*dotyk*

1K 48 8
                                    

Nastał wieczór, a ja wciąż leżałam w jego łóżku. Pytanie tylko co teraz. Mówili, że dopóki Severus nie sprawdzi jutro czy dobrze się to goi to nie mogę się ruszać.

- Nad czym tak myślisz? - nawet nie zauważyłam, kiedy Lunatyk wszedł do pokoju, w dodatku z miseczkami pełnymi lodów.

- Zastanawiam się jak zwolnić ci łóżko. - odebrałam od niego swoją porcję, a mężczyzna usiadł na materacu przodem do mnie.

- Nie ma takiej opcji. - wziął do buzi pierwszą łyżeczkę mruknął z zadowolenia, na co się zaśmiałam i powtórzyłam jego kroki. - Jakie pyszne.. A, nie masz prawa się ruszyć co najmniej do jutra, to zbyt ryzykowne.

- To znaczy?

- To znaczy, że zostajesz tutaj. - widocznie unikał kwestii tego, gdzie on będzie spał, więc postanowiłam przejąć pałeczkę.

- W sumie, już raz się tu zmieściliśmy we dwoje. - udawałam, że jestem bardzo zajęta swoim deserem, ale Remusowi gorzej poszło udawanie obojętnego. Od razu po moich słowach zakrztusił się i próbował złapać oddech.

- Mhm.. - wymamrotał jak znów mógł normalnie oddychać. - No ta.. - dodał, zapatrzony w miskę. Rozśmieszył mnie tym, to nawet słodkie, że dorosły facet czasem też zawstydza się w takich sytuacjach. W końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi, a to dość nie przyjacielska sprawa. Po kilkunastu minutach zjedliśmy lody, a Remi zaniósł szkło do kuchni. Teraz znów czekała mnie krępująca sytuacja, bo szczerze mówiąc wolałabym zdjąć w końcu te dresy choćby do spania. I oczywiście nie jestem w stanie zrobić tego sama. Lupin wszedł do pokoju i na wstępie zobaczył moją błagalną minę.

- O co chodzi? - zapytał z uśmiechem stawiając szklankę z wodą na parapecie.

- Właściwie to mam do ciebie dwie prośby.. - teraz to zrobiłam już oczy kota ze Shreka.

- Zamieniam się w słuch. - nie usiadł jakby myślał, że będzie musiał zaraz biec po coś do kuchni. Przecież powiedziałabym mu wcześniej, nie jestem aż tak okrutna..

- Pierwsza, mniej dziwna, to czy pomożesz mi się przemieścić pod ścianę? - zaśmialiśmy się właściwie z mojej głupoty, że pytam o takie rzeczy, ale on jeszcze nie wiedział do jakiej prośby to jest wstęp.

- No jasne, a druga?

- No właśnie, bardziej krępująca, ale za bardzo nie mam wyjścia. - zmarszczyłam brwi i wzięłam głębszy oddech, żeby szybciej to wszystko powiedzieć. Już wiedziałam, że jestem czerwona, ale trudno, gorzej chyba nie będzie. Chyba.. - Więc, jakby chciałabym w końcu ściągnąć te dresy chociaż do snu, ale nie dam rady sama. - powiedziałam, spuściłam wzrok. To zabrzmiało tak idiotycznie, że chyba bardziej się nie da. No, ale nie przeskoczę tego, że jednak faktycznie jesteśmy przyjaciółmi, co więcej będzie niedługo moim nauczycielem. To tworzy tę sytuację idiotyczną. Lupin zaczął się śmiać, a ja razem z nim, bo było to po prostu komiczne.

- Racja, głupio to brzmi, chociaż w praktyce bardzo logiczne. - pośmialiśmy się jeszcze chwilę, aż stwierdziliśmy, że najlepiej to zrobić od razu. Przykryłam się kołdrą i siedząc pomału opuściłam spodnie do kolan. Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze pokrzepiająco, jakby chciał mnie przekonać, że to nie jest jeszcze tak głupie jak mi się zdawało. Klęknął na jednej nodze na końcu łóżka i sięgnął ostrożnie pod pościel. Przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułam jego palce przy mojej skórze. Delikatnie próbował zdjąć nogawkę z mojej prawej nogi, aby nie zahaczyć o zaklejoną już tylko ogromnym plastrem ranę. Czyli dokładnie to, czego nie byłabym w stanie zrobić sama. Powiesił spodnie na oparciu fotela i podszedł do mnie, aby właściwie zrobić sobie miejsce do spania. Łóżko jest dość szerokie, więc oparł się jedną nogą na materacu i pochylił nade mną. Nie zastanawiałam się zbytnio w jaki sposób to zrobić, więc proces twórczy zostawiłam Remusowi. Oparł ręce wzdłuż mojego ciała, w tym jedną wsuwając pod pościel. Spojrzał na mnie, jakby szukając potwierdzenia, że na pewno się zgadzam i czy wszystko okej, na co delikatnie przytaknęłam i się uśmiechnęłam. Więc po chwili Lupin wsunął ręce pod moje plecy, obejmując mnie tym samym w talii oraz pod nagie w tej chwili uda, aby móc podnieść mnie nad łóżkiem. Poczułam jak unoszę się do góry i opieram już tylko na jego rękach. Objęłam rękoma jego szyję, aby było mu łatwiej i chwilę później leżałam już po prawej stronie. Mimo to, oboje nie zabraliśmy rąk. Był nade mną mocno pochylony, tak że czułam cudny zapach jego perfum. W między czasie wyjął dłonie spod spodu i jedną z nich oparł się na łóżku, a drugą położyć znów na moim prawym udzie. Zbliżyłam twarz do jego szyi, a gdy poczuł mój oddech zacisnął swoją dłoń na mojej nodze. Sunęłam zewnętrzną częścią dłoni przez jego szyję po klatkę, na co poczułam jak puszcza uścisk i powoli jego dłoń przesuwa się w górę. Nie mogłam się powstrzymać, przyłożyłam usta do jego szyi, a gdy, znów poczułam jak zaciska dłoń, jednak o wiele wyżej, delikatnie ją pocałowałam. Jego gorący dotyk sprawiał wręcz, że odpływałam, jednak w tym momencie coś natychmiast przywróciło mnie do żywych. Przez skrzypnięcie podłogi i światło lampki przebijające przez drzwi odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Pani Molly jednak jedynie krzyknęła krótkie "Dobranoc!" i wróciła do siebie, a my znów zostaliśmy sami w ciemnym pokoju. To opamiętało mnie na dobre, lecz nie miałam pojęcia co powiedzieć. Remus swoją mimiką nie pokazywał praktycznie nic. Po upływie kilku sekund zwyczajnie nachylił się nade mną i pocałował w czoło, a potem zgarniając jakieś swoje ubrania wyszedł bez słowa z pokoju. A ja znów zostałam sama z milionem myśli w głowie..

*Stwierdziłam, że tym razem moja bohaterka coś odpierdoli, bo nie zawsze trzeba przecież zwalać na faceta. Dobrej nocy/Miłego dnia kochani☺*

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Where stories live. Discover now