za plecami. Była podekscytowana, bo za każdym razem przywoziłam coś nowego, związanego z moim światem. Gdyby nie to, że nie mogłam jej otwarcie powiedzieć, że świat magii naprawdę istnieję to kupowałabym jej prawidziwe magiczne przedmioty, nie tylko książki o nich. To boli najbardziej, że kiedyś jak dorośnie i zapyta czy to wszystko były bajki, będę musiała odpowiedzieć twierdząco..

- Co to?? - skakała szczęśliwa, a ja wręczyłam jej mały pakunek mieszczący się na dłoni. Rozerwała fioletowy papier prezentowy, a jej oczom ukazało się czarne pudełeczko. Ostrożnie je otworzyła, a jej uśmiech poszerzał się z każdą sekundą. Czyli chyba się podoba.. Uff.. - Pięknyy.. - powiedziała nie odrywając od niego wzorku. Klęknęłam przy niej i wzięłam od niej pudełeczko. Wyjęłam złoty, nieduży medalion, a opakowanie położyłam na podłodze. Miał celowy kształt nierównego koła albo zaokrąglonego siedmioboku, jak kto woli. Na wierzchu były wygrawerowane Lilje.

- Ręcznie robiony, dlatego nie ma drugiego takiego na świecie. - zapięłam na jej szyi delikatny łańcuszek. - Jest wyjątkowy, jak ty. - popatrzyła na medalik, a potem na mnie i kolejny dzisiaj raz mocno się wtuliła. - Podoba Ci się?

- Bardzo. - ścisnęła mnie jeszcze mocniej, a jak na dziecko miała sporo siły. Odsunęłam się delikatnie i wyjęłam z torby jeszcze jedną rzecz.

- No i nowe baśnie. - w odpowiedzi usłyszałam czystą radość. Lila uwielbiała jak najpierw ja jej czytałam, a potem ona mnie nowe, magiczne historie. Usiadłyśmy na łóżku, żeby mogła je przejrzeć. - To najpopularniejsze - "Baśnie barda Beedle'a". W tym opowieść o trzech braciach, legenda. - oczy jej zabłysły, lecz nagle spojrzała na mnie jakby przypomniała sobie o czymś niezwykle ważnym. Wydała z siebie niemy krzyk, wyglądając przy tym jak w kreskówce, gdy nad głową bohatera zapala się nagle żarówka.

- Zapomniałam.. - powiedziała już dużo ciszej i podeszła do drzwi. Uchyliła się i rozejrzała po korytarzu, a gdy widocznie upewniła się, że nikt nas nie usłyszy wróciła do mnie. Podniosła materac od strony głowy i wyjęła spod niego kopertę. Normalnie moja krew.. - Dostałam ten list od innej sowy w urodziny. Myślałam, że to ty, ale ten ma pieczęć. - podała mi pożółkły papier. Faktycznie miała pieczęć, w dodatku bardzo dobrze mi znaną - z herbem Hogwartu..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Where stories live. Discover now