*kawa*

581 33 4
                                    

Tego dnia nie wyszłam już z pokoju, ani nie zmrużyłam oka w nocy. Cały czas myślałam o tym wszystkim. Wiem, że głupio się wczoraj zachowałam. Jeśli on mnie nie chce w swoim życiu to muszę to przyjąć na klatę. Nie mogę go zmusić do przyjaźni, do miłości.. Nie ważne z jakich powodów - nie to nie. Takie proste, a takie trudne..
Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że od dwóch minut stoję przed drzwiami i próbuje się odważyć, żeby je w końcu otworzyć i zejść na obiad. Swoją drogą zamknęłam się na klucz i nad ranem dobijała się do mnie pani Molly. Lupin coś jej powiedział i tym samym uspokoił - ciekawa jestem co takiego. Bo raczej nie: " Potrzebuje trochę czasu dla siebie, bo wczoraj powiedziałem jej, żeby o mnie zapomniała, gdyż iż ponieważ zniszczę jej życie."
W końcu otworzyłam te cholerne drzwi, a schodząc na dół powtarzałam sobie w głowie, żeby nie płakać i traktować go neutralnie, jak profesora. Jak wtedy gdy pierwszy raz go widziałam i jeszcze się w nim nie zako.. Traktować normalnie.
Zeszłam na dół i jak gdyby nigdy nic usiadłam przy stole na przeciw niego. Jedyne co mnie zdradzało to wory pod oczami i pęknięte żyłki wokół tęczówek. Oprócz nas byli też rodzice Weasley, George i Hermiona. Wszyscy zamilkli na mój widok, a ja również nie powiedziałem ani słowa. Mimo, że ciocia nie miała pojęcia czy przyjdę to przygotowała talerz również dla mnie. Podniosłam kubek i nalałam sobie kawy z ekspresu. Nadal nikt nic nie powiedział, więc przełknęłam ślinę i odważyłam się odezwać.

- Przepraszam za spóźnienie. - wypiłam pół kubka na raz. Niesłodzona i bez mleka. Masakra, ale zbyt bardzo ręce mi się trzęsły żebym teraz dodawała cukru i mleka. Załatwiłabym cały obrus jak nic. Nie spojrzałam na nikogo poza pierwszym sprawdzeniem listy obecności pod koniec schodów. Na moje nieszczęście wszyscy byli. Pomału zaczynali jeść, jednak ja w ogóle o obiedzie nie myślałam.

- Nakładaj sobie. - pan Arthur wskazał na garnek i talerze na środku stołu. - Twoje ulubione. - fakt, schabowy. Ulubione, ale dziś wszystko mi jedno.

- Dziękuję, nie mam ochoty. - odparłam nadal patrząc w otchłań kubka.

- Ale nic nie jadłaś od wczorajszego obiadu. - ciocia Molly była widocznie zmartwiona.

- Naprawdę, nie jestem głodna. - pierwszy raz spojrzałam nad stół i uśmiechnęłam się do niej, chociaż moje oczy musiały ostro kontrastować z tym uśmiechem odwzajemniła go i nie nalegała więcej. Co on jej musiał powiedzieć, że daje mi wybór a propo jedzenia?! Reszta nastolatków także musiała być w szoku, bo słyszałam jak opadają im sztućce na talerz. Wróciłam wzrokiem do mojej kawy..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz